Rozglądam się po swoim pokoju, który już go w zasadzie nie przypomina, bo większość rzeczy mam już spakowane do pudełek, które prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni wyślę do Włoch.
Zagryzam wargę, po czym opadam na pościel, nie zważając na to, że mam na sobie elegancką kieckę, a przy drzwiach czekają już na mnie szpilki, w których kilka dni temu biegałam po budynku mojej uczelni. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj daruję sobie ten maraton.
Sięgam po telefon, który leży na poduszce i szybko wystukuję krótką wiadomość do Arka, jedną z chyba miliona, które wysłałam do niego. Dzisiejsza brzmi banalnie, zwykłe: “Kocham cię, miłego dnia”, ale jakże prawdziwe. Przez moment czekam na odpowiedź, ale gdy ta nie nadciąga, wyciszam komórkę, chcąc uniknąć zagrożenia jakie czyhało na mnie ostatnim razem i podnoszę się, biorąc głęboki wdech. Chyba już czas na mnie.
Przez moment kręcę się po pustym mieszkaniu, dziękując wszystkim w niebie, że wygonili chłopaków z mieszkania, dzięki czemu mam wolną drogę. Jeszcze przed wyjściem z domu, sprawdzam telefon jeszcze raz i odczytuję wiadomość od Milika: “Ja ciebie też kocham. Wspaniałego dnia, słońce”. I dzięki temu, wiem, że ten dzień musi być wspaniały, a ja się obronę, prawda? PRAWDA?
*
Biorę głęboki wdech i wychodzę z pomieszczenia, zastanawiając się czy to na pewno nie sen. Marszczę brwi, dostrzegając Milika, zrywającego się z krzesła. Zamykam za sobą drzwi, nie odrywając wzroku od piłkarza, który znów przygląda mi się w napięciu.
- I? - pyta, a ja już nie mam wątpliwości, że to nie jest sen.
- I co ty tu robisz? - Zatrzymuje się tak z dwa, trzy metry od chłopaka.
- Obroniłaś się czy nie? - dopytuje, a ja kiwam głową w górę i dół i tak nagle znajduję się w jego ramionach. - Wiedziałem, że ci się uda!
- Dobra, dobra, ale co ty tu robisz? - wyrywam się z jego objęć. - Skąd wiedziałeś?
Data mojej obrony była tajemnicą i nawet chłopakom jej nie zdradziłam, a tym bardziej nie pisnęłam ani słówka Milikowi, chociaż ten męczył mnie tym i szantażował nieustannie.
- To już moja tajemnica. - puszcza mi oczko,ale ja nadal wpatruję się w niego z uwagą. - No jeny, zadzwoniłem do Kevina, okey? - wzdycha, a ja ciągle nie wiem najważniejszego.
- Jeden, nie mówiłam o tym nic Trappowi. Dwa, skąd miałeś numer do niego?
- No Kevin podpytał lekko trenera, a ten swojego brata, a numer chłopaki mi dali z twojego telefonu. - Uśmiecha się szeroko, jakby był naprawdę dumny z tego, że mu to wyszło.
- A co z moim hasłem? Jak się włamali? Zresztą mam go cały czas przy sobie. - mówię niepewnie.
- Jak spałaś znaleźli numer i mi wysłali.
- Zaczynam się bać spać z nimi w jednym mieszkaniu.
- Przecież nie będziesz już musiała. Obroniłaś się, a to znaczy, że… - pozwala mi dokończyć, co robię z uśmiechem.
-...przeprowadzam się do ciebie. - Zagryzam wargę, a potem piszczę, podskakując w miejscu. Piłkarz po chwili łapie mnie w swoje objęcia i kilka razy obraca wokół osi.
*
Stoję pośrodku tego burdelu, który panuje w moim pokoju i mam ochotę stąd uciec. To już nawet w jednej setnej nie przypomina mojego pokoju. Biorę głęboki wdech, a zaraz potem spoglądam na Milika, który adresuje właśnie pudła na swój adres, a może na już nasz adres? Piłkarz posyła mi słodki uśmiech, który odzajemniam, a zaraz potem opadam przy kupce ciuchów, które lecą z nami, o ile uda mi się je zapakować.
![](https://img.wattpad.com/cover/101107210-288-k295254.jpg)
CZYTASZ
POŁĄCZENI PIŁKĄ
Fiksi PenggemarMelania od kilku lat mieszka we Francji. Jej życie zmienia się, gdy pewnego dnia idzie do hotelu, w którym mieszka Reprezentacja Polski w piłce nożnej, aby spotkać się z Robertem Lewandowskim. Nowy rozdział w każdą środę!