22

2.1K 85 17
                                    

Dogrywka kończy się remisem, a ja nie czekając ani minuty dłużej zbiegam po schodach i znów staję koło ochroniarzy. Za moment będą strzelać karne, a na razie z tego co widzę trener wybiera pięciu piłkarzy - Kubę, Roberta, Kamila, Grześka i Arka, który zaczyna się kłócić z trenerem. Doskonale wiem o co. Nie jest pewny czy sobie poradzi.

-Arek!!!- Krzyczę, a ten odwraca się w moim kierunku, zatrzymując się pewnie w połowie zdania. Wskazuję mu dłonią, żeby tu przyszedł, a ten spogląda na Nawałkę, coś mu mówi i podbiega do mnie.

-Nie dam rady, Melcia.- Zaczyna, kręcąc głową, przecząco.

-Dasz radę, wierzę w ciebie.- Uśmiecham się lekko.- Leć pokaż tym Szwajcarom kto tu rządzi, tak jak pokazałeś to mi na naszym wspólnym treningu.- Teraz odganiam go dłonią, ale ten nachyla się nad barierką i całuje mnie lekko, chociaż na stadionie jest pewnie więcej kamer niż piłkarzy.

-Dziękuję.- Unosi kąciki ust w górę i wraca do trenera, gdzie zapewne zgadza się z wyborem i moment później razem z pozostałą czwórką wychodzi na środek.

-To twój chłopak?- Odzywa się ochroniarz, który jakąś godzinę temu wpuścił mnie do tunelu. Spoglądam w bok i dostrzegam, że stoi obok mnie.

-Na to wygląda, że tak.- Uśmiecham się, bo naprawdę jestem z niego dumna, że tak daleko zaszedł.

Pierwszy karny Szwajcarów kończy się punktem dla nich. A z naszej reprezentacji na pierwszy ogień w karnych idzie mój brat i strzela pięknego gola. Z bijącym jak szalone sercem przyglądam się wielkiemu ekranowi, wiszącemu nad murawą i dzięki temu widzę jak drugi z kolei Szwajcar nie trafia do bramki, czyli jeśli wszystko pójdzie dobrze, mamy szanse to wygrać. Tym razem spoglądam wprost na Arka, który podchodzi do piłki. Odwraca się głowę w moim kierunku, a ja zaciskam mocno kciuki i zamykam oczy. Otwieram je dopiero, gdy słyszę głośny okrzyk i dostrzegam piłkę w bramce, co może oznaczać tylko jedno. Mój chłopak rzeczywiście jest moim bohaterem. Nie zwracam uwagi na resztę karnych tylko po prostu siadam na stopniu, a nogi spuszczam w dół. Po chwili słyszę wynik 4:5 dla Polski, więc wygraliśmy ten mecz. Uśmiecham się do ochroniarza. Opieram głowę na barierce i spoglądam w lewo, gdzie na murawie polscy piłkarze cieszą się z wygranej. W końcu po kilku minutach kierują się do tunelu.

-Melka, wygraliśmy!!!- Krzyczą.

-Gratulacje! Jestem z was dumna.- Odpowiadam, a do mnie zbliża się uśmiechnięty szeroko Arkadiusz. Kładzie mi dłonie na talii i pomaga przejść na jego klatkę piersiową, także teraz wiszę na nim jak małpka. Całuję go, a ten idzie do środka.- Dziękuję.- Mruczę.

-To ja powinienem ci podziękować, bo mimo,  że na przerwie obiecałem ci tego gola, to nie sądziłem, że mi się uda.-Mówi, idąc za kolegami z reprezentacji w kierunku szatni.

-Arek, zatrzymaj się.- Szepczę, a ten staje w miejscu. W tej samej chwili, gdy ostatni z piłkarzy znika za zakrętem wbijam się w jego usta i czule całuję. Chłopak odwzajemnia pocałunek, opierając mnie o ścianę. W końcu, gdy odrywamy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza, zagryzam wargę.- Jeszcze raz dziękuję i to ja dziękuję tobie, a nie odwrotnie.- Mówię, unosząc kąciki ust lekko w górę. Zeskakuję na ziemię.

-Jeśli do końca Euro będę mieć takie nagrody, to my to wygramy.- Śmieję się cicho, podczas gdy on łączy nasze palce.- Ja to sam wygram.- Opieram głowę na jego ramieniu. Kontynuujemy drogę do szatni, a gdy tam wchodzimy wszyscy odwracają się w naszym kierunku.

-Uuu... Jakie rumieńce. Ciekawe co robiliście.- Rzuca Krychowiak. Kątem oka spoglądam na Milika, który rzeczywiście jest czerwoniutki na twarzy, co jest całkiem urocze.

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz