18.

3.9K 169 12
                                    

  Jęknąłem zmęczony do granic możliwości słysząc alarm w moim telefonie, który ustawiłem na siedemnastą trzydzieści, żeby zdążyć się ogarnąć na kolację i spotkanie. Wciągnąłem rękę po urządzenie i po przejechaniu palcem po ekranie dźwięk ucichł. Usiadłem na krawędzi łóżka i obróciłem głowę by spojrzeć na małą. Spała z policzkiem wtulonym w białą poduszkę, przykryta swoim różowym kocykiem. No niestety ale nie zostawię jej tu samej, więc jest zmuszona wstać.

- Nancy. - pochyliłem się nad nią i dmuchnąłem w nosek. Zmarszczyła go, chichocząc słodko. - Choć. Trzeba wstawać. - wyszeptałem gładząc jej policzek kciukiem. Jej blada skóra jest jak jedwab, poprzeplatany różowymi nitkami. Mruknęła coś pod noskiem i po chwili uniosła swoje powieki. - Musimy się ubrać.

- Nie chcę. - zakryła się bym jej nie widział.

- Oj... czyli trzeba użyć radykalnych sposobów. - po cichu wstałem i okrążyłem łoże. Nachyliłem się nad dziewczynką i położyłem dłonie na jej bokach. - A tutaj tatuś znalazł swoją księżniczkę! - pisnęła śmiejąc się melodyjnie. - To co? Ubieramy się?

- Tak. - kiwnęła niechętnie główką. Mam teraz tylko nadzieję, że będzie mi spała w nocy.

- Dobra. To w takim razie może twoja ulubiona sukienka i sweterek? - poruszyłem śmiesznie brwiami by rozbawić szatynkę. Z walizki wyjąłem ubrania dla nas dwojga i położyłem je na krześle. - Idź umyj buzię i dopiero wtedy założymy twoją suknie, księżniczko. - powiedziałem na co zaśmiała się.

  Po jej wyjściu naciągnąłem na siebie czarne rurki, poprzecierane gdzie nie gdzie i białą koszulkę. Przeczesałem włosy palcami i akurat przybiegła już Nance.

- Choć tu słońce. - pomogłem się jej przebrać i z uśmiechem na ustach obserwowałem jak wiruje po pokoju. - Załóż jeszcze sweter. - upomniałem ją.

- Ale ja nie chcę. - wydęła dolną wargę stając w miejscu, kryjąc rączki za plecami.

- Ale on będzie smutny jak go nie ubierzesz. - pokręciła noskiem zastanawiając się ale w ostateczności założyła okrycie na ramiona. Po założeniu naszych butów, wziąłem telefon i kartę do pokoju i wyszedłem na korytarz kierując się do windy. Cieszę się, że ze względu mojej córki wynajęli nam apartamenty od tylnego wejścia z dala od głównej ulicy.

- Tato, brzuch mnie boli. - westchnąłem sadzając ją sobie na biodrze.

- Zjesz za chwilę to ci ulży. - pocałowałem jej czoło. Po chwili główka Nan wylądowała na moim ramieniu, a swoje dłonie przycisnęła do bolącego miejsca.

  Zjechaliśmy windą na pierwsze piętro, gdzie mieściła się recepcja i restauracja. Ominąłem zwinnie hall i przeszedłem przez drewniane drzwi. Na szczęście nie było zbyt wielu gości na wieczornym posiłku. Przy jednym ze stołów zauważyłem chłopaków z Ashtonem i Lukiem. Podszedłem bliżej i przywitałem się  z wielkim uśmiechem.

- A to jest ten twój mały aniołek... - zachwycił się Ash. - Hej. Ale z ciebie ślicznotka. - zaśmiał się chcąc złapać jej rączkę ale Nancy odsunęła ją bardziej wtulając się w moją szyję.

- Nie najlepiej się czuje. - wyjaśniłem widząc go o drobinę zaskoczonego.

- Okay. Przecież nic się nie stało. Mamy czas na poznanie się. Trasa trwa dziewięć miesięcy.

- Zamówiliśmy wam już jedzenie. - wyjaśnił Harry śledząc wzrokiem każdy gest i ruch kelnera, który stawiał przed nami talerze z jedzeniem.

- Dziękuję. - kiwnąłem głową.

  Próbowałem skłonić Nance do przegryzienia czegoś ale mi to nie wychodziło. Ciągle odmawiała mówiąc, że ją brzuch boli. Wierzę jej, bo wiem, że nie jadła za dużo.

- Ale musisz coś przekąsić chociażby. - Westchnąłem, a chłopaki popatrzyli na mnie znacząco.
- Powoli nie daję sobie już rady z tobą. - mruknąłem co usłyszeli.

- Może zatrudnij opiekunkę? - zaproponował Luke.

- Nie. Nie chcę by ktoś obcy zajmował się moją córką. - powiedziałem.

- To ktoś znajomy w takim razie. - wzruszył ramionami.

----------------------------------------------------

Jak wrażenia po rozdziale?

rosexx

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz