80. C. Prevc & A. Lanisek

975 60 7
                                    

Dla MrsHayboeck, liczę,
że ci się spodoba 😁


Zapewne są jakieś literówki i błędy, ale obiecuję, że kiedyś poprawię ten i pozostałe shoty...
Tylko jeszcze nie wiem kiedy 😁

- Co ty na to? - zapytał uśmiechnięty Anze.

- Namiot? - spytałem z powątpieniem.

- Tak. Będzie fajnie... - podszedł do mnie. - Pomyśl - poprosił mnie przyjaciel.

- Dobra... Nich ci będzie... Masz szczęście, że jest środek sierpnia i jest ciepło.

- Jedziemy w weekend - uśmiechnął się szeroko i ruszył do wyjścia z domu.

- Ale... Będę tego żałował.

Następnego dnia, siedząc w samochodzie Laniška, zastanawiałem się, czy to na pewno dobry pomysł.

Miałem duże wątpliwości, co do tego wyjazdu. I tak ciężko było mi przed nim ukrywać fakt, że znaczy dla mnie więcej niż zwykły przyjaciel. A teraz, mieliśmy spędzić ze sobą ponad dobę, bez przerwy.

Mam nadzieję, że nie przewidział alkoholu, bo może być kiepsko.

- Zjedziesz na stację benzynową? - zapytałem, wskazując na jedną przed nami.

- Co jest? - skręcił w prawo i zatrzymał samochód pod wejściem do sklepu przy stacji.

- Muszę do łazienki - wysiadałam, a on się zaśmiał.

Wróciłem po kilku minutach i zobaczyłem dwie kawy w uchwytach przy desce rozdzielczej.

- Kupiłem nam po kawie - odpalił auto i ruszyliśmy dalej.

- Daleko jeszcze?

- Nie mów, że już zaczynasz marudzić.

- Przecież nie marudzę.

- Zapnij pasy - powiedział. Przewróciłem oczami, ale posłuchałem go.

Oparłem się wygodniej o siedzenie i przymknąłem oczy.

Musiałem zasnąć, bo gdy podniosłem powieki, zobaczyłem, że stoimy. Odpiąłem pas i wysiadłem. Namiot był już rozstawiony, ale Anze nie widziałem w pobliżu.

- Wyspałeś się? - usłyszałem za plecami.

- No jasne - odparłem. - Pomóc ci? - zapytałem, widząc jak próbuje rozpalić ognisko.

- Poradzę sobie - odparł i w tym momencie udało mu się wzniecić ogień.

- Mam nadzieję, że nie będzie padać - spojrzałem w niebo.

- Nie kracz - podniósł się z ziemii i zbliżył do mnie. - Aż tak bardzo chcesz wracać do domu? - uśmiechnął się.

- Nie, ale deszczem bym nie pogardził - odparłem, a kiedy zobaczyłem minę Anze, zrozumiałem, że powiedziałem za dużo. - Dawno nie padało.

- Mhym - zaśmiał się. - Masz ochotę na piwo? - podszedł do samochodu i otworzył bagażnik. Wyjął dwie puszki alkoholu i podał mi jedną. Zajrzał jeszcze do samochodu i włączył radio.

Anze wyjął z bagażnika resztę naszych rzeczy i usiedliśmy przy ognisku. Zaczynało się już ściemniać. Wstałem i podszedłem do auta.

- Chcesz jakąś bluzę? - zapytałem.

- Nie, dzięki - wyciągnął się na kocu przy ognisku.

Wciągnąłem bluzę przez głowę i usiadłem naprzeciw niego.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz