19.

4.1K 159 21
                                    

- Tatusiu! - pisnęła Nancy biegnąc do mnie.
- Hej. Jak się czujesz kruszyno? - złapałem ją i posadziłem na biodrze.
- Lepiej. Ciocia Lou dała mi syrop i mniej boli. - wyjaśniła z małym uśmieszkiem. - A pójdziemy dziś na plażę? Chcę zobaczyć gwiazdy. Tak jak w domu. - wydęła dolną wargę patrząc na mnie maślanymi oczkami.
- No dobrze. Możemy iść ale tylko na chwilę. - powiedziałem na co przytuliła mnie śmiejąc się głośno.
- A gdzie się wybieracie? - podszedł do nas Harry.
- Przejść się kawałek brzegiem oceanu. - wyjaśniłem. - Jak chcesz to choć z nami.
- Z wielką przyjemnością. - uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Która dziewczyna by na nie nie poleciała?
***
  Przyjemnie ciepła woda oblewała moje stopy, księżyc świecił w pełni i czarował wraz z mapą gwiazd. Kilka metrów przed nami skakała Nan chlapiąc na wszystkie strony.
- Uważaj! - krzyknął Harry śmiejąc się pod nosem. - Ona jest taka słodka. Aż ci zazdroszczę takiej księżniczki. - zaśmiał się.
- Tak. Teraz tak uważasz... najtrudniejsze przed tobą. Jak była mała miała dużo kolek i dużo płakała. Potem ochronienie jej przed paparazzi i wścibskimi fanami. Już nie wspomnę i tym jak ząbki jej wychodziły, doskonale o tym wiesz co przeżywałem. - wycelowałem w niego palcem na co wybuchnął śmiechem, drapiąc się po karku.
- Okay, okay. Ale nawet jeżeli.. To wspaniały cud mieć w życiu taka istotkę i być częścią jej życia. - wyjaśnił.
- No tak... Ja mam teraz problem bo jednak się przeliczyłem... - westchnąłem.
- Co masz na myśli? - zmarszczył zaskoczony brwi.
- Myślałem, że jak Lou daje sobie radę z Lux to i ja dam radę z Nancy ale jednak nie... teraz nie wiem co robić. Nie chce zos... - naszą rozmowę przerwał SMS do mnie. Wyciągnąłem telefon i wpisałem hasło by go odblokować.
- Kto to? - zapytał mnie Styles patrząc się zza ramienia w ekran. - Rosalie. Poznałem ją jak jeszcze byłem w Mullingar. - wyjaśniłem odpisując, że wszystko jest dobrze i jak tam u niej.
- A ona nie miałaby się zająć małą? Znasz ją przecież. - zapytał marszcząc brwi nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- No tak ale nie jestem pewien czy chciałaby się zająć Nancy. To trudne dziecko. - jęknąłem na co ten parsknął śmiechem.
- Weź głupot nie wygaduj. Nawet dla ciebie mogę zafundować jej bilet do Melbourne. Widzę, że masz problem. Przez te wszystkie wywiady, próby i koncerty, a nawet galę jesteś wykończony marzysz jedynie o ciepłym łóżku ale wiesz też, że musisz zająć się też swoją córką. Weź mi więc wytłumacz dlaczego do cholery utrudniasz sam sobie sytuację?! - wycelował palcem wskazującym w moją klatkę piersiową wiercąc dziurę w mojej twarzy swoimi zielonymi oczami pełnymi gniewu. - Nie lepiej jest zatrudnić ci opiekunkę? - zmierzył mnie Nie rozumiejąc moich myśli.
- Oczywiście, że to mi by było na rękę ale nie chcę zostawiać małej z obcą mi osobą. - wyjaśniłem, a on opuścił ręce wzdłuż swojego ciała i odchylił głowę wybuchając gorzkim śmiechem.
- Ale ty jesteś beznadziejny. - przetarł oko dłonią z którego płynęła łza wywołana salwą śmiechu. - Pomyśl... rozmawiałeś z nią nie wiadomo ile i pisaliście SMS-y. Wiesz co lubi, a czego nie znosi. Nawet Nance ją widziała,  a ty masz wątpliwości czy ją zatrudnić. Pomyśl trochę nad tym i napisz do niej w końcu wiadomość z propozycją.
-----------------------------------------

Czy Harry ma racje i to jest wgl dobry pomysł?? :/

rose xx

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz