42. A. Wellinger & S. Ammann part III

823 45 0
                                    

Po wzięciu głębokiego oddechu zapukałem do drzwi Szwajcara.

Teoretycznie powinenem być w domu i spać, bo jutro rano mam trening, ale to nie ważne.

- Andi? - usłyszałem zaspany głos, gdy otworzył drzwi. - Co ty tu robisz? Wiesz która godzina?

- Muszę z tobą porozmawiać i przepraszam, że cię obudziłem.

- Chodź jak już przyjechałeś - wpuścił mnie do środka. - O czym chcesz rozmawiać?

- O nas.

- Nie ma nas - wszedł do kuchni i nalał sobie soku.

- Simi... Co mam zrobić?

- Spraw żebym ci znowu zaufał.

- Dobrze... Jeszcze nie wiem jak, ale to zrobię - zbliżyłem się do niego.

- Trzymam cię za słowo.

# # #

- I co ja mam robić? - wczepiłem palce we włosy chodząc po pokoju.

- Zaproś go na randkę, oświadcz się... Nie wiem... Ty spieprzyłeś, ty to napraw - Oznajmił Richard.

- Nie mam wyjścia...

# # #

- Więc? - zaszedłem Simona od tyłu. - Co robisz wieczorem?

- Nie mam planów - odwrócił się do mnie.

- To już masz - uśmiechnąłem się. - Bądź gotowy o 20.

- Dobrze - zgodził się. - Do zobaczenia. - Pożegnał się i odszedł.

Nie mam pojęcia, co mam zrobić i gdzie go zabrać.

Punkt 20 zapukałem do jego drzwi, był gotowy, więc od razu wyszliśmy.

Przed hotelem złapałem go za rękę. Dzwonię na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział.

- Wiesz - zacząłem. - Nie mam sprecyzowanego planu. Po prostu chcę żebyśmy spędzili razem trochę czasu... - zatrzymałem się przed małą kawiarnią. - Wychodzimy?

- No jasne - uśmiechnął się.

W środku usiedliśmy na stoliku w rogu. Złożyliśmy zamówienie, gorąca czekolada i herbata waniliowa.

Rozmawialiśmy o wszystkim, jak wcześniej, jakby tej sytuacji z Danielem nigdy nie było.

Właśnie byłem w trakcie opowiadania mu o sytuacji, gdy pomyliliśmy z Richardem pokoje i wpadliśmy do tego zajmowanego przez Stocha i Hulę. Simi zaśmiał się, gdy próbowałem zademonstrować minę Kamila.

- Raczej nie wyglądał tak - śmiał się.

- Nooo... Dobra... Nie umiem zrobić tego tak jak on - przyznałem.

- Wiesz, że siedzimy tu już trzy godziny?

- Wiem... Możemy już iść, jeśli chcesz.

- Nigdzie mi się nie śpieszy.

- Chodźmy na miasto - zaproponowałem.

- Ok.

Wyszliśmy z kawiarni i spacerowaliśmy po mieście.

- Jestem na dobrej drodze, czy mam zmienić taktykę? - zapytałem, gdy zatrzymaliśmy się pod jego pokojem po powrocie do hotelu.

- Jesteś na bardzo dobrej drodze - uśmiechnął się i wszedł do środka.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz