47.

2.6K 131 31
                                    

Niall wniósł mnie do środka z szerokim uśmiechem na twarzy. Już od razu na wejściu poczułam nowoczesność i nowość tego niezwykłego domu.

- Jak ci się podoba? - zapytał.

- Nigdy nie byłam w tak bogatym domu. Tutaj jest tak cudownie i nie mogę uwierzyć, że będziemy tutaj całe dwa tygodnie. - Zachwycona rozglądałam się dookoła.

- Tatusiu, a gdzie ja będę spać? - odezwała się Nancy zwracając na siebie uwagę.
Wydęła wargę patrząc na nas zasmucona.

- Tatuś już o to zadbał skarbie. - Blondyn zaśmiał się biorąc dziewczynkę na ręce, a następnie sadzając na biodrze. - Choć z nami. - Przytaknęłam i ruszyłam za chłopakiem w głąb domu. Wszystko tutaj jest tak niesamowicie drogie. Ja przynajmniej mam takie odczucie. Moje buty stukały cicho o czarne kafelki, które idealnie współgrały z bielą ścian i szarymi kamieniami w kształcie prostokątów położonych na kilku powłokach ściennych. Nie zabrakło również luster i ramek z kilkoma zdjęciami rodzinnymi. Minęliśmy salon, gdzie stał wielki narożnik z kremowej skóry, szklany stolik, telewizor nad kominkiem z szarego kamienia i białym dywanem. No normalnie tylko pozazdrościć. - To tutaj. - Stanęliśmy przed drzwiami z ciemnego drewna. Irlandczyk otworzył wejście do pomieszczenia byśmy mogli wejść i się rozejrzeć. Trzy szare, błyszczące ściany i jedna z różową tapetą z fioletowymi motylkami wyglądała naprawdę uroczo. Pod wyróżniająca się powłoką, w kącie stało małe łóżko z białą kołdrą, na której wyszyta była myszka mini. Nad nim wisiały dwie półki z książkami dla dzieci i wielki, podświetlony napisy NANCY. Zamiast zimnych kafelek, podłogę pokrywał biały, puszysty dywan. Po przeciwległej stronie zostały poustawiane różne skrzynki z zabawkami i duża szafa na ubranka i rzeczy małej. Nawet nie myśląc spałabym tutaj.

- Tutaj jest cudownie! - pisnęła zachwycona rzucając się na zaścielone łóżko z masą kolorowych poduszek. - Dziękuję. - Wróciła biegiem do swojego taty, by go przytulić.

- Nie ma za co aniołku. - Poczochrał jej włoski. - Dobrze. Możesz się teraz pobawić, a ja pokaże Rosalie resztę domu, dobrze? - Pokiwała niepewnie głową odwracając się do swoich nowych 'zdobyczy'.

***

*Niall's POV*

  Piękny zapach roznosił się po całym domu, a to jedynie zasługa mojej wspaniałej dziewczyny. Chciałem zamówić jedzenie na wynos tak jak to rozbiłem zawsze, będąc w Los Angeles czy w Nowym Jorku. Ja nie niestety mam czasu na gotowanie.

- Tato, zaśpiewasz mi One Thing? - Nance pokazała na gitarę stojącą w rogu salonu.

- Kolacja! - dobiegł mnie krzyk Rosy.

-  Później skarbie. - Pocałowałem ją w czoło. Zmarszczyłem brwi zaskoczony czując, że jest trochę ciepłe. - Dobrze się czujesz? - zapytałem zmartwiony.

- Tak. - Pokiwała odpowiadając mi.

- Okay - westchnąłem. Może jestem przewrażliwiony. Jak to ojciec.

- Wołałam was, urwisy. - Zaśmiała się szatynka. Stanęła w progu z założonymi rękami na piersiach. Miała na sobie jeden z moich fartuchów kuchennych, a w dłoni dzierżyła drewnianą łyżkę do gotowania.

- Idź umyj rączki i przyjdź do jadalni - powiedziałem do córki na co wstała i ruszyła do łazienki.

- Wyśmienicie pachnie. - Podszedłem do szatynki i położyłem dłonie na jej talii szepcząc jej do ucha na co zagryzła wargę.

- To tylko dla was. - Złączyłem nasze wargi w pocałunku.

- Uwielbiam cię. - Uśmiechnąłem się szelmowsko, odrywając się od niej na płytkim oddechu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Spełniliście wymagania to proszę... oto nowy rozdział xD

25 votes+30kom= NEXT JUTRO :**

rose xx


Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz