30. Malec part I

1K 25 1
                                    

- Magnus! - do mojego apartamentu weszła Izzy, a za nią Clary i Jase. - Gdzie on jest?

- Kto? - zdziwiłem się.

- Gdzie Alec? - blondyn zbliżył się do mnie.

- Zniknął?

- Wszyscy wiemy, że możesz go namierzyć, proszę zrób to - poprosiła rudowłosa.

- Dajcie mi chwilę - zamknąłem oczy j skupiłem się na nocnym łowcy, na naszej więzi. Gdy go wyczułem natychmiast otworzyłem oczy. - Wynoście się.

- Znalazłeś go? - zapytała Izzy.

- Wyjdźcie!

- Nie - oznajmił blondyn. Uniosłem brew i machnięciem ręki pozbyłem się ich z mieszkania. - Coś ty zrobił Alexandrze? - szepnąłem.

Spróbowałem go namierzyć jeszcze raz, ale nie mogłem. Jakby... Jakby był... Martwy.

Moje skupienie przerwał dzwoniący telefon. Kiedy zobaczyłem, że to Alec od razu odebrałem.

- Mag...

- Co zrobiłeś?! - przerwałem mu. - Mówiłem ci, że nie możesz prosić o to Rafaela!

- Nic nie zrobiłem! - bronił się.

- Nie wyczuwam cię... Jase też nie, bo przyszedł prosić o pomoc.

- Zaraz u ciebie będę i wszystko ci wyjaśnię - rozłączył się.

Czekałem.

Kilka minut później Alec wszedł do mojego mieszkania. Wyszedłem mu na przeciw.

- Słucham - założyłem ręce na piersi.

- Cześć - pochylił się i musnął moje usta swoimi.

- Co zrobiłeś? - zapytałem. - Byłeś u Rafaela i nie wypieraj się bo ja to wiem.

- Byłem... Posłuchaj... Chcę to zrobić dla nas... Ty jesteś nieśmiertelny, ale...

- Nie zgadzam się... Nie pozwalam ci!!!

- Nie potrzebuję twojego pozwolenia - ruszył do wyjścia.

- Stracisz runy! - krzyknąłem.

- Jak to? - wrócił.

- Rafael mówił...

- On nie ma pojęcia o magii... Alec... Nie rób tego...

- Znajdę sposób...

- Jest inna droga - szepnąłem. - Ale nie możemy z niej skorzystać...

- To znaczy?

- Teoretycznie mogę zrzec się swojej nieśmiertelności.

- Ale?

- Ale zginę w chwili gdy wypowiem ostatnie słowa zaklęcia - dokończyłem.

- To nie jest rozwiązanie - założył ręce na piersi.

- Twój pomysł też nie. Wampir nie może być nocnym łowcą.

- Jeśli będę chodził w świetle dnia...

- Powtórzę to po raz kolejny... Stracisz runy.

- Sprawdźmy - skierował się do wyjścia.

- Jeśli to zrobisz...! - krzyknąłem za nim. Zatrzymał się. - To z nami koniec.

- Zerwiesz ze mną? - szepnął z niedowierzaniem.

- Nie będę miał z kim... Jeśli przeżyjesz "zabieg" - nakreśliłem cudzysłów w powietrzu. - To stracisz runy, a wtedy twoja siostra mnie zabije, bo ci na to pozwoliłem... Nie rób tego Alec. Znajdę inny sposób.

- Nie używasz czarnej magii... A to jedyny sposób - przypomniał.

- Zawsze można to zmienić.

- Już podjąłem decyzję, Magnus - podszedł do mnie. - Zaryzykuję.

- Ale ja nie - wziąłem jego twarz w dłonie. - Kocham cię i nie chcę żebyś ryzykował.

- Wtedy będziesz miał dobry powód do czarnej magii - pocałował mnie.

- Jeśli to zrobisz... Nie pomogę ci.

- Aua... Zabolało - położył dłoń na piersi. - Taki szantaż nie pomoże ci mnie przekonać... I tak wiem, że mi pomożesz - pozowanie złączył nasze usta i ruszył do wyjścia.

- Alexander! - krzyknąłem za nim, ale się nie obejrzał.

Siedziałem w fotelu i polem whisky.

Co za głupiec!

Jak on może tak ryzykować?!

Trzasnęły drzwi wejściowe.

- Czy wy, Lightwoodowie, możecie nauczyć się pukać? - nie podniosłem wzroku na Izzy.

- Wiem, że wiesz, gdzie on jest... Ma kłopoty?

- W pewnym sensie... - napiłem się.

- Więc dlaczego tu siedzisz?

- Bo nie mogę mu pomóc! Nie słucha co do niego mówię! - wstałem. - Głupiec! Zginie przez to!!! - rzuciłem szklanką o ścianę.

- Co?! Jak to?! Co on planuje?

- Nie... - urwałem, bo padłem na kolana, poczułem ogromny ból w całym ciele.

Podobny do tego, który wywołała runa agonii.

- Magnus! - dziewczyna podbiegła do mnie. - Co się dzieje? - uklękła przy mnie. Nie mogłem jej odpowiedzieć, nie byłem w stanie.

I nagle jakby ból ustąpił. Zerwałem się na równe nogi.

- Nie... - złapałem marynarkę. - Idziemy!

Dziewczyna ruszyła za mną. Otworzyłem portal, który przeniósł nas do mieszkania Rafaela.

- Co my tu...? Alec! - podbiegła do brata, który leżał na dziwnym stole. - Coś ty mu zrobił?! - chciała rzucić się na wampira, ale ja powstrzymałem.

- Sam do mnie przyszedł - odpowiedział. - Teraz ty - kiwnął do mnie. - A Alec powiedział, że nie pomożesz.

- Głupcy... Po co to zrobiłeś? - zapytałem wampira i podszedłem do łowcy. Położyłem dłonie na jego ciele.

- To czarna magia - szepnęła Izzy.

- Nie pozwolę mu umrzeć - warknąłem.

Użyłem całej swojej magii i pchnąłem ją w ciało Alexandra.

- Czemu nic się nie dzieje?! - krzyknęła dziewczyna.

- Śpieszy ci się gdzieś? - zapytałem. Zobaczyłem, że Alec drgnął, a po chwili otworzył oczy.

- Idziemy - złapałem chłopaka pod rękę, jednocześnie otwierając portal i znaleźliśmy się w moim apartamencie.

- Wiedziałem, że przyjdziesz - szepnął brunet.

- Co ty zrobiłeś?! - krzyknęła na niego siostra.

- Zostaw go teraz... Jest osłabiony...

- Czy on... Go... Nie wiesz...

- Tak. Przemienił go.

- Magnus... On... Zostanie wyłączony z...

- Nie... Jeśli jego runy nie znikną, to nikt się nie zorientuje...

- A jak wyjdzie na słońce?! - syknęła.

- Na to też jest sposób.

- Czarna magia... Wiem, że go kochasz, ale zaryzykujesz tyle dla niego?

- Tak - oznajmiłem.

- Jak mogę ci pomóc?

- Potrzebuję kilku dni spokoju. Nikt tu nie może przychodzić, a nie nie możecie mnie wzywać.

- Załatwione.





_______________

* Kto nie oglądał "Shadowhunters" to serdecznie polecam 😁

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz