50

1.6K 67 29
                                    

Zbiegam na parter, gdzie marszczę nos, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu kogokolwiek. No i po środku salonu spaceruje Arek z Klarcią na rękach, nucąc jej coś pod nosem. Uśmiecham się i podchodzę bliżej, bo to najbardziej uroczy widok jaki kiedykolwiek widziałam.

- Cześć. - szepczę, cmokając w główkę dziewczynkę, a w tym czasie Milik nachyla się, ciągle uważając na moją Kizi Mizi i wita się ze mną całusem.

- Wyspałaś się? - pyta cicho, a ja kiwam głową, potwierdzając.

- Gdzie się reszta podziała?

- Jedzą śniadanie w kuchni. Jeśli mnie posłuchali, to powinni coś zostawić dla ciebie. - Ponownie cmoka mnie, ale tym razem w nos. Kieruję się do pomieszczenia, o którym wspomniał, gdzie znajduję brata i jego żonę.

- Witam. - macham im lekko, a Robert odsuwa krzesło obok siebie, gdzie stoi już wolna miseczka.

- Słyszałam, że już chodziłaś po górze. - odzywa się Ania, gdy zaglądam do naczynia i znajduję tam owsiankę. Przytulam kobietę mocno, na co reaguje śmiechem.

- Wspomniałam kiedyś, że bardzo, bardzo, bardzo cię kocham? - pytam.

- Wiele razy. A teraz siadaj, Melcia i jedź zanim do końca ci wystygnie. - Opadam na swoje miejsce i obdarowuje Ciumkę całusem w policzek, a zaraz potem zabieram się za jedzenie.

- Arek już jadł? - mówię z posiłkiem w ustach.

-Wstał jeszcze przed nami. - odpowiada czarnowłosy, podnosząc się ze swojego miejsca. - I w dodatku był pobiegać. - wzdycha, wkładając miseczkę ze swojego śniadania do zmywarki. - Też muszę zacząć biegać, bo za niedługo mecze, a ja tylko na treningi i siłkę chodzę. - jęczy, opierając się o blat. - Taaaa... Od jutra biegam. - postanawia.

- Przypomnę ci to jutro po śniadaniu. - Uśmiecham się do niego szeroko.

- Mówię w tej chwili poważnie, Junior. - Wskazuje na mnie palcem, a potem jego wzrok kieruje się na zegar, wiszący na ścianie. - Póki mam jeszcze czas przed treningiem, to zajmę się Klarcią. - Odbija się od szafki, ale zamiast do salonu, opada ponownie na krzesło obok mnie. - Ty, wiesz co, Mela? - ścisza głos do szeptu. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale myślę, że dobrze zrobiłaś wiążąc się z Milikiem. To dobry chłopak. - Otwieram szeroko oczy, bo tych słów się nie spodziewałam. - I myślę, że będzie kiedyś dobrym ojcem, więc trzymaj się go. - Cmoka mnie jeszcze w skroń, a zaraz potem znika, a ja spoglądam zdziwiona na Anię.

- Ty to słyszałaś? - pytam, a ta z uśmiechem kiwa głową, potwierdzając.

- Robert ma racje. I w dodatku doskonale do siebie pasujecie. To naprawdę widać, że się kochacie. - milknie, a do nas dołącza wspomniany chłopak.

- Witam, moje panie. - Nachyla się nade mną i cmoka w czubek głowy, na co Anka posyła mi spojrzenie mówiące jasno: "A nie mówiłam?". - Zrobię ci herbatę. - oznajmia. - Ania, chcesz? - Trenerka przeczy ruchem głowy, obserwując jak piłkarz wyjmuje z szafki mój kubek, który kupiłam jeszcze w Dortmundzie a następnie zaparza mi zieloną herbatkę, którą stawia przede mną i siada na poprzednim miejscu Ciumki.

- Dziękuję. - odzywam się, uśmiechając lekko.

- Przerwałem wam rozmowę? - Milik zagryza wargę, wpatrując się w nas ze skruszeniem.

- Nie, po prostu skończyłyśmy temat. - całuję go w policzek. - Co powiesz na spacer po mieście? - robię dziubek, wpatrując się w niego.

- Wszystko co zechcesz. Kiedyś w końcu musisz mi się odwdzięczyć, że na wakacjach cię tak wymęczyłem wycieczkami. - Upijam łyk napoju.

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz