#18

38 3 0
                                    

Po tych wydarzeniach i dwóch dniach szkoły miałem już dość . Kamil był chory. Kira mnie omijała szerokim łukiem. Tylko Remek mi został . Budzik jeszcze nie zadzwonił a ja już na nogach . To świadczy, że to będzie chujowy dzień . Wstałem i wziąłem gitarę. Poszedłem z nią na balkon i zacząłem grać ta  piosenkę z klubu. Już niedługo nie będę mógł przesiadywać na balkonie. Zima nadejdzie i koniec przyjemności . Ale i tak jest zimno to co mi szkodzi. Siedziałem w długich spodniach dresowych i bluzce z długim rękawem. Zamyślony leżałem na leżaku. Ktoś wszedł chyba do mojego pokoju ,ale i tak kontynuowałem grę na gitarze. Usłyszałem jak drzwi na balkon się otwierają. Wtedy przestałem grać.

-Mateuszka ,czemu przestałeś grać ?- w drzwiach stała mama

-Po co przyszłaś ? - podeszła bliżej mnie i usiadła na drugim leżaku.

-To jest twoja nowa piosenka ? - powiedziała zmartwionym głosem

-Tak a co ?

-Przepraszam. - o co jej chodzi?

-Za co ? - zaczęła płakać. -Mamo.- przytuliłem ją .

-Że ci nie pomogłam w tamtych chwilach.

-Mamusiu . To nie twoja wina.- przytuliłem ją mocniej.

- To ja mogłam zareagować. -wstała i chciała wyjść stad.

 -Kocham cie mama.

-Ja tez ,synku.-wyszła stąd- Zaraz zejdź na dól.- już jej nie było.

Była 6:45 to czas się przygotować do szkoły. Poszedłem do szafy i wziąłem szara koszulkę z długim rękawem i czarne jeansy z dziurami. Potem wziąłem szybki prysznic i ogoliłem się. Ubrałem wybrane ciuchy i poszedłem na dół. Zjadłem szybkie śniadanie. 

Poszedłem pieszo do szkoły, bo nie chciało mi się jechać. Dotarłem do szafki, włożyłem kurtkę i niepotrzebne książki na dziś. Moja pierwszą lekcją był polak. Zobaczyłem na ławce Remusia.

-Hejka.

-Cześć Mateusz.

-Jak tam jest u ciebie ?

-Spoko.

-Chcesz dzisiaj ze mną , gdzieś wyskoczyć.- oparłem łokciami o kolana.

-Nie wiem. -czytał dalej swoją książkę. - A gdzie chcesz iść ?   

-Na imprezę nie. Tylko jakaś kawiarenka. Czy coś? -moja mina nie była zbyt wesoła.

-Wszystko okej ,Matti?

-Tak. Każdy ma gorszy dzień- wzruszyłem ramionami.

-Chyba tak.- wtedy zadzwonil dzwonek .

Pan polonista wpuścił nas do sali. Każdy z nas zajął swoje miejsce .Sprawdził obecność i kazał nam robić zadania. Nudziłem się jak kot patrzący głupio w okno.Nareszcie przyszedł mój ubłagany dzwonek. Teraz historia z smoczycą ,która mnie nienawidzi .Udaliśmy się pod klasę i zajęliśmy miejsca na ławce dla pijaków.

-Mateusz!- ktoś mnie woła

-Kto cie woła?- Remak sam bym chciał wiedzieć wiesz?

Wtedy przybiegł zgred i z agresywna Rozalia. Co on ode mnie kurwa chce

-W końcu cie znalazłem. - powieszał cały zadyszany.

-Co chcesz ode mnie Adam?

-Mam sprawe ?

-Jaka? - westchnąłem znudzony

-Słyszałem, że brałeś udział w wyścigu.

-Tak. A co?

-Chce cie obstawić na kolejnym wyścigu.- uśmiechnął się jak pedał

-Nie wiem.-podrapałem się po karku.- Mam tyle roboty.

-No weź ja cie tam wprowadzę. - uklęknął przede mną

-Rozo ty o tym wiesz?- Remke patrzał na nią

-Tak.- westchnęła zawiedziona- Próbowałam mu to wybić z głowy, ale na jego możliwości to nie słucha.- a Adam wystawił język.-Adam bo ci go obetnę!

-Nie! To co Matti piszesz się na to?

-Dobra.

-To super.-zgred podskoczył jak bohater.-Widzimy się w piątek.

-Okej.-odszedł od nas

-Dziwne to było?-powiedział Remek

-No.- jakby to Kamil tu był zaczął by się śmiać 

Zadzwonił dzwonek na lekcje. Siedziałem na lekcji znudzony jak i zamyślony

-Paniczu Swen.- spojrzałem na tę babę.- O czym tak myślisz?

-Zastanówmy się? - zrobiłem pauzę. -Myślę o tym żeby ten upierdliwy dzień się skończył. Pani profesor.-uśmiechnąłem się

-Nie denerwuj mnie Swen.-odeszła od nas .

-*Uczepiła się mnie *

-*Tak jak ktoś podpadnie to ma przekichane do końca szkoły.*

Po skończonych lekcjach poszliśmy do szafek po swoje rzeczy. Remek zniknął mi z pola widzenia.No to sam idę na stołówkę. Spoko. Każdy siedział wśród swoich.Ja poszedłem po jedzenie i zająłem miejsce przy wolnym stoliku.W spokoju jadłem sałatkę. Gdy ktoś się do mnie dosiadł.

-No hej Mateusz.- super maczo przybył-Co nie odzywasz się.- popatrzałem na nich.Stali koło mnie sportowcy-Na co się gapisz! - walnął ręka w stolik i każdy na nas patrzał- No powiedz coś królewiczu.

-Daj mi jeść w spokoju.-powiedziałem cicho .

  -Nie !- usiadł koło mnie -Dowiedziałem się , ze będziesz w naszej drużynie.

-No i?

-Nie chce ciebie w niej .

-Trener mnie chce ,a ty kwadratowy ryju nic ci do tego. - popatrzałem na jego głup ryj .

-Idziemy od tego leszcza.-wstał-Ale muszę coś zrobić.- wzioł moja wodę i wylał ją na mnie-Sorry nie chciałem- wyszedł jego chytry uśmieszek.

-Ty głąbie.- szybko wstałem popchnąłem go.

Wyszedłem ze stołówki i udałem się do toalety . Wkurzył mnie już ten maczo.

-Co on kurwa ode mnie chce?!-patrzałem na siebie w lustrze.

Gdy wychodziłem z  łazienki uderzyłem kogoś drzwiami. A ta osobą była....

Od autorek:

Kolejna nudna część w naszej długiej opowieści. 


Best FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz