Wpadłem do szpitala wkurwiona na siebie jak nigdy, a łzy bezmyślności cisnęły mi sie do oczu. Dlaczego nie miglem spokoju dać im pójść na tą beznadziejną randkę. Nienawidzę siebie za to co jej zrobiłem.
- Najal! - Dojrzałem Liama z telefonem w dłoni zajmującego krzesło przy sali.
- Co jej jest? Coś poważnego? - Przeczesałem nerwowo włosy palcami.
- Nie wiem. Nie chcą mi nic powiedzieć. - Wzruszył obojętnie ramionami.
- Idę tam - warknąłem zły odchodząc. Nim zdążył mnie zatrzymać uchyliłem dwuskrzydłowe drzwi i wszedłem do środka. Leżała tam na drugim łóżku z opatrunkiem owiniętym dookoła głowy i podłączoną kroplówką.
Usiadłem na małym taborecie i ująłem jej dłoń. Jej klatka piersiowa unosiła się powoli, rzęsy rzucali cień na zaróżowione policzki, usta lekko uchylone, a włosy porozrzucane na wszystkie strony na zielonej, szpitalnej poduszce.
- Przepraszam. Jest pan kimś z rodziny? - Podszedł do mnie straszy mężczyzna w białym kultu, na którym na piersi miał wyszyte dr. Woods.
- Tak. To moja kuzynka - skłamałem przełykając głośno śline. - Co z nią?
- Przed uderzenie piłki ma mały wstrząs mózgu. Ranę z której sączyła się krew zaszyliśmy - powiedział, a mnie zmroziło. Ona będzie miała blizne. Przeze mnie. Jesteś debilem Horan.
- A kiedy będę mógł zabrać ja do
... domu? Jesteśmy tutaj przejazdem - powiadomiłem.
- Jak się obudzi. Jej organizm się regeneruje i z powodu tego zasnęła. Ale myślę ze dwie, trzy godziny wystarczą. Potem prosiłbym tylko, żebyś się nią zajął. Mam na myśli pilnował pór jedzenia, żeby piła dużo wody, a przede wszystkim dużo odpoczynku się jej przyda. Musi jak na razie zrezygnować z obciążających ja zajęć. Nie może się przemęczać - poinformował na co przytaknąłem. - Przepraszam ale ja muszę iść zobaczyć co z innymi pacjentami. Do widzenia.
- Dziękuję. Dobranoc.*Rosalie's POV*
Do moich uszu dochodziły różne odgłosy. Pikanie, szepty, kroki, tupanie. Otworzyłam oczy z wielkim trudem po czym zamrugałam kiedy oślepiające światło je podrażniło.
- Rosa. - Odwróciłam głowę na bok i zobaczyłam zmartwionego blondyna. Jego włosy były w nieładzie przez ciągłe przeczesywanie ich palcami, oczy czerwone ze zmęczenia, a usta wysuszone.
- Gdzie jest Liam? - zapytałam i o mało nie wyskoczyłam ze skóry słysząc swój zachrypnięty głos. Jęknęłam na pulsowanie w głowie.
- Siedzi na korytarzu i rozmawia z Paulem. Jak cię lekarz przebada to będziemy mogli wrócić do hotelu - wymamrotał spuszczając głowę. O co mu chodzi? Ja tylko zapytałam o Payne'a, ponieważ się o niego martwię. On był uczestnikiem tego durnego wypadku i widział co się ze mną działo. - Przepraszam. Później się zobaczymy. - Wstał z krzesła i już miałam go chwycić za nadgarstek ale odwrócił się i skierował do wyjścia.
*Liam's POV*
Już miałem odpowiedzieć na pytanie zadane przez naszego managera ale zobaczyłem jak wściekły Niall opuszcza salę, na której leży dziewczyna. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem za nim do wyjścia. Dogoniłem go kiedy wchodził na parking.
- Nialler! - krzyknąłem na co się odwrócił ciskając we mnie piorunami z oczu. Teraz jakby miał możliwość to by mnie zabił. Ale dlaczego?
- Czego chcesz? - warknął kiedy podszedłem bliżej zachowując bezpieczną odległość.
- Co się stało? - powiedziałem spokojnie.
- Wiesz o co się zapytała kiedy się obudziła? - pokręciłem głową. - o ciebie debilu! - wskazał palcem na moją osobę celując w klatkę piersiową. - Gratuluję nowej dziewczyny! I dziękuję za zabranie mi pomysłu z wesołym miasteczkiem. Może wtedy tego wypadku by nie było. Zależy mi na niej kurwa, a ty przyjaciel od siedmiu boleści próbuje mi ją zabrać i w sumie to już ci się udało. Gratulacje! - krzyknął po chwili na odchodne. Stanąłem zamurowany jego słowami.
On ją kocha.
Ale czy ona o tym wie albo chociażby ma tego świadomość?
----------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie??
Miał być wczoraj dodany ale siły już nie miałam...
przepraszam :(
*ZDU* Są tu jacyś fani Shawna Mendesa?? xD
rose xx
CZYTASZ
Daddy Horan
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 4 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Będziesz już zawsze przy mnie, tatusiu? - Oczywiście, że tak Nance. Opowiadanie zawiera wulgaryzmy. #73 in Fanfiction 20.10.2016r. #69 in Fanf...