3

2.9K 103 15
                                    

Otwieram oczy, ale odgłosy uderzenia nie ustają, a wręcz nasilają się. Wrzucam nogi na podłogę i wsuwam stopy w moje ukochane kapcie, które dostałam na ostatnie święta- różowe pandy. Kieruję się w stronę źródła hałasu, którym okazują się być drzwi. Otwieram je, jednocześnie ziewając i zamieram z otwartą buzią, z której pewnie cuchnie.

-Co wy tu robicie?- Pytam wreszcie.- I to z samego rana.- Dodaję, spoglądając na zegarek. O szlag, jest już grubo po ósmej, a ja o dziewiątej mam wykłady.- Shit.- Syczę odwracając się, całkowicie zapominając o moich gościach.- Vinnie, wstawaj!- Krzyczę po francusku.- Zaspaliśmy!

-Moja droga, nie przeklinaj.- Upomina mnie głos z tyłu, a ja podskakuję ze strachu.

-Quki, jeszcze raz to zrobisz, a wykastruję cię, obiecuję.- Grożę mu palcem wskazującym.- Jak już tu jesteś, to zrób mi coś do jedzenia, byle szybko.- Wchodzę do kuchni, która jest oddzielona od salonu tylko blatem i chwytam pierwszą lepszą patelnię i metalową łyżkę. Odwracam się i wpadam na kogoś. Automatyczne unoszę głowę i dostrzegam szeroki uśmiech piłkarza.

-Znów na mnie wpadasz.- Odzywa się.- Śmiem twierdzić, że na mnie lecisz.- Unosi kąciki ust jeszcze wyżej.

-Aruś, to nic nie da.- Odzywa się pomocnik.- Nie słyszałeś jak mówiłem wczoraj, że ona nie znosi piłki i wszystkiego co jest z nią związane?- Omijam Milika i kieruję się do mojej sypialni, gdzie na podłodze ciągle śpi mój współlokator.

-Vincent!- Wrzeszczę, uderzając łyżką w naczynie, a ten otwiera oczy.

-Cholera, przestań.- Mruczy w swoim ojczystym języku.- Zwariowałaś, wiedźmo? Chcesz, żebym ogłuchł?- Podnosi się i cmoka mnie w policzek.

-Zajmuję łazienkę pierwsza.- Pstrykam go w nos, jednocześnie zabierając ciuchy z szafy. Jak najszybciej się da, przebieram się w dżinsy i czarną koszulkę i myję zęby, po czym wychodzę.

-Mela, jedziemy na mecz dzisiaj!- Unoszę prawą brew w górę, przypatrując się szczęśliwemu mężczyźnie.

-Ja nigdzie nie jadę.- Oznajmiam.- Kuba, prosiłam o śniadanie.- Spoglądam na Błaszczykowskiego, przerzucając się na polski.- Vin, przypominam, pracujesz dzisiaj wieczorem.- Znów mówię po francusku, wyciągając z lodówki jogurt morelowy.

-Mel, jedziesz. Dostałem zadanie specjalne od Lewego, żeby cię przekonać.- Spoglądam z powątpiewaniem na Błaszczykowskiego.

-Trzeba było od razu Pieczarę wysłać. Na pewno misja skończyła by się powodzeniem.- Prycham, wychodząc. Jem, jednocześnie szukając zeszytu na zajęcia. W końcu, gdy go znajduję, wrzucam go do mojej torby- szmacianki. Spoglądam jeszcze za okno, gdzie świeci słońce, więc wracam do mężczyzn.

-Vinnie, gotowy? Musimy wychodzić.- Pytam bruneta.- I wam też radzę się zbierać.- Zwracam się do piłkarzy, wyrzucając kubeczek do plastików, a po mieszkaniu rozbrzmiewa mój dzwonek. Łapię komórkę, leżąca na sofię, gdzie ją wczoraj zostawiłam. Odbieram, nawet nie patrząc na ekran.

-Meluś, kochanie, dlaczego nie odbierasz?- Wywracam oczami, rozpoznając głos mamy. Jeszcze tylko jej tu brakowało.

-Mamo, śpieszę się na wykłady.- Jęczę cicho, odwracając się przy okazji wpadając na Błaszczykowskiego.- Quka, co ja ci mówiłam, o straszeniu mnie.- Wbijam palec w jego klatkę piersiową.

-Kubuś tam jest?- Odzywa się kobieta, po drugiej stronie słuchawki. Fuczę sobie pod nosem, wciskając piłkarzowi moją komórkę. Tak to jest, jeśli własna matka woli kogoś innego, niż własną córkę.

-Dzień dobry, pani Iwonko.- Odzywa się słodko, a ja wywracam oczami na jego słowa. Chwytam mężczyznę za rękaw bluzy i po prostu wyciągam z mieszkania, puszczając go dopiero za progiem.

-Quki, kończ. Muszę lecieć.- Narzekam, obserwując jak Arek i Vincent powoli wychodzą za nami. Przejmuję mój telefon, urywając wypowiedź Błaszcza jakoś w połowie.
-Mamo, jak chcesz sobie porozmawiać z Kubą, to zadzwoń do niego.- Mówię do swojej rodzicielki, podczas gdy Vinnie zamyka drzwi na klucz.

-Ale ja dzwonię do ciebie, kochanie. Z Kubusiem rozmawiałam wczoraj, gdy dzwoniłam do Roberta.

-------------------------------------------
Oznaczenie czcionek:
Rozmowa przez telefon albo np. fragment filmu czy coś w tym stylu
Inny język w sensie nie po polsku

------------------------------------------
Rodzice Melki i Roberta:
Krzysztof Lewandowski zmarł w 2005 roku, uprawiał judo i grał w piłkę nożną
Iwona Lewandowska była siatkarką
Milena Lewandowska starsza siostra (chyba gra w siatkówkę, ale nie jestem pewna)

To tak jakby komuś się na Wikipedii nie chciało szukać ;)

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz