33

1.6K 78 12
                                    

Rozmowa przez telefon

---------------------------------------------

Spacerkiem truchtamy w stronę mieszkania Arkadiusza, ciągle trzymając się za ręce. Pomimo tego, że jeszcze kilka miesięcy temu byłam całkowicie przeciwna jakiejkolwiek relacji z piłkarzami, począwszy od tych rodzinnych, przez przyjacielskie, a na związkach skończywszy, nie żałuję tego co mnie łączy z Milikiem, a nawet mogę śmiało przyznać, że jestem szczęśliwa, że wszystko tak, a nie inaczej się potoczyło.

-Melcia, opowiedz mi o swoim dzieciństwie.- Spoglądam na Arka, który robi proszącą minę.

-Może zacznę od moich urodzin.- Biorę głęboki wdech, by opowiedzieć mu moment mojego przyjścia na ten świat.- Jak wiesz, pewnie choćby z Wikipedii mojego brata, moja mama jest trenerką siatkarek. W czasie ciąży ze mną nie odpuściła żadnego treningu, bo trwały przygotowania do jakiś tam mistrzostw. I tak kolejne miesiące uciekały, ja w brzuszku rosłam, aż w końcu nadszedł finał. Warto wspomnieć, że było to już tydzień po terminie, ale ja od zawsze się spóźniałam. I tak w czasie ostatniego seta na boisku przy tłumie kibiców przyszłam na świat, bo mama za nic w świecie nie mogła opuścić swojej drużyny.- Uśmiecham się.

-Nigdy nie słyszałam o tym.- Mężczyzna przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło.- Przez to powinnaś zostać siatkarką.

-A gdzie tam.- Macham ręką.- Mój pierwszy trening to judo. Co prawda miałam nie całe trzy tygodnie, mama zostawiła mnie pod opieką taty na niecałą godzinkę, a ten pognał ze mną na zajęcia. No i tak zostało, że potem gnałam wszędzie za ojcem.- Uśmiecham się lekko.

-A judo kiedy zaczął cię uczyć?- Dopytuje z wyraźnym zaciekawieniem.

-Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, bo moje pierwsze wspomnienia są z sali gimnastycznej. W ogóle, przez większość dzieciństwa miałam takie krótkie, odstające włosy i tata umierał mnie w stare ciuchy Ciumka, więc wszyscy myśleli, że jestem chłopczykiem.

-A potem?

-Tata zachorował, trafił do szpitala, a potem koniec.- Wzruszam ramionami, chociaż w moich oczach pojawiają się łzy.

-Melcia, nie płacz.- Piłkarz obejmuje mnie, zatrzymując się jednocześnie na środku chodnika.- Twój tata bardzo cię kochał.

-Wiem.- Wtulam się w niego.- Ale tęsknię za nim. Przez dwanaście lat nie odstępowałam go na krok, a potem tak nagle zniknął. Po jego pogrzebie zapuściłam włosy, żeby już nigdy nikt nie nazwał mnie małym Krzysiem.- Biorę głęboki wdech, a ten ociera łzy z mojego policzka.

***

Przyglądam się jak Arek podgrzewa nasz obiad, siedząc na blacie. Za każdym razem, gdy ten przechodzi po coś na drugą stronę kuchni, zagradzam mu drogę i przepuszczam dopiero po całusie. Po tym jak wyciągnął tylko jeden talerz, a zaraz potem musiał iść po drugi, zrozumiałam, że chyba mu się to spodobało, bo każdy widelec przeniósł osobno, podobnie jak noże, które w ogóle nam się nie przydadzą.

Nagle po mieszkaniu rozchodzi się dźwięk mojego telefonu. Zeskakuję z blatu i przechodząc obok Milika cmokam go w policzek, po czym biegiem docieram do salonu, gdzie na sofie zostawiałam komórkę. Chwytam ją i dostrzegam, że to mama dzwoni do mnie na aplikacji, dzięki której nie musimy płacić za rozmowy między państwami.

Odbieram, krzywiąc się i wychodząc jednocześnie do ogrodu, w którym i tak mamy za moment jeść.

-Cześć, mamo.- Mówię.

-Cześć, córcia. Ty wiesz co? Wstydź się!- Zaczyna, a ja z jękiem opadam na krzesło ogrodowe.- Żebym ja się od twojego brata dowiadywała, że wyjechałaś na wakacje do swojego chłopaka? No wstyd! Już nie wspomnę, że w ogóle mi nie powiedziałaś, że kogokolwiek masz!- Otwieram usta, chcąc coś powiedzieć, ale ta ciągle nie dopuszcza mnie do głosu.- No i jeszcze poleciałaś do niego do Włoch.- Wzdycha, a ja się poddaję. Lepiej będzie jak wyrzuci to wszystko z siebie.- A do starej matki w Polsce to już nie ma kiedy wpaść. No, kiedy ostatnio byłaś w domu? Jeszcze jak mieszkałaś z Robertem?

-Na chrzcinach Leona.- Poprawiam.- I nie jesteś wcale taka stara.

-Wiesz, w ogóle, to nie chce mi się z tobą rozmawiać.- Wzdycha.

-To daj mi na moment Ciumka.- Telefon zostaje przekazany, a ja słyszę wesolutki głos brata.

-No cześć, Mela. Jak tam wakacje?- Mam ochotę walnąć go w ten jego zakuty łeb, ale jeszcze by jakaś blizna została i nie mógłby już występować w reklamach. Zresztą, już jedną taką ma dzięki mnie. Między brwiami, po tym jak w młodości przywaliłam mu rogiem książki z twardą okładką.

-Po jaką cholerę mówiłeś mamie o moim wyjeździe i Arku, co?- Syczę, bo w zasadzie miała to być moja słodka tajemnica, o której wiedziałby tylko Vinnie, Kuba i chłopak, krzątający się w kuchni, ale ten Ciumol oczywiście wymyślił sobie, że wpadną z Anką do mnie, akurat w dniach, w których miałam być w Neapolu, więc musiałam powiedzieć mu prawdę. No i głównie dlatego odwiedzają teraz mamę w Polsce.

-Wypraszam sobie. Spytała się tylko czemu ty, choć raz, nie możesz wpaść w odwiedziny, dlatego powiedziałem, że aktualnie odwiedzasz swojego chłopaka we Włoszech. Tożsamości nie wypaplałem, a cały czas nad uchem mi tu mruczy "No, chociaż imię podaj", "No, opisz jak wygląda" i tego typu. Nawet Ania trzyma język za zębami.

Do tej pory nie wiem jakim cudem, ale nasz pocałunek przed karnymi na meczu ze Szwajcarią został po prostu nie zauważony i Arek ciągle figuruje w internecie jako jedyny wolny w Reprezentacji. Zresztą, dzięki kochanej Czeresieńce nawet na Połączonych..., czy jak ten kanał się nazywał nie ma żadnego wspomnienia o moim związku z Milikiem. Co prawda pojawiam się tam, raz czy dwa, ale jedynie w żartobliwej formie. Nikt nawet nie wie, że jestem jakoś spokrewniona z Robertem. Nawet moje zapoznanie na lotnisku na filmiku zaczyna się po prostu od "Mela, poznaj Łukasz Wiśniowskiego..." Normalnie cud.

-A więc mam nadzieję, że tak zostanie.- Uśmiecham się do mojego piłkarza, który kładzie na stoliku przede mną talerz ze spaghetti serowym.

-Obiecuję nie wypaplać. Jak tam te twoje wakacje?

-Powiem Ci, że stosunkowo dobre.- Uśmiecham się leciutko.

-Czy ja usłyszałem coś o stosunku?- Prycham śmiechem, zastanawiając się czy jego głupota ma jakieś dno.- Mela...- Zaczyna, ale jednak mu przerywam.

-Stop, Ciumek. Twoja siostrzyczka jest bezpieczna i czuje się świetnie. Jak ktoś ją zrani, to będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie. Będziesz nawet wcześniej poinformowany niż Kuba, zadowolony?

-Nie wiem. Niby ten twój chłopak to dobra partia, ale jednak jak pomyślę, że mógłby ci coś zrobić, to mam ochotę go udusić.- Wzdycha.- No, ale pozdrów tam tego twojego i chyba mama chcę jednak z tobą porozmawiać.- Po raz kolejny słychać lekkie szumy, a chwilę później znów odzywa się kobieta.

-Melcia, może zadzwonię do ciebie wieczorem na Skypie?- Proponuje, a ja marszczę brwi, wyczuwając w tym jakiś haczyk.- Wreszcie cię zobaczę i na spokojnie sobie porozmawiamy.

-No dobrze, może być, ale od razu ci zapowiadam, że będziesz rozmawiać tylko ze mną.- Tym razem to Arek marszczy brwi.

-No weź, córcia.- Jęczy, a ja wywracam oczami.

-Nie, mamo. Kiedyś pewnie go poznasz, ale nie przez Skypa. A poza tym, nie bądź zachłanna, w końcu dopiero się dowiedziałaś, że w ogóle mam chłopaka.

-----------------------------
Cześć, cześć.
Jak emocje po meczu z Czarnogórą?

NASTĘPNY ROZDZIAŁ: 18.10.2017

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz