Skoro Proch to stan umysłu i życie, nie mogło go tu zabraknąć, zgadza się? 😁
- Tak sobie myślę... - zaczął Pero, gdy leżeliśmy w moim pokoju.
- Nieźle się zaczyna - zaśmiałem się cicho.
- Cztery lata temu...
- Wzięło cię na wspomnienia?
- Nie przerywaj mi.
- Bo co?
- Bo cię zaknebluję - wziął moją twarz w dłonie i pocałował delikatnie moje usta. - Dasz mi dokończyć? - zapytał, a ja pokiwałem głową. Pero złapał moją dłoń i splótł nasze palce. - Cztery lata temu... To był najlepszy sezon w moim życiu.
- Ale...
- Wiem... Ale nie chodzi mi o wygrane... Najważniejszą nagrodę dostałem cztery lata temu, w Sochi. W twoim pokoju, po pierwszym konkursie - oderwał wzrok od naszych splecionych dłoni i spojrzał mi w oczy. - Dostałem Ciebie.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki sentymentalny - przytuliłem się do niego.
- Jest jeszcze kilka rzeczy, których o mnie nie wiesz - pocałował mnie w czoło.
- Cztery lata temu... - zacząłem tak samo jak on. - Po tym pierwszym konkursie, stwierdziłem, że mam dziś farta, więc dlaczego nie zaryzykować i nie powiedzieć ci, że cię kocham... I po raz kolejny miałem farta - podniosłem się na łokciu.
- Ani twoja wygrana, ani to, że zamiast cię wtedy odepchnąć, to zacząłem rozbierać, nie było fartem - przeczesał palcami moje włosy. - Byłeś w formie, tak jak teraz, więc twoja wygrana była oczywista... A ja cię po prostu kocham równie mocno co ty mnie - oznajmił, a ja go pocałowałem.
- Nigdy nie rozmawialiśmy tak ckliwie jak dziś - zaśmiałem się.
- Najwyższa pora... Teraz powinenem cię spytać, jakie masz zamiary wobec mnie - roześmiał się.
- Jakie ja mogę mieć zamiary? Chcę cię mieć tylko dla siebie, więc się z tobą ożenię.
- To były oświadczyny? - uniósł brwi.
- Oczywiście.
- Aha... Gdzie pierścionek? - zapytał śmiejąc się i mnie pocałował.
- Materialista - odepchnąłem go lekko. - Wiedziałem, że lecisz na moją kasę - żartowałem.
- Jasne, od czterech lat znoszę twoje humorki dla pieniędzy - wywrócił oczami. - Ale, gdyby rzeczywiście tak było - dotknął palcem mojego nosa, a po chwili musnął go ustami, uśmiechnąłem się na to - rzuciłbym cię po pół roku.
- Słucham? - udałem oburzenie. - Co chcesz przez to powiedzieć?
- Że cię kocham.
- Mam nadzieję, że tylko to.
- I, że bywasz okropny... Ale tylko czasami. Przez większość czasu jesteś znośny - uśmiechnął się złośliwie.
- Nie będziesz spał ze mną w jednym łóżku - zrzuciłem go na podłogę, a on się roześmiał. - Znośny - naśladowałem jego głos. Słoweniec wstał, stanął w nogach łóżka, złapał mnie za kostki i pociągnął na skraj łóżka. - Peter - mruknąłem, kiedy oparł dłonie o materac przy mojej głowie i pochylił się. - Nie... - urwałem bo mnie pocałował. - Nie będę się z tobą całował - odsunąłem głowę, a on się zaśmiał.
- Dobrze, kochanie. Nie musisz mnie całować - oznajmił, a po chwili poczułem jego usta na szyi.
- Peter! - chciałem go odepchnąć żeby nie zrobił mi malinki, ale złapał mnie za ręce. - Zwariowałeś? Ile ty masz lat?
- Mniej niż ty - odparł.
- Nie lubię cię - oznajmiłem. - Chyba muszę się rozejrzeć za kimś normalnym do związku.
- Wiesz, jak to mówią... - muskał ustami moją szyję, a po chwili przejechał po niej językiem - polizane zaklepane.
- Boże - wybuchnąłem śmiechem. - Nie wierzę, że jestem z tobą już cztery lata.
- Źle ci nie było - puścił moje ręce, więc złapałem go za koszulkę i pociągnąłem na siebie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - pocałował mnie.
CZYTASZ
ONE SHOTS
FanfictionONESHOTY Można składać zamówienia, ale nie obiecuję, że wszystko napiszę 🎖 # 232 fanfiction - 18.01.2018 🎖 # 209 fanfiction - 19.01.2018 🎖 # 197 fanfiction - 20.01.2018 🎖 # 187 fanfiction - 22.01.2018 🎖 # 174 fanfiction - 23.01.2018 🎖 # 147 fa...