120. A. Semenič

528 35 6
                                    

Dla xsagaa

Pisanie shotów jest, jak zadanie z matmy. Jeśli idzie za łatwo, to znaczy, że robisz to źle.

Tak myślę 😁

A to mi się pisało bardzo łatwo, więc...

Nie wiem czy jest dobre.

- Słuchaj mnie uważnie - Robert pchnął mnie na ścianę.  - Gabi zasługuje na kogoś lepszego niż ty.

- To, że mnie nie...

- Nie przerywaj mi... Masz zrobić to, co teraz powiem... Zniknij z jej życia... Bo jeśli nie... Wiesz, że będę potrafił uprzykrzyć ci życie... Znasz mnie. Jak czegoś chcę to, to dostaję... Mogę ci zapłacić, jeśli to cię bardziej przekona.

- Nie zostawię jej. Kocham ją i... - poczułem uderzenie w brzuch, od którego zgiąłem się w pół.

- Masz jeszcze coś do powiedzenia?

- Nie zostawię jej - oznajmiłem, a on uderzył mnie w twarz.

- Zostawisz. Nie chcę cię więcej widzieć razem z nią. Nie chcesz pieniędzy to spoko, ale ja nie odpuszczę... Mam czas - ponownie mnie uderzył. - Mamy całą noc - zadał mi kilka ciosów pod rząd.

- Dobrze - plunąłem krwią. - Zostawię ją.

- Jutro.

- Ok.

Następnego dnia ledwo miałem siłę zwlec się z łóżka.

- Anze! - usłyszałem moją rodzicielkę.

- Co?!

- Musimy porozmawiać - weszła do mojego pokoju. - Co ci się stało?

- Nic mi nie jest. O co chodzi?

- Jak to nic ci nie jest? Kto ci to zrobił?

- To moja wina. Nie potrzebnie się odezwałem - powiedziałem żeby się odczepiła.

- Ale...

- Mamo. O co chodzi?

- Wyprowadzamy się. Ojciec dostał świetną propozycję pracy w Wiedniu.

- Kiedy?

- Do końca miesiąca będzie po wszystkim.

- Ok. Dobrze.

- Sądziłam, że będziesz się buntował, bo Gabi i...

- Nie jestem już z Gabi - skłamałem.

- Jak...?

- Zostaw mnie... Muszę się jeszcze położyć.

- No dobrze... Zostań dziś w domu... Wychodzę do pracy.

- Jasne - mruknałem. Poczekałem aż wyjdzie do pracy i złapałem za telefon. Wybrałem numer Gabi i zadzwoniłem do niej.

- Hej, skarbie - odebrała.

- Cześć... Musimy porozmawiać?

- Jasne - odparła. - O czym?

- O nas... Przyjdź do mnie po szkole.

- Coś się stało?

- Chcę ci coś powiedzieć. To ważne.

- To będę za półgodziny, ok?

- Ok - rozłączyłem się.

Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki się ogarnąć.

Gdy Gabi przyszła, jadłem śniadanie w kuchni.

- Cześć kotku - podeszła i chciała mnie pocałować, ale się odsunąłem. - Co się dzieje? O czym chcesz rozmawiać?

- Z nami koniec.

- Słucham?

- Słyszałaś. To koniec.

- Ale...

- Nie ma "ale". To wszystko.

- Nie możesz...

- Mogę i to zrobiłem - wstałem. - Idź już - skierowałem się do swojego pokoju.

3 LATA PÓŹNIEJ

- O której po ciebie przyjechać? - zapytałem mamę, gdy wysadziłem ją pod gabinetem kosmetycznym.

- Za dwie godziny.

- Ok. Na razie.

- Pa - wysiadła.

Pojechałem na siłownię, na którą chodziłem już od dłuższego czasu.

Po odbytym treningu, wyszedłem na parking. Gdy z niego wyjeżdżałem, poczułem uderzenie w tył samochodu. Zatrzymałem się i wysiadłem. Zobaczyłem, że auto wyjeżdżające z miejsca parkingowego zaczepiło o mój zderzak.

- Jeździć nie umiesz?! Trzeba się rozglądać, do cholery! Chyba masz lusterka w samochodzie! - oglądałem szkodę na moim samochodzie.

- Przepraszam - usłyszałem kobiecy głos. Brzmiał cholernie zanajomo. - Ja... - urwała, gdy spojrzałem jej w twarz. - Anze.

- Gabi... Zawsze lubiłaś mocne wejścia - pokręciłem głową.

- Przepraszam... Moje ubezpieczenie to wszystko pokryje. Nie musisz się o to martwić.

- Dobrze wyglądasz - olałem to, co mówiła o samochodzie. Spojrzała na mnie zaskoczona. - Co robisz w Wiedniu?

- Mieszkam, pracuję, uczę się. A ty?

- Dokładnie tak samo... Kiedy przyjechałaś?

- Gdy dostałam się na studia... Dlatego ze mną zerwałeś? Bo wyjeżdżałeś?

- Nie do końca.

- Więc czemu?

- Warto wracać do przeszłości?

- Chcę wiedzieć - oparła się o mój samochód.

- No dobrze - uśmiechnąłem się. - Opowiem ci wszystko. Jutro. Przy kawie.

- Świetnie - odepchnęła się od auta i podeszła do swojego, wyciągnęła torebkę, a niej kartkę i długopis.

- Nie musisz pisać oświadczenia. Możemy to sobie darować.

- Dobrze - odparła. - Tu masz mój numer - podała mi karteczkę. - Zadzwoń do mnie i się dogadamy w sprawie kawy.

- Wieczorem się odezwę.

- Do zobaczenia?

- Do zobaczenia - uśmiechnąłem się szeroko.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz