Łukasz otwiera drzwi wejściowe do mieszkania, a moje serce przyspiesza jeszcze bardziej. Chowam się za Arkiem, ale ten wypycha mnie do przodu. Przechodzę przez próg, ale w przedpokoju zatrzymuję się, czekając na piłkarza. Zdejmuję buty, podobnie jak bracia i ustawiamy je pod ścianą.
- Mamo, jesteśmy! - woła starszy, a ja spoglądam z niepokojem na młodszego, który wzdychając całuje mnie w czubek głowy.
- Wszystko będzie dobrze, Melcia. - szepcze, a w drzwiach, prowadzących w głąb mieszkania pojawia się kobieta, kilka centymetrów wyższa ode mnie, z włosami upiętymi w wysokiego kucyka.
- Aruś, jak ja cię dawno nie widziałam! - woła, łapiąc swojego syna w objęcia. Rzucam Łukaszowi błagające spojrzenie, żeby chociaż on mnie uratował, ale ten mnie ignoruje, wzruszając ramionami. Pani Milik puszcza piłkarza, a jej wzrok zatrzymuje się na mnie.
- Dzień dobry. - mówię przestraszona.
- Mamo, to jest Mela. - Arkadiusz wskazuje na mnie z szerokim uśmiechem na ustach, a ja mam ochotę uciec, tylko nogi mam jak z waty, więc to się nie udaje.
- Dzień dobry. Mój syn dużo mi o tobie opowiadał. - Kąciki ust kobiety unoszą się do górę. Obejmuje mnie, a ja niezdarnie to odwzajemniam. - Możesz czuć się tu, jak w domu. - dodaje. - Zgaduję, że jesteście głodni po podróży. - Kobieta znika w jakimś pomieszczeniu, a ja podskakuję ze strachu, czując dłonie Arka na talii.
- I co? Było tak źle? - pyta, całując mnie w szyję. Kiwam głową potwierdzając, a ten śmieje się cicho. - Przecież widać, że cię polubiła. - zauważa.
- Albo próbuje być miła, żeby mnie stąd wypędzić. - szepczę. - Czasem matki nie cierpią dziewczyn, tylko dlatego, że im synów zabierają.
- Melka, nie wydziwiaj. - Pstryka mnie w nos i kręcąc głową z politowaniem znika w innym pomieszczeniu z naszą torbą. Odwracam się szukając Łukasza, ale jego też nie ma, za to z zapewne kuchni wychyla się mama braci.
- Chodź tu, Meluś. Pomożesz mi pokroić ciasto na deser. - Niepewnie idę za kobietą, do pomieszczenia, gdzie na blacie leży kremówka. - To ulubione ciasto Arka. Mam nadzieję, że ty też je lubisz. - Nie zostawia mi czasu na odpowiedź, bo kontynuuje. - Jesteś jeszcze śliczniejsza na żywo, niż na zdjęciach. - Zapowietrzam się, nie wiedząc co powiedzieć.
- Arek pokazywał pani moje zdjęcia? - pytam w końcu, a zamiast kobiety odpowiada mi chłopak, stojący w progu.
- No raczej. Musiałem się komuś pochwalić taką śliczną dziewczyną. - Z uśmiechem podchodzi do mnie i obejmuje mnie w pasie, a następnie odkłada głowę na moje ramię. - Czy ja widzę kremówkę? Mogę kawałek? - Puszcza mnie, oblizując usta, ale kobieta uderza go ścierką w ramię.
- Po kolacji dostaniesz kawałek, a teraz uciekaj mi stąd. - Wygania swojego syna, a mi podaje nóż i wskazuje na deser. - Pokroisz go? - Kiwam głową, zgadzając się, za co zostaję obdarowana uśmiechem. Dopiero po chwili dociera do mnie, że kiwanie głową, to chyba nie jest szczyt uprzejmości. Przełykam ślinę, starając się, żeby kawałki wyszły w miarę równo. - Melu, z tego co zdradził mi Arek, studiujesz, tak?
- Tak, fizjoterapię i dietetykę, proszę pani. - odpowiadam.
- Daj spokój z tą panią. Tylko mnie postarzasz. - śmieje się cicho, a ja uświadamiam sobie, że nawet nie wiem jak ona ma na imię. - Skąd pomysł na takie kierunki? Po nich chyba mogłabyś pracować z piłkarzami, prawda?
- Generalnie to nie wiem skąd mi się to wzięło. - wyznaję. - Moja bratowa interesuję się zdrowym żywieniem i tak jakoś wyszło, że przeszło to trochę na mnie. Szczególnie, że mieszkałam z nimi kilka lat.
CZYTASZ
POŁĄCZENI PIŁKĄ
FanfictionMelania od kilku lat mieszka we Francji. Jej życie zmienia się, gdy pewnego dnia idzie do hotelu, w którym mieszka Reprezentacja Polski w piłce nożnej, aby spotkać się z Robertem Lewandowskim. Nowy rozdział w każdą środę!