66

1.3K 69 14
                                    

Francuski
Rozmowa przez telefon
Angielski
Włoski

***************

Przeciągam się na łóżku, jednocześnie otwierając oczy. No i tym samym przypominam sobie moją wczorajszą rozmowę z Arkiem. Fuczę cicho, sięgając po telefon i od razu staram się do niego dodzwonić, żeby wyjaśnić wszystko, ale w ogóle nie chce złapać połączenia.

Wszystko zaczęło się od tego, że opowiedziałam mu o planie Vinniego i Leona. A raczej o tym, że Leo chce się do nas wprowadzić, a że po prostu miałam zły humor zaczęłam narzekać, że będę się czuła jak siódme koło u wozu, czy któreś tam, zresztą nie ważne. No i wtedy Milik zaproponował, że mogę przeprowadzić się do niego, czyli innymi słowy do Włoch. Nie żebym nie chciała z nim kiedyś zamieszkać, ale ten nie przemyślał jednego - moich studiów. I jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się przekrzykiwać, co jednak ucięłam sucharem “Jak się nazywa dureń biegający za piłką? Milik” i krótkim "Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Pa." i się rozłączyłam, jak przystało na prawdziwego tchórza. Potem, uświadomiwszy sobie, że to moja pierwsza prawdziwa kłótnia z Arkadiuszem po prostu się poryczałam i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

Próbuję po raz kolejny połączyć się z piłkarzem, żeby przeprosić go za wszystko, ale nadal to na nic. Po którymś tam razie, po prostu odpuszczam, obiecując sobie, że spróbuję przed wyjściem na zajęcia.

***

Omijam przeszkody, czyli po prostu ludzi, idących w przeciwnym kierunku chyba po raz tysięczny próbując się dodzwonić do Milika, ale sytuacja od rana w ogóle się nie zmieniła i ciągle nie mam od niego żadnej oznaki życia, co jest bardzo nietypowe, bo jednak nie jest głupi i mógłby chociaż odebrać raz i powiedzieć, że mam spadać na drzewo. Chyba, że coś mu się stało.

Zatrzymuję się na środku chodnika i teraz to inni muszą mnie omijać. Zagryzam wargę, bo moje nerwy osiągnęły szczyt. Zaczynam przeszukiwać kontakty, aż w końcu znajduję jeden, który właśnie w tej chwili może mi się bardzo przydać.

Przykładam komórkę do ucha, kontynuując drogę do mieszkania, bo dzisiaj miałam jedynie dwa wykłady, a resztę dnia mam wolne, ze względu na brak treningu judo, jak i również brak pracy w PSG. W końcu po drugiej stronie odzywa się mężczyzna.

- Halo? - zaczyna po włosku.

- Dzień dobry. Z tej strony Melania. - Przerzucam się od razu na angielski. - Poznaliśmy się w klinice w Rzymie, gdy Arek zerwał więzadła. - przypominam.

- Pamiętam, pamiętam. O co chodzi? - Biorę głęboki wdech, przygotowując się psychicznie na pytanie, które mam mu zaraz zadać.

- Czy Arek był dzisiaj na treningu? - Trener Napoli przez moment milczy, a dla mnie te sekundy zamieniają się w lata, jak nie w wieki.

- Zadzwonił do mnie rano, że do końca tygodnia się nie pojawi. - Zagryzam wargę, martwiąc się jeszcze bardziej. - Ale obiecał, że w przyszłym jakoś to nadrobi.

- A podał może powód? - dopytuję, docierając pod budynek, w którym mieszkam. Przez moment wpatruję się w kawiarnie, należącą do Leona, a ten gdy tylko mnie dostrzega macha mi przez szybę, czego jednak nie odwzajemniam.

- Powiedział tylko, że to sprawy osobiste. - jęczę cicho, bo Rizio był moją ostatnią deską ratunku. - Spróbuj zadzwonić do Piotra. Mógłby zejść do mieszkania Milika i sprawdzić co z nim. - proponuje, a ja uznaję, że to genialny pomysł.

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz