Dogrywka kończy się remisem, a ja nie czekając ani minuty dłużej zbiegam po schodach i znów staję koło ochroniarzy. Za moment będą strzelać karne, a na razie z tego co widzę trener wybiera pięciu piłkarzy - Kubę, Roberta, Kamila, Grześka i Arka, który zaczyna się kłócić z trenerem. Doskonale wiem o co. Nie jest pewny czy sobie poradzi.
-Arek!!!- Krzyczę, a ten odwraca się w moim kierunku, zatrzymując się pewnie w połowie zdania. Wskazuję mu dłonią, żeby tu przyszedł, a ten spogląda na Nawałkę, coś mu mówi i podbiega do mnie.
-Nie dam rady, Melcia.- Zaczyna, kręcąc głową, przecząco.
-Dasz radę, wierzę w ciebie.- Uśmiecham się lekko.- Leć pokaż tym Szwajcarom kto tu rządzi, tak jak pokazałeś to mi na naszym wspólnym treningu.- Teraz odganiam go dłonią, ale ten nachyla się nad barierką i całuje mnie lekko, chociaż na stadionie jest pewnie więcej kamer niż piłkarzy.
-Dziękuję.- Unosi kąciki ust w górę i wraca do trenera, gdzie zapewne zgadza się z wyborem i moment później razem z pozostałą czwórką wychodzi na środek.
-To twój chłopak?- Odzywa się ochroniarz, który jakąś godzinę temu wpuścił mnie do tunelu. Spoglądam w bok i dostrzegam, że stoi obok mnie.
-Na to wygląda, że tak.- Uśmiecham się, bo naprawdę jestem z niego dumna, że tak daleko zaszedł.
Pierwszy karny Szwajcarów kończy się punktem dla nich. A z naszej reprezentacji na pierwszy ogień w karnych idzie mój brat i strzela pięknego gola. Z bijącym jak szalone sercem przyglądam się wielkiemu ekranowi, wiszącemu nad murawą i dzięki temu widzę jak drugi z kolei Szwajcar nie trafia do bramki, czyli jeśli wszystko pójdzie dobrze, mamy szanse to wygrać. Tym razem spoglądam wprost na Arka, który podchodzi do piłki. Odwraca się głowę w moim kierunku, a ja zaciskam mocno kciuki i zamykam oczy. Otwieram je dopiero, gdy słyszę głośny okrzyk i dostrzegam piłkę w bramce, co może oznaczać tylko jedno. Mój chłopak rzeczywiście jest moim bohaterem. Nie zwracam uwagi na resztę karnych tylko po prostu siadam na stopniu, a nogi spuszczam w dół. Po chwili słyszę wynik 4:5 dla Polski, więc wygraliśmy ten mecz. Uśmiecham się do ochroniarza. Opieram głowę na barierce i spoglądam w lewo, gdzie na murawie polscy piłkarze cieszą się z wygranej. W końcu po kilku minutach kierują się do tunelu.
-Melka, wygraliśmy!!!- Krzyczą.
-Gratulacje! Jestem z was dumna.- Odpowiadam, a do mnie zbliża się uśmiechnięty szeroko Arkadiusz. Kładzie mi dłonie na talii i pomaga przejść na jego klatkę piersiową, także teraz wiszę na nim jak małpka. Całuję go, a ten idzie do środka.- Dziękuję.- Mruczę.
-To ja powinienem ci podziękować, bo mimo, że na przerwie obiecałem ci tego gola, to nie sądziłem, że mi się uda.-Mówi, idąc za kolegami z reprezentacji w kierunku szatni.
-Arek, zatrzymaj się.- Szepczę, a ten staje w miejscu. W tej samej chwili, gdy ostatni z piłkarzy znika za zakrętem wbijam się w jego usta i czule całuję. Chłopak odwzajemnia pocałunek, opierając mnie o ścianę. W końcu, gdy odrywamy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza, zagryzam wargę.- Jeszcze raz dziękuję i to ja dziękuję tobie, a nie odwrotnie.- Mówię, unosząc kąciki ust lekko w górę. Zeskakuję na ziemię.
-Jeśli do końca Euro będę mieć takie nagrody, to my to wygramy.- Śmieję się cicho, podczas gdy on łączy nasze palce.- Ja to sam wygram.- Opieram głowę na jego ramieniu. Kontynuujemy drogę do szatni, a gdy tam wchodzimy wszyscy odwracają się w naszym kierunku.
-Uuu... Jakie rumieńce. Ciekawe co robiliście.- Rzuca Krychowiak. Kątem oka spoglądam na Milika, który rzeczywiście jest czerwoniutki na twarzy, co jest całkiem urocze.
CZYTASZ
POŁĄCZENI PIŁKĄ
FanficMelania od kilku lat mieszka we Francji. Jej życie zmienia się, gdy pewnego dnia idzie do hotelu, w którym mieszka Reprezentacja Polski w piłce nożnej, aby spotkać się z Robertem Lewandowskim. Nowy rozdział w każdą środę!