48

1.2K 62 12
                                    

SMS, rozmowa przez telefon

-----------------------------------

Przyglądam się jak rozciąga się Krychowiak, co ostatnio jest moim stałym zajęciem. Odwracam głowę w kierunku zegara, wiszącego na ścianie, zastanawiając się ile jeszcze męki mi zostało, ale wskazówki ciągle wskazują to cholerne dziewięć minut. No, nie wytrzymam tu chyba.

- Melcia... - zaczyna piłkarz, ale ja po prostu zaczynam nucić cokolwiek, byle go tylko nie słyszeć. Widzę zirytowanie wypisane na jego twarzy. Ale, halo! To ja tu wariuję, nie on. Jeszcze jedna jego uwaga i wyląduję w wariatkowie! - Melka, do jasnej ciasnej! - wrzeszczy, a ja urywam melodię, wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami. - Telefon ci dzwoni. - Wskazuje na najbliższe krzesło, a ja podążam wzrokiem za jego palcem i dostrzegam moją komórkę, której ekran rzeczywiście jest podświetlony, ale moment później gaśnie.

- To tylko SMS. - Macham ręką lekceważąco, ale jeśli teraz udam, że to coś bardzo ważnego, to może wyjdę stąd wcześniej? - Ale wiesz co? Lepiej sprawdzę. - Uśmiecham się i podchodzę do krzesła, a po podniesieniu telefonu, siadam na nim. Odblokowuję go i dostrzegam, że to wiadomość od brata. Ten ciul nie wie, że mu kupa forsy ucieka jeśli pisze do innego kraju? Co prawda, skończył mi się aktualnie internet w telefonie, ale przecież gdybym wróciła do domu, do kochanego wifi, to bym to odczytała, prawda?

- No i to coś ważnego? - dopytuje Grzesiek, a ja dopiero teraz wracam spojrzeniem do treści, czyli po prostu: "ANIA RODZI! ŻEBY POTEM NIE BYŁO, ŻE CIĘ NIKT NIE POINFORMOWAŁ!". Wpatruję się w wiadomość z otwartą buzią. - Melka, ważne to czy po prostu masz dość? - dopytuje, a ja spoglądam na niego, nie mając pojęcia co robić.

- Anka rodzi. - wyrzucam jedynie. Potrząsam głową, próbując się uspokoić, a do mojej głowy przychodzi tylko jeden pomysł. - Masz internet w telefonie? - Piłkarz potwierdza, wskazując na swoją komórkę. Po chwili kradnę lekko jego internet i dzwonię do mojego brata, który odbiera prawie natychmiast. - Jak to rodzi? - pytam, nie czekając na to, aż się łaskawie odezwie.

- Wody jej odeszły. Zawiozłem ją do szpitala, a teraz ma jakieś chore badania i mnie nie wpuścili, dlatego do ciebie napisałem. Mogłabyś powiadomić mamę i Milę? Ja tu zaraz nie wytrzymam. - mruczy.

- Pewnie. Już się robi. - zapisuję w myślach, żeby od razu, po zakończeniu rozmowy z nim, napisać do siostry i mamy. - Mogę ci jakoś pomóc jeszcze? Chociaż czekaj, jestem w innym kraju. Raczej nic nie zrobię. -  śmieję się cicho.

- Melka, przyleć do Monachium, proszę. Wiem, że pewnie będzie już po wszystkim, ale potrzebuję cię przy sobie.

- Obiecuję, Ciumek. Wsiadam w pierwszy samolot.

- Dziękuję. Ja muszę kończyć, bo chyba skończyli badanie. - Rozłącza się, a ja piszę szybko do rodzinki, a potem do Vinniego, żeby spakował mi najpotrzebniejsze rzeczy i wysłał po mnie Leona z samochodem.

______________________________

Witam, witam
Zgaduję, że każdy zapomniał o ciąży Anki, bo zajęłam was trochę czymś innym 😂😂😂

Rozdział krótki, ale w sobotę lub w niedzielę (27/28.01.2018) będzie o wiele dłuższy dodatek także proszę nie narzekać.

To co? Buziaki i do zobaczenia 😘😘😘

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz