84. K. Stoch & G. Schlierenzauer

999 68 18
                                    

Dla milikowa

- Pomyśl - szepnął Kamil, gdy leżeliśmy na łóżku w  jego domu. - Domek, prywatna plaża... Cała dla nas - wymruczał.

- Kamil - jęknąłem. - Przecież... Moja matka nas zabije, jeśli nie przyjedziemy w ten weekend.

- Pojedziemy w następny.

- Dobra, ale ty do niej zadzwonisz... Ciebie nie zabije.

- Daj telefon - wyciągnął rękę, a na podałem mu smartfon. Wybrał numer i zadzwonił. - Dzień dobry... Nie, nic mu nie jest - zaśmiał się. - Mam do pani pewną sprawę... - wstał i wyszedł z sypialni.

Zaśmiałem się i już wiedziałem, że moja mam zgodzi się na wszystko, co Kamil powie. Rozłożyłem się wygodnie i wziąłem telefon Kama.

Wszedłem na Instagrama i oglądałem jakieś zdjęcia. Nie powinienem tego robić, ale skomentowałem kilka z jego konta.

Zamorduje mnie, jak się zorientuje, ale trudno.

Niech teraz Prevc zachodzi w głowę, dlaczego Kamil wysyła mu buziaki i serduszka w komentarzach.

- Załatwione... Mamy jej błogosławieństwo i możemy jechać... Co robisz?

- Przeglądam Instagrama. Co jej powiedziałeś?

- Że chcę ci się oświadczyć - zabrał mi telefon. - Co skomentowałeś?

- Ja? Nic. To ty - zaśmiałem się.

- Ile ty masz lat? - zaśmiał się. - Lepiej zacznij się pakować. Znając ciebie, to tydzień, to za mało.

#   #   #

- I miałem rację, że będzie fajnie - Kamil wyciągnął się na leżaku.

Leżeliśmy na plaży, grzejąc się na słońcu.

- Miałeś rację... Ta plaża naprawdę jest prywatna? Tylko dla nas? - przymknąłem oczy.

- Tylko i wyłącznie. Najbliższe zabudowania są 15 kilometrów stąd  - odparł.

- Świetnie - westchnąłem.

- Chcesz coś do picia? - zapytał.

- Nie, dzięki, skarbie - odparłem, a gdy przechodził obok mnie złapałem go za rękę i pociągnąłem na siebie. Ze śmiechem na mnie upadł, a ja go pocałowałem. - Skoro ta plaża jest tylko dla nas - wsunąłem dłonie za jego kąpielówki i złapałem go za pośladki.

- Chyba zwariowałeś - odepchnął do siebie moje ręce i chciał wstać, lecz mu na to nie pozwoliłem. - Nie ma takiej opcji.

- Sam mówiłeś, że tu nikogo oprócz nas nie ma, że jesteśmy sami - zacząłem całować jego szyję.

- Tak, ale...

- Uprawiałeś kiedyś seks na plaży? - wymruczałem w jego skórę.

- Nie... Nie będziemy się tu kochać - próbował się ode mnie odsunąć, ale mocno go trzymałem. - Daj spokój - zaśmiał się, gdy po raz kolejny próbowałem go rozebrać. Chciał się podnieść, więc go puściłem. - Nie będziemy uprawiać seksu na plaży - ruszył do domu.

- Kamil! - krzyknąłem za nim, a on roześmiał się głośno. Poszedłem za nim. Dogoniłem go i objąłem od tyłu. - Zrobisz mi drinka? - zapytałem, gdy weszliśmy do środka.

- Nie wiem, jak ty możesz pić, to kolorowe cholerstwo... - mruknął podchodząc do lodówki. - Nie lepiej wino?

- Jak wolisz - rozsiadłem się na kanapie. Po chwili dołączył do mnie Kamil, podał mi kieliszek.

Roześmiałem się głośno, bo nalał wina do pełna.

- No co? - wzruszył ramionami. - Nie będę chodził trzy razy.

- Kocham cię - pocałowałem go lekko.

- Ja ciebie też - wyszeptał w moje usta. Odstawił kieliszek i usiadł mi na kolanach.

- Kamil - zacząłem. - A jak ktoś zobaczy? - wskazałem na drzwi na taras, za co oberwałem w ramię i wylałem na siebie wino.

- Przepraszam - zaśmiał się. - Przyniosę ci jakiś ręcznik - zszedł ze mnie, a ja odstawiłem wino.

- Nie umiesz nalać wina i tak to się kończy - zaśmiałem się, gdy zaczął wycierać mój tors.

- Ostatni raz, przysięgam - uderzył mnie ręcznikiem.

- Kamil - rzuciłem ostrzegawczo.

- Co? - zapytał, a ja wyrwałem mu ręcznik i wstałem, a on zaczął się cofać. - Uspokój się.

- Jestem spokojny - przyśpieszyłem kroku, a on zaczął uciekać. Złapałem go na półpiętrze, przerzuciłem sobie przez ramię i dalej ruszyłem na górę.

- Greg, postaw mnie - uderzył dłonią w mój pośladek, więc też dałem mu klapsa. - Gregor!

- Co chcesz?

- Moje klapki natychmiast mają dotykać ziemii - oznajmił, a ja wszedłem do sypialni.

- Oczywiście - zrzuciłem mu buty ze stóp, a on znowu uderzył mnie w pośladki. - Wiem, że mam świetny tyłek, ale to trochę bolało.

- Miało boleć... Masz mnie natychmiast puścić - zażądał, a ja rzuciłem go na łóżko, złapałem za kolana i pociągnąłem na jego skraj.

- Jeszcze jakieś żądania? - pochyliłem się nad nim, a on pokręcił głową. - Świetnie - pocałowałem go.

Muszę skończyć pisać takie słodkie shoty, zakończone happy endem

Może pojawić się dziś jeszcze jeden shot 😁

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz