31

1.6K 71 8
                                    

Puszczam dłoń Arkadiusza, by ten mógł swobodnie rozłożyć ręczniki na piasku. Przyglądam się jak rozbiera koszulkę, zostając jedynie w spodenkach, w których zamierza pływać też w wodzie. Idę jego śladem, rozbierając się do czarnego, dwuczęściowego stroju kąpielowego, który kupiłam specjalnie na wyjazd. Gdy już najdzie mnie ochota na wybranie się na basen, wolę mieć jednak taki jednoczęściowy. No, ale skoro nawet sam Vincent stwierdził, że muszę się w końcu opalić, to chyba coś znaczy. Chłopak siada na ręczniku, a ja marszczę brwi, spoglądając na niego z góry.

-Ale przepraszam bardzo, co ty robisz?- Pytam.- Przyszliśmy tu popływać w morzu, a nie siedzieć na plaży.- Wystawiam w jego kierunku dłoń, pomagając mu wstać, co robi z lekkim jękiem.

-Myślałem, że wolisz się poopalać, albo nie wiem...- Mruczy, a ja robię kpiącą minę.- No co ja ci poradzę!- Wyrzuca dłonie w górę.- Kiedyś mnie Zielu wyciągnął na plaże i Laura chyba ani razu nie weszła do wody, bo się cały czas opalała.- Mówi, łącząc nasze palce. Powoli zmierzamy do brzegu.

-Nie kojarzę jej.- Wzruszam ramionami, na imię dziewczyny.- Ale powiem ci, że ja chyba odstaję od tych wszystkich WAGsów czy jak to tam się zwie. Jakoś nie podoba mi się takie łażenie po sklepach, żeby mieć najnowsze i najmodniejsze ciuchy, robienie sobie codziennie tonowego makijażu, czy miliona zdjęć.- Powoli wchodzimy do wody, która jest w gorąca w porównaniu z polskim Bałtykiem.- Znaczy nie mówię tu o Agacie, Ewce czy nawet Ance, bo one zachowują się jeszcze przyzwoicie, ale jak tak czasem spędzę dzień z Celią, to naprawdę mam dość.- Chłopak śmieję się cicho, po czym cmoka mnie w czubek głowy.

-Powiem ci szczerzę, że uwielbiam cię taką jaka jesteś i nie wyobrażam sobie związku z kimś innym. I to prawda odstajesz od nich, ale w pozytywnym sensie.- Piłkarz nachyla się i ochlapuje mnie wodą, przez co piszczę cicho.

-Ta zniewaga, krwi wymaga, mój drogi.- Tym razem to ja wysyłam w jego kierunku słoną wodę, a ten w zemście po prostu sięga po mnie i przerzuca mnie jak worek ziemniaków przez ramię, tak jak kiedyś zrobił to przy Nawałce.

-Ej, ej, ej.- Zaczynam, próbując jakoś... Kurczę, sama nie wiem co próbuję zrobić. Czyli całe moje typowe: "Brawo, Melka, byle tak dalej".- Chłopie, puść mnie.- Mówię w końcu, a ten po chwili rzeczywiście mnie puszcza, tak że ląduję w morzu, sięgającym mi do początku szyi i właśnie wtedy na myśl przychodzi mi nowy film.- Ty wiesz co? Musimy się do kina wybrać.- Uśmiecham się szeroko, a Milik robi zdziwioną minę.

-A zrozumiesz cokolwiek? Bo ja mam problemy z dogadaniem się tutaj, a z tego co wiem, ty włoskiego nie znasz.- Marszczy brwi, ciągle nie spuszczając ze mnie wzroku.- I na co?

-No bo Vinnie mi ostatnio opowiadał o takim nowym, amerykańskim filmie z Blake Lively, którą tak na marginesie uwielbia, no bo ona jest tam surferką i zostaje zaatakowana przez rekina.- Milknę i obserwuję jak Arek skupia swój wzrok na tafli za mną i wokół nas.- No to jak? Idziemy?

-Na razie to my chyba wyjdziemy z wody, wiesz?- Łapie mnie za rękę i zaczyna sunąć w stronę plaży, jakby zaraz naprawdę miał tu wyskoczyć jakiś ludojad.- Nigdy więcej nie wspominaj mi o rekinach, gdy stoję w morzu. W ogóle mi o nich nie wspominaj.- Rzuca mi proszące spojrzenie, a po jego ciele przechodzi dreszcz.- Jak byłem mały, mój brat, Łukasz puścił mi "Szczęki" i tak jakoś wyszło, że nie przespałem potem spokojnie ani jednej nocy przez dwa tygodnie, bo za każdym razem śnił mi się ten... potwór.- Wyszeptuje, a ja zatrzymuję się, bo woda teraz dosięga nam do kolan. Zarzucam mu ręce na szyję.

-Czyli co? Mój facet rekinów się boi?- Arkadiusz wywraca oczętami, ale chwilę później ledwo dostrzegalnie kiwa głową, zagryzając wargę.

-Tylko nie mów o tym nikomu, dobra?- Tym razem robi proszącą minę.- Nawet Łuki nigdy się o tym nie dowiedział. Jesteś pierwsza.- Uśmiecham się lekko, a zaraz potem wspinam się na palce i cmokam go w nos.

-Obiecuję, że nikomu nie wypaplam, ale już wiem co dzisiaj obejrzymy!- Puszczam go i na nowo zaczynam iść coraz głębiej.

-Nie zrobisz mi tego!- Woła za mną, ale ja nawet się nie odwracam.- Melka, wracaj! On tam może siedzieć i czekać na ciebie!- Prycham śmiechem, zatrzymując się.

-Milik, wcześniej to ty mnie zaciągnąłeś tak daleko. Mi na razie woda sięga do pasa.- Kładę dłonie na biodrach i przechylam głowę w prawo, wpatrując się w niego.

-No, bo całkowicie zapomniałem o tym, ale przez ten film tak jakoś mi się to przypomniało.- Jęczy, niepewnie zbliżając się do mnie. Łapie mnie w pasie i przyciąga bliżej.- Ale nie wchodź dalej, proszę...

-----------------------
Witam. Rozdział taki sielankowy w porównaniu z tym co naprawdę przechodzi teraz Arek. Ja się sama dziwię, jak można mieć takiego pecha, żeby niecały rok po kontuzji doznać tej samej tylko na drugiej nodze. No pech jak nic.
I nie pozostaje mi nic innego jak po prostu zahasztagować, a więc #staystrongAro i niech cię Melkę ode mnie uściska i wycałuje.

NASTĘPNY ROZDZIAŁ: 4.10.2017

Jeśli zauważyliście jakiś błąd piszcie w komentarzu!

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz