47

1.4K 63 20
                                    

Rozmowa przez telefon, rozmowa przez Skype

Wszystko pochylone to francuski

A pochylone i podkreślone angielski     ;)

-----------------------------------------

Wysyłam całusa w powietrzu w stronę Vincenta, który właśnie gotuje wodę na moją herbatę, po czym znikam w swoim pokoju, zamykając za sobą drzwi. Rzucam się na łóżko i sięgam po telefon, leżący obok. Zostało mi jeszcze kilka minut do codziennej rozmowy z Arkadiuszem, więc postanawiam załatwić w końcu niespodziankę dla niego. Przez aplikację, którą kontaktuję się z rodzinką i samym Milikiem, dzwonię do Ewki. Nie muszę długo czekać, aż odbierze, bo moment później słyszę jej głos.

- No proszę, takiego telefonu się nie spodziewałam nawet w snach. - śmieje się.

- Cześć, kobieto o najgorszym guście do mężczyzn. - Opadam na poduszkę. - Mam sprawę do ciebie. Masz gdzieś tam swojego mężusia w pobliżu?

- No tak. Do niego nie zadzwonisz. - wzdycha, a ja uśmiecham się szeroko.

- Nie będę mu dawała tej satysfakcji. Mam tylko małe pytanie. Nie wiesz czy dałoby się załatwić bilety na najbliższy mecz Borussi? Ten z Frankfurtem. Bo tych oficjalnych już nie ma, a skoro Piszczu gra, to może on spróbowałby coś załatwić. - zaczynam wprowadzać mój plan w życie, odwracając się na bok i kontrolując czas jaki mi został do rozmowy z moim prywatnym piłkarzem.

- Nie dziwię się, że nie ma już biletów, skoro to puchar Niemiec, ale po prostu nie wierzę. Chcesz dobrowolnie pójść na mecz? Ktoś cię podmienił? - śmieję się cicho.

- Ludzie z miłości robią głupsze rzeczy, Ewka. - mruczę. - Lecę z Arkiem do Robercika, zaglądniemy też pewnie do Kubusia, więc czemu nie do was? A skoro wtedy Piszczu mecz gra, to pomyślałam, że może zrobiłabym Milikowi niespodziankę.

- Melka, ja teraz zaczynam żałować, że nie jeździłam z Łukim na zgrupowania i nie miałam kiedy poznać Arka. To przecież musi być najlepszy chłopak na ziemi, skoro chcesz się poświęcić i pójść z nim na mecz. - Ponownie zwalam się na plecy, uśmiechając się lekko.

- W tym akurat masz racje. Arek jest cudowny. - przyznaję.

- Ty się naprawdę zakochałaś! - piszczy, a ja odsuwam lekko telefon od ucha.

- Ty wiesz co? Daj mi znać jeśli da się coś załatwić z tym meczem, bo zaraz słuch przez ciebie stracę. - Zagryzam wargę, czekając na jej odpowiedź, ale słyszę jedynie jakieś kroki. Dopiero po chwili dociera do mnie jej szept.

- A mogę powkręcać trochę Łukiego? - śmieję się cicho.

- Rób co chcesz, to twój mąż, chociaż na to zgodzę się zawsze i wszędzie. - Wraz z końcem mojej wypowiedzi dociera do mnie głos piłkarza z oddali, który najwyraźniej wita się z żoną.

- Kotek, dobrze, że jesteś, bo mam sprawę do ciebie. - Napełniam policzki powietrzem, starając się nie wybuchnąć śmiechem. - Bo jednak chciałabym te bilety na mecz. Miałam zostać w domu z Sarką, ale właśnie rozmawiam z tą moją przyjaciółką i w sumie to chciałaby zabrać swojego chłopaka, więc wybralibyśmy się w czwórkę, żeby ci kibicować.

- Jasne, nie ma sprawy, ale o kogo chodzi? - Trochę dziwnie się czuję, podsłuchując, ale najwyraźniej Ewa stwierdziła, że tak ma być, skoro jeszcze się nie rozłączyła.

- No jak możesz jej nie pamiętać? Takie długie włosy, duże oczy, w miarę wysoka. - Właśnie doszłam do wniosku, że pani Piszczek należy się medal, bo jednocześnie mnie opisała, nie zdradzając przy tym najważniejszych szczegółów. - Mieszkała całkiem niedaleko. - dodaje.

- Ale chodzi ci o Astrid? - dopytuje Łukasz.

- Gdzie Astrid? Przecież ona jest w bliźniaczej ciąży i za niedługo będzie rodzić. Zresztą nie ważne. Dowiesz się jak przyjadą. Zawołaj Sarkę na kolacje, ja już kończę rozmawiać. - Ponownie docierają do mnie odgłosy kroków. - Myślisz, że to dobrze rozegrałam? - pyta, zwracając się tym razem do mnie.

- Myślę, że bez zarzutów, ale ja bym tam do opisu dodała coś o bracie kretynie. - Uśmiecham się szeroko w zasadzie do sufitu. - Dzięki wielkie za te bilety i mam nadzieję, że nie będziemy przeszkadzać.

- Melcia, ty nigdy nie przeszkadzasz. Zresztą tak dawno się nie widziałyśmy, że musimy to jak najszybciej nadrobić.

- O to możesz winić tylko tego twojego głąba, bo po tym jak mnie na Euro porwał już chyba nigdy nie wsiądę z nim do jednego samochodu.

- Przesadzasz. Przecież on ci gorsze rzeczy wywijał jeszcze w Dortmundzie. - jęczy, a ja chcąc nie chcąc muszę się z nią zgodzić. - Albo co cały trójkąt dortmundzki ci robił. - Tym razem to z moich ust wydobywa się jęk, gdy moje myśli kierują się w stronę żartów jakie robił mi Robert wraz z Kubą i Łukaszem.

- Wiesz, co? Ja zakończę tą rozmowę, bo staję się powoli nieprzyjemna. Pa, Ewcia.

- Do zobaczenia, Melcia. Trzymaj się jakoś i nie zapomnij do nas wpaść. - Rozłączam się i od razu sięgam po laptopa, z którego wydobywa się muzyczka. Odbieram, a na ekranie wyświetla się twarz Arka, siedzącego na sofie w jego salonie w Neapolu.

- Cześć, kotek. - Piłkarz uśmiecha się szeroko, co chcąc, nie chcąc odwzajemniam. - Jak tam ci czas ucieka?

- Powooooooli. - przeciągam, podkładając sobie dłoń pod brodę. - Wiesz, tak sobie pomyślałam, że skoro będziemy razem w Niemczech, to może odwiedzilibyśmy też Piszcza, co? No, bo raczej nie będę się musiała go bać, skoro będziesz cały czas ze mną. - wprowadzam drugą fazę mojego planu.

- Wiesz, że sam ci chciałem to zaproponować? - Drzwi do mojego pokoju się otwierają i do środka zagląda Vinnie z moim kubkiem w ręce.

- Dziękuję. - Uśmiecham się szeroko, przerzucając na francuski, gdy ten odkłada herbatkę na szafkę.

- Masz szczęście, że dzisiaj sam sobie ją robiłem. - mruczy, a zaraz potem spogląda na swojego laptopa. - Cześć. - Teraz mój lokator z kolei przerzuca się na angielski.

- Dzięki, że tak się o moją dziewczynę troszczysz. - Arek uśmiecha się, a Vincent kieruje swój wzrok na mnie.

- Taaa... Można to i nazwać w ten sposób. - mruczy. - Jak tylko do niej wpadniesz, to wystawię ci rachunek za tą całą troskę. - Unosi dłoń i machając nią, tak jakby muchę odganiał i  wychodzi z mojego pokoju.

- No dobra, ale wracając do tego mojego planu, to obiecujesz, że nie pozwolisz mi zostać z Pieczarą sam na sam? - Robię słodkie oczka, a ten śmieje się cicho.

- Obiecuję, że obronię cię przed każdą napotkaną pieczarką, nawet tą przerośniętą. - Uśmiecha się szeroko, pokazując jednocześnie swój aparat na zębach.

___________________________

Witam, witam
Ktoś się stęsknił?

Muldujcie mi jeśli znajdziecie jakiś błąd 😉

Widzimy się za tydzień (24.01.2018)

Buziaczki 😘

POŁĄCZENI PIŁKĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz