90. D. A. Tande & J. A. Forfang part 2⃣

821 62 29
                                    

- Gdzie on jest? - zapytałem Roberta, gdy staliśmy przed salą, w której urzędnik miał udzielić ślubu mnie i Danielowi.

- Spokojnie. Zaraz będą. Fanni zaraz go przywiezie i... - przerwał mu dźwięk jego telefonu. - O, wilku mowa... Cześć, Anders... Co?! - krzyknął do telefonu. - Ty sobie jaja robisz?!

I w tym momencie przestałem słuchać jego rozmowy, tylko zastanawiałem się, co się stało z Danielem.

Tego samego wieczora byłem w moim  mieszkaniu i piłem wino leżąc na kanapie.

Daniel oczywiście nie pojawił się w urzędzie.

Cudownie.

Tylko nie rozumiem jednego.

Skoro nie chciał tego ślubu, to po co zgodził się, gdy się oświadczyłem?

Po co angażował się w te wszystkie przygotowania?

Starałem łzę z policzka, wstałem i rzuciłem kieliszkiem, który trzymałem w dłoni, o ścianę.

Upadłem na kolana, ukrywając twarz w dłoniach. Łzy płynęły po moich policzkach.

Zamorduję go.

Jak go zobaczę, to go, cholera, zabiję.

Lepiej żeby nie pokazywał mi się teraz na oczy.

Nie wybaczę mu tego.

Nie ma takiej możliwości.

Poza tym, on doskonale wie jaki jestem, i że nie wybaczam.

I nie jest dzieckiem. Niech weźmie odpowiedzialność za to co zrobi.

W moim sercu już nie ma dla niego miejsca.

Dziękuję za 7,5 tys wyświetleń i prawie 2 tys gwiazdek 💖

Jesteście cudowni 💖

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz