119. A. Wellinger

699 45 11
                                    

Dla milikowa

Trochę inaczej niż planowałyśmy, ale mam nadzieję, że będzie ok 😁

- Dlatego uważam, że impreza to świetny pomysł - zakończył swój półgodzinny monolog Daniel.

- Co? - zapytała Natalia. - Ty tak serio? Danny, przecież...

- Zamilcz kobieto - powiedział, a ja wybuchnąłem śmiechem.

- I z czego się śmiejesz, pajacu? - złapała poduszkę z kanapy i rzuciła we mnie.

- Nie wiesz, co właśnie zrobiłaś - wstałem.

- Daniel! - schowała się za bratem, a on spojrzał na mnie i pokręcił głową

- Idziemy - oznajmił blondyn.

- Ale ja się muszę przebrać! - zaprotestowała Nat.

- No to ruchy, ruchy. My poczekamy, tylko szybko.

- 15 minut - rzuciła wbiegając do łazienki.

Spojrzeliśmy z Dannym po sobie mając świadomość, że to na pewno nie będzie 15 minut.

Jakie było nasze zaskoczenie, gdy dziewczyna wyszła z łazienki po kwadransie.

Zlustrowałem ją spojrzeniem i w tym momencie zacząłem żałować, że jej brat to mój najlepszy przyjaciel.

- Na co czekacie? Idziemy - ruszyła do drzwi.

Nie mogłem oderwać wzroku od jej ciała. Mniej nago wyglądała by bez tych dżinsów i koronkowej bluzki.

- Andi - Daniel szturchnął mnie ramieniem. - Łapy przy sobie, bo ci je połamę.

- Spokojnie... Nie tknę jej nawet palcem.

- O palec, to ja się nie martwię - poszedł za dziewczyną. Pokręciłem głową i wyszedłem za nimi.

Gdy dotarliśmy do klubu, zostawiliśmy kurtki w szatni i wykupiliśmy tą samą lożę co zawsze.

- Chcecie coś? - zapytał Danny.

- Cokolwiek - odparła Nat.

- Piwo - odpowiedziałem, gdy na mnie spojrzał.

Zostawił nas samych, a mój wzrok ponownie spoczął na Natalii.

- Co? - zaśmiała się.

- Zatańczmy - wstałem, wyciągnąłem do niej rękę, chwyciła ją i weszliśmy na parkiet.

Muzyka średnio mi odpowiadała, ale trudno. Jakoś to zniosłem, tańcząc z najlepszą laską w klubie.

Przetańczyliśmy kilka piosenek i wróciliśmy do loży, gdzie czekał na nas Danny.

Wypiliśmy nasze napoje, a potem wszyscy poszliśmy potańczyć.

Kilka godzin i drinków później, stałem w drzwiach mojego mieszkania, przyciskając do siebie i całując Natalię. Kierowaliśmy się w stronę sypialni, szybko pozbywając ubrań.

Gdy dotarliśmy do pokoju, dziewczyna pchnęła mnie na łóżko i usiadła na moich kolanach, by po chwili ponownie złączyć nasze usta.

Następnego dnia obudziłem się w łóżku sam. Usiadłem zaskoczony.

Wyszła?

Zerwałem się z łóżka i wciągnąłem bieliznę, a następnie wyszedłem z sypialni.

- Nie słyszałam telefonu - usłyszałem głos Nat. - Jeju... Nie mam 5 lat, Danny - westchnęła, stanąłem w drzwiach kuchni i oparłem się ramieniem o futrynę, Natalia wyglądała przez okno, więc nie miała szans mnie widzieć. - Niedługo będę... Przestań... Jestem dorosła! - warknęła do niego i się rozłączyła.

- Nie wie gdzie jesteś? - zapytałem, a ona odwróciła się do mnie. Zlustrowałem jej ciało okryte jedynie moją koszulką.

- To byłoby ryzykowne - uśmiechnęła się. Podszedłem do niej i objąłem w pasie, a ona wtuliła się we mnie. - Muszę iść.

- Dokąd? - zdziwiłem się.

- Do domu... - odsunęła się. - Już późno.

- Odwiozę cię potem.

- Odwieź mnie teraz - poprosiła.

- No dobrze, tylko się ubiorę... I ty też - złapałem ją za pośladki. Uderzyła mnie w ramię i cofnęła się o krok.

- Chodźmy - poszła do sypialni, a kiedy do niej dołączyłem, była już kompletnie ubrana.

Wciągnąłem spodnie i założyłem koszulkę, którą przed chwilą miała na sobie Natalia.

- Idziemy? - zapytałem, biorąc portfel i kluczyki od auta.

- Tak - ruszyła za mną na parking podziemny pod budynkiem, w którym wynajmuję mieszkanie.

W aucie mało rozmawialiśmy, głównie wymienialiśmy uwagi na temat piosenek lecących w radiu.

Kiedy zatrzymałem się pod domem jej rodziców, zgasiłem silnik i odwróciłem się do niej.

- Powinienem cię odprowadzić cię pod drzwi? - wziąłem ją za dłoń.

- Aż tak bardzo chcesz się spotkać z Dannym? - zaśmiała się.

- Przy tym spotkaniu moja duma z pewnością bardzo by ucierpiała - uśmiechnąłem się do niej. - Wiesz, gdybym wczoraj tyle nie wypił, to nie zebrałbym się na odwagę.

- Wiem... - pochyliła się i złączyła lekko nasze usta.

- Zobaczymy się wieczorem?

- Możemy... Tylko może darujmy sobie kluby, ok?

- Przyjadę po ciebie o ósmej.

- Dobrze... Muszę iść - szepnęła.

- Za chwilę pójdziesz - pochyliłem się w jej stronę i pocałowałem jej wargi. Nat wczepiła palce w moje włosy i odwzajemniła pieszczotę.

- Do wieczora - szepnęła i wysiadła.

Poczekałem aż wejdzie do domu i odjechałem.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz