15.

4.2K 167 2
                                    

- A gdzie jedziemy? - zapytała kiedy skręcałem na podziemny parking. - To daleko od domu?
- Trochę. - westchnąłem wysiadając z samochodu. - Choć księżniczko. - odpiąłem ją i postawiłem na ziemi. Z bagażnika wyjąłem różowy wózek i po wsadzeniu Nan ruszyłem do windy by dostać się z zera na pierwsze piętro.
  Oczywiście pierwszym punktem na liście zakupów są ubranka i inne akcesoria dla małej. Nie wiele myśląc wyszedłem z windy i skierowałem się do dziecięcego. Na moje nieszczęście zauważyłem kilka fanek i ich ciekawskie spojrzenia. No nie mam wyboru. Chciałem dać Markowi wolne ale tak się nie da. Wyjąłem komórkę z kieszeni spodni i wybrałem jego numer.
- Halo. - dobiegł mnie jego gruby głos.
- Hej. Tu Niall. Mógłbyś przyjechać na chwilę do centrum handlowego na Roast Street? Jestem w sklepie dla dzieci z Nancy. - powiadomiłem.
- Okay. Będę za chwilę. - powiedział po czym się rozłączył.   

  ***

  Dwie godziny spędzone w galerii nie są takie źle. Kupiłem już kilka ubranek dla mojego aniołka, sobie buty, t-shirty i nowe dżinsy. Pomoc mojego ochrobiarza też mi sie trochę przydała.

- Choć jeszcze do księgarni. Muszę jej kupić jakieś kredki, malowanki i inne pierdoły. - momentalnie zaśmiał się na mój dobór słów na co wzruszyłem ramionami.
- Jak urodzi się twoje dziecko to zrozumiesz co to znaczy być ojcem. - szturchnąłem go w bok z łokcia śmiejąc się.
- Dobra dobra. - uniósł ręce w geście obronnym.
- W takim razie możesz poczekać i popilnować zakupów, a ja pójdę z Nance i sobie coś wybierze. - Za nic nie pokaże jej cud technologii. Wolę kiedy będzie rysować. - Choć księżniczko. - wziąłem małą na ręce i machając ochroniarzowi oddaliłem się. - Posłuchaj mnie. Wybierz sobie jakąś książeczkę, a ja pójdę po jakieś mazaki. Dobrze?
- Tak tato. - postawiłem ją na ziemi po czym ruszyłem na dział malarski. Wziąłem pudełko kredek drewnianych i świecowych. Do tego temperówkę i sypki brokat z klejem w  zestawie. - Tato, patrz! - spojrzałem na moją księżniczkę i zobaczyłem, że trzyma w raczkach dużą kolorowankę. I już wiem, że nie będzie się jej nudzić w czasie trasy.
- Podoba ci się? - zapytałem podnosząc ją, a następnie sadzając na biodrze.
- Tak. - wyszczerzyła się podając mi książeczkę. Jak ja ją kocham.
***
- Ale ja nie chcę spać. - tupnęła swoją nóżką o kafelki w kuchni.
- Słuchaj Nancy. Jak się pójdziesz grzecznie spać to tata da ci prezent... dobrze? - próbowałem ją przekonać.
- Nie. - pokiwała główką. No jaka on uparta. Dosłownie jak jej mama.
- To w takim razie choć spakować walizki na wyjazd. - wziąłem ją na barana i ruszyłem do jej pokoju.
- Tak. - zaklaskała śmiejąc się radośnie.
- Dobrze. W takim razie co pakujemy. - postawiłem ją w pokoju i podszedłem do jej szafy by ją otworzyć. Wyjąłem małą walizkę w kolorach dziewczęcego, różowego moro i postawiłem ją przed moimi nogami by zacząć składać i wkładać różne rzeczy. No to czeka nas długi czas pakowania...

----------

Powoli akcja zaczyna się rozkręcać... xd

Zapraszam was na prolog do Sadness o Harrym :) Juz jest na moim profilu... kijowy ale co prawda jest :) Zastanawiam się jeszcze czy nie zamienić Stylesa na Horana ale to już od was zależy :)

rose xx

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz