45.

2.8K 119 26
                                    

Dedykowany Horannators
#niesprawdzony

  Wcisnęłam się w buraczkowe rurki, a na czarny t-shirt moją szarą bluzę. Nie mam na nic dziś siły. Moje myśli... uciekły gdzieś daleko pozostawiając po sobie jedynie smutek w odmętach mej pamięci
  Westchnęłam siadając na łóżku. Niestety dziś opuszczamy Bangkok i lecimy do Los Angeles na dwa tygodnie z powodu nagrań na płytę. Potem wracamy spowrotem na trasę i lecimy do Londynu, ponieważ są tam zaplanowane trzy koncerty na Wembley, a następnie miesiąc w torbusie, bo będziemy jeździć po całej Wielkiej Brytanii.
  Nagle dobiegło mnie płukanie do drzwi. Lekko wystraszona podskoczyłam na materacu.
- Proszę... - odetchnęłam z ulggą widząc Prestona.
- Przyszedłem pomóc ci z bagażami. Musimy już jechać na lotnisko - poinformował na co przytaknęłam.
- Okay. - Pokazałam mu na walizkę stojącą obok szafy. - Dziękuję.
- Nie ma za co. To moja praca.  - Puścił mi oczko na co lekko sie uśmiechnęłam.
- Coś się stało? Jesteś jakaś w nie w sosie. - Zmarszczył brwi badając mój wyraz twarzy.
- Nie. Jest dobrze. Idziemy? - zmieniłam temat wstając na co on nie przekonany ruszył za mną do wyjścia.
***
  Zajęłam swoje miejsce na końcu w prywatnym odrzutowcu chłopaków i oparłam czoło o małe okienko. Jestem wykończona. Myślałam, że bedzie mi łatwiej. Chyba jednak nie wytrwam przez te dziewięć miesięcy. Nie miałam pojęcia, że pomiędzy mną, a blondynem narodzi sie jakieś większe uczucie niż przyjaźń.
-  Ty się zawsze mylisz idiotko - zakpiła sobie ze mnie moja podświadomość.
- Rosalie! - pisnęła wesoło Nancy, a moich oczach zawitały łzy bólu psychicznego. Dlaczego to wszystko musi się dziać akurat mi?!
- Hej słoneczko. - Uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Dlaczego płaczesz? - zapytała stając przede mną.
- Nic mi nie jest - mruknęłam próbując powstrzymać się przed szlochem. Jestem taka szczęśliwa, że w końcu mnie zaakceptowała w pewnym stopniu.
  Zdziwiona popatrzyłam na nią kiedy wdrapała się na moje kolana obejmując szyję.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptała. - Nie płacz, bo inaczej ja zacznę. - Zachichotała, a mi się serce zaczęło momentalnie topić.
- Dziękuję. Już nie będę.  - Cmoknęłam ją w główkę.
- Obiecujesz? - Wyciągnęła swój mały paluszek.
- Obiecuję. - Swoim małym palcem złapałam jej na co uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Mogę mówić do ciebie mamo? - Zadała nagle pytanie, a mnie momentalnie zmroziło. Nie spodziewałam się tego. - Proszę. Lux ma mamusie, a ja jej nie mam. - Wydęła wargę.
- Jak twój tatuś się zgodzi nie będzie żadnego problemu to nie widzę przeszkód.
- Kocham cię Lie - wyszeptała mi na ucho opierając się o moje ramię, a następnie zamykając oczka.
- Ja ciebie też maleńka.
***
  Obudziło mnie lekkie szarpnięcie na co jęknęłam cicho uchylając powieki.
- Przepraszam. - Obok mnie stał Niall, który położył swoją córkę obok mnie w fotelu samolotowym zapinając pasy.
- Nic się nie stało. - Odwróciłam wzrok czując się niekomfortowo. Jestem tchórzliwą idiotką.
- Umm...  Rose? Możemy porozmawiać? - Zaskoczona wróciłam spojrzeniem na blondyna.
- Ch... Chyba tak - zająknęłam się za co skarciłam się w myślach. Zajął miejsce naprzeciwko mnie ujmując moje złączone dłonie.
- Możesz mi powiedzieć co się z tobą  dzieję? W Bangkoku na naszej randce kiedy powiedziałem ci prawdę chciałaś wracać jak najszybciej do hotelu, unikasz mnie, nie rozmawiasz praktycznie z nikim. Widzę, że masz problem.
- To nic takiego. - Spuściłam wzrok onieśmielona. 
- Proszę cię. Powiedz mi w końcu prawdę. Zależy mi na tobie i chciałbym nazywać cię w końcu 'moją'...
--------------
WOW... ten rozdział jest do dupy ale jednocześnie mn zaskoczył. Co o nim myślicie? Co się takiego nagle stało z Nance? Co myślicie o wyznaniu Nialla? Bedzie mógł nazwać Rosalie swoją??

22 votes i 12 kom= NEXT JUTRO

rose xx

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz