24. G. Schlierenzauer & T. Morgenstern part II

1.1K 61 11
                                    

Gdy przeczytałem ten list... Zatkało mnie... Był tak blisko... Bardzo żałowałem, że pozwoliłem mu się wtedy odepchnąć. Powinienem być twardszy, ale...

Nie był dzieckiem... Zerwał ze mną... Co miałem zrobić?

Pozwoliłem mu na to, a teraz wiem, że tego żałował.

- Tatusiu - Lili podeszła do mnie i przytuliła.- Czemu płaczesz? Smutno ci?

- Troszeczkę - podniosłem ją i posadziłem sobie na kolanach.

- To cię przytulę, wtedy nie będzie ci smutno - objęła moją szyję.

- Skarbie... Muszę zadzwonić - pogłaskałem ją po włosach. Mała zeszła z moich kolanach i wyszła z kuchni. Wziąłem telefon i wybrałem numer mojej byłej partnerki, a mamy Lili. Wytłumaczyłem jej sytuację.

- Rozumiem, przywieź ją.

- Dziękuję - rozłączyłem się.

Zawiozłem córkę do jej matki, a sam ruszyłem w drogę do Bischofshofen.

Z auta zadzwoniłem do trenera kadry, ucieszył się, że przyjadę. Oczywiście wcisnąłem mu kit, że chcę okazać wsparcie chłopakom.

Gdy dotarłem na miejsce dochodziła północ. Trener czekał na mnie w holu hotelu. Powiedział mi, w jakich pokojach są chłopaki, ale dodał, że porozmawiać z nimi będę mógł dopiero rano.

Przytaknąłem i wszedłem do pokoju, który mi zarezerwował. Gdy miałem pewność, że sobie poszedł, wyszedłem, a następnie skierowałem się w stronę pokoju Gregora. Dobrze, że był sam. Wyjąłem list z kieszeni kurtki i zapukałem. Kiedy nie otworzył ponowiłem czynność.

- Jest po północy - usłyszałem zza drzwi. - Co się... - urwał, gdy otworzył i mnie zobaczył. - Thomas? A co ty tu robisz? - zapytał. W odpowiedzi uniosłem list.

- Naprawdę sądziłeś, że nie będę chciał o tym porozmawiać? - spytałem, a on oparł głowę o drewnianą powierzchnię. Po chwili przesunął się i wpuścił mnie do środka.

- Nie sądziłem, że to stanie się tak szybko - zamknął pokój. Zlustrowałem go, miał na sobie tylko spodnie od piżamy.

- Przepraszam, że cię obudziłem.

- Nie szkodzi... Usiądź.

- Nie chcę... Greg...

- Poczekaj... Najpierw ja... Wiem co chcesz powiedzieć - spojrzał mi w oczy. - Powinienem ci to wszystko powiedzieć prosto w oczy... I co ważniejsze... Wcześniej... Ale nie umiałem... I... Tak było łatwiej... Wiem, że...

- Nic takiego nie chciałem powiedzieć - przerwałem mu. - Lepiej skończ ten wywód, bo powiesz zbyt dużo... Jak zawsze, gdy się denerwujesz...

- Jeszcze to pamiętasz? - zaśmiał się.

- Myślisz, że dlaczego tak często cię drażniłem? - zawtórowałem mu. - Chciałem... Przyjechałem tu, bo chcę ci coś powiedzieć... Dwa słowa... Wybaczam ci...- zbliżyłem się do niego. Cofnął się o krok i oparł o drzwi. - Dlaczego przede mną uciekasz?

- Nie uciekam... Tylko nie chcę żebyś dodał coś jeszcze...

- Wiesz co chcę powiedzieć? - szepnąłem.

- Domyślam się... Że się spóźniłem...

- Nie... Próbuj dalej...

- Powiedziałeś, że chcesz powiedzieć dwa słowa... Teraz to już będzie więcej.

- Fakt... Poprawka... Chcę powiedzieć cztery słowa. Dwa zdania... Pierwsze już powiedziałem... Wybaczam ci...

- I co dalej?

- Jesteś idiotą - pokręciłem głową.

- To się zgadza.

- Cholernym idiotą - wziąłem jego twarz w dłonie. - Kocham cię. Jesteś moim cholernym idiotą.

- To też się zgadza - uśmiechnął się. - Ja też cię kocham.

- Wiem - pogłaskałem go kciukiem po policzku. - Lepiej niż myślisz - pochyliłem się i złączyłem nasze usta.

Długo siedzieliśmy z Gregorem... A raczej leżeliśmy w jego łóżku i rozmawialiśmy.

Koło trzeciej stwierdziłem, że powinienem już iść. Greg ma zawody, powinien się chociaż w miarę wyspać.

- Zostań - poprosił, kiedy zbierałem się do wyjścia.

- Jest już późno - uśmiechnąłem się.

- Raczej wcześnie... I tak żaden z nas nie będzie wyspany... Poza tym... Możesz spać tutaj - zauważył. Założyłem bluzę i po prostu na niego patrzyłem. Greg to druga najważniejsza osoba w moim życiu... Pierwsza to córka. - Nie patrz tak na mnie tylko się rozbieraj i chodź do łóżka - ponaglił mnie.

- Zabrzmiało jak rozkaz - nie poruszyłem się.

- Tak miało zabrzmieć - podniósł się i zbliżył do mnie. - Mam ci pomóc?

- Poproszę - szepnąłem, a on zdjął ze mnie bluzę. Złapał za pasek moich spodni i zaczął rozpinać, gdy już mnie rozebrał, złapał mnie za koszulkę przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta. Wplątałem palce w jego włosy.

Doskonale wiedziałem do czego to zmierza, dlatego nie powinienem u niego nocować.

- Greg - szepnąłem, gdy jego usta znalazły się na mojej szyi. - Powinieneś już spać, masz konkurs.

- Dam radę... - oderwał usta od mojego lewego obojczyka i przeniósł je na prawy.

- Trener mnie zabije, jeśli źle ci pójdzie - wziąłem jego twarz w dłonie i odsunąłem od siebie.

- A skąd będzie wiedział co się tu działo?

- On wszystko wie, zapomniałeś? - zaśmiałem się. - Wiedział o nas. Od początku.

- Co ty mówisz? Wie po co przyjechałeś?

- Powiedziałem mu, że chciałem wspierać kadrę podczas zawodów... Na na bank mi nie uwierzył... To znaczy nic nie powiedział, ale idiotą nie jest...

- To prawda... Nie zagaduj mnie - złączył nasze usta.

- Idziemy spać - odsunąłem się trochę. - Już.

- Ale...

- Nie ma "ale"...  Spać.

Zmrużył oczy i popatrzył na mnie przez chwilę, po czym się położył, zająłem miejsce obok niego i objąłem ramieniem. Wtulił się we mnie.

_______________

Musiałam to napisać...

Tamten shot zakończyłam tak nijak 😁

Jeśli brakuje wam jakiegoś parkingu to tutaj możecie o tym wspomnieć 😁

PS. Zdjęcie w mediach 😍😍😍😍

Gregor ma lepszy tyłek niż większość dziewczyn

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz