- Magnus! - do mojego apartamentu weszła Izzy, a za nią Clary i Jase. - Gdzie on jest?
- Kto? - zdziwiłem się.
- Gdzie Alec? - blondyn zbliżył się do mnie.
- Zniknął?
- Wszyscy wiemy, że możesz go namierzyć, proszę zrób to - poprosiła rudowłosa.
- Dajcie mi chwilę - zamknąłem oczy j skupiłem się na nocnym łowcy, na naszej więzi. Gdy go wyczułem natychmiast otworzyłem oczy. - Wynoście się.
- Znalazłeś go? - zapytała Izzy.
- Wyjdźcie!
- Nie - oznajmił blondyn. Uniosłem brew i machnięciem ręki pozbyłem się ich z mieszkania. - Coś ty zrobił Alexandrze? - szepnąłem.
Spróbowałem go namierzyć jeszcze raz, ale nie mogłem. Jakby... Jakby był... Martwy.
Moje skupienie przerwał dzwoniący telefon. Kiedy zobaczyłem, że to Alec od razu odebrałem.
- Mag...
- Co zrobiłeś?! - przerwałem mu. - Mówiłem ci, że nie możesz prosić o to Rafaela!
- Nic nie zrobiłem! - bronił się.
- Nie wyczuwam cię... Jase też nie, bo przyszedł prosić o pomoc.
- Zaraz u ciebie będę i wszystko ci wyjaśnię - rozłączył się.
Czekałem.
Kilka minut później Alec wszedł do mojego mieszkania. Wyszedłem mu na przeciw.
- Słucham - założyłem ręce na piersi.
- Cześć - pochylił się i musnął moje usta swoimi.
- Co zrobiłeś? - zapytałem. - Byłeś u Rafaela i nie wypieraj się bo ja to wiem.
- Byłem... Posłuchaj... Chcę to zrobić dla nas... Ty jesteś nieśmiertelny, ale...
- Nie zgadzam się... Nie pozwalam ci!!!
- Nie potrzebuję twojego pozwolenia - ruszył do wyjścia.
- Stracisz runy! - krzyknąłem.
- Jak to? - wrócił.
- Rafael mówił...
- On nie ma pojęcia o magii... Alec... Nie rób tego...
- Znajdę sposób...
- Jest inna droga - szepnąłem. - Ale nie możemy z niej skorzystać...
- To znaczy?
- Teoretycznie mogę zrzec się swojej nieśmiertelności.
- Ale?
- Ale zginę w chwili gdy wypowiem ostatnie słowa zaklęcia - dokończyłem.
- To nie jest rozwiązanie - założył ręce na piersi.
- Twój pomysł też nie. Wampir nie może być nocnym łowcą.
- Jeśli będę chodził w świetle dnia...
- Powtórzę to po raz kolejny... Stracisz runy.
- Sprawdźmy - skierował się do wyjścia.
- Jeśli to zrobisz...! - krzyknąłem za nim. Zatrzymał się. - To z nami koniec.
- Zerwiesz ze mną? - szepnął z niedowierzaniem.
- Nie będę miał z kim... Jeśli przeżyjesz "zabieg" - nakreśliłem cudzysłów w powietrzu. - To stracisz runy, a wtedy twoja siostra mnie zabije, bo ci na to pozwoliłem... Nie rób tego Alec. Znajdę inny sposób.
- Nie używasz czarnej magii... A to jedyny sposób - przypomniał.
- Zawsze można to zmienić.
- Już podjąłem decyzję, Magnus - podszedł do mnie. - Zaryzykuję.
- Ale ja nie - wziąłem jego twarz w dłonie. - Kocham cię i nie chcę żebyś ryzykował.
- Wtedy będziesz miał dobry powód do czarnej magii - pocałował mnie.
- Jeśli to zrobisz... Nie pomogę ci.
- Aua... Zabolało - położył dłoń na piersi. - Taki szantaż nie pomoże ci mnie przekonać... I tak wiem, że mi pomożesz - pozowanie złączył nasze usta i ruszył do wyjścia.
- Alexander! - krzyknąłem za nim, ale się nie obejrzał.
Siedziałem w fotelu i polem whisky.
Co za głupiec!
Jak on może tak ryzykować?!
Trzasnęły drzwi wejściowe.
- Czy wy, Lightwoodowie, możecie nauczyć się pukać? - nie podniosłem wzroku na Izzy.
- Wiem, że wiesz, gdzie on jest... Ma kłopoty?
- W pewnym sensie... - napiłem się.
- Więc dlaczego tu siedzisz?
- Bo nie mogę mu pomóc! Nie słucha co do niego mówię! - wstałem. - Głupiec! Zginie przez to!!! - rzuciłem szklanką o ścianę.
- Co?! Jak to?! Co on planuje?
- Nie... - urwałem, bo padłem na kolana, poczułem ogromny ból w całym ciele.
Podobny do tego, który wywołała runa agonii.
- Magnus! - dziewczyna podbiegła do mnie. - Co się dzieje? - uklękła przy mnie. Nie mogłem jej odpowiedzieć, nie byłem w stanie.
I nagle jakby ból ustąpił. Zerwałem się na równe nogi.
- Nie... - złapałem marynarkę. - Idziemy!
Dziewczyna ruszyła za mną. Otworzyłem portal, który przeniósł nas do mieszkania Rafaela.
- Co my tu...? Alec! - podbiegła do brata, który leżał na dziwnym stole. - Coś ty mu zrobił?! - chciała rzucić się na wampira, ale ja powstrzymałem.
- Sam do mnie przyszedł - odpowiedział. - Teraz ty - kiwnął do mnie. - A Alec powiedział, że nie pomożesz.
- Głupcy... Po co to zrobiłeś? - zapytałem wampira i podszedłem do łowcy. Położyłem dłonie na jego ciele.
- To czarna magia - szepnęła Izzy.
- Nie pozwolę mu umrzeć - warknąłem.
Użyłem całej swojej magii i pchnąłem ją w ciało Alexandra.
- Czemu nic się nie dzieje?! - krzyknęła dziewczyna.
- Śpieszy ci się gdzieś? - zapytałem. Zobaczyłem, że Alec drgnął, a po chwili otworzył oczy.
- Idziemy - złapałem chłopaka pod rękę, jednocześnie otwierając portal i znaleźliśmy się w moim apartamencie.
- Wiedziałem, że przyjdziesz - szepnął brunet.
- Co ty zrobiłeś?! - krzyknęła na niego siostra.
- Zostaw go teraz... Jest osłabiony...
- Czy on... Go... Nie wiesz...
- Tak. Przemienił go.
- Magnus... On... Zostanie wyłączony z...
- Nie... Jeśli jego runy nie znikną, to nikt się nie zorientuje...
- A jak wyjdzie na słońce?! - syknęła.
- Na to też jest sposób.
- Czarna magia... Wiem, że go kochasz, ale zaryzykujesz tyle dla niego?
- Tak - oznajmiłem.
- Jak mogę ci pomóc?
- Potrzebuję kilku dni spokoju. Nikt tu nie może przychodzić, a nie nie możecie mnie wzywać.
- Załatwione.
_______________
* Kto nie oglądał "Shadowhunters" to serdecznie polecam 😁
CZYTASZ
ONE SHOTS
FanfictionONESHOTY Można składać zamówienia, ale nie obiecuję, że wszystko napiszę 🎖 # 232 fanfiction - 18.01.2018 🎖 # 209 fanfiction - 19.01.2018 🎖 # 197 fanfiction - 20.01.2018 🎖 # 187 fanfiction - 22.01.2018 🎖 # 174 fanfiction - 23.01.2018 🎖 # 147 fa...