#52

22 3 0
                                    

Dzisiaj się strasznie spieszę. Gdzie? Po co? Zaraz się dowiecie. Biegłem do restauracji. Czekała tam moja zgraja pokemonów.

-Co tak długo.

-So.. rry- byłem cały mokry.

-Dobra wchodzimy do środka. - Kamil otworzył drzwi i się ukłonił.

-Dziękuję. - Mela zaczęła się śmiać.

-Młode damy mają pierwszeństwo. - popatrzył na Adama

-Ha ha. Bardzo śmieszne.

-Matti czemu się spóźniłeś? - zagadał Maciuś.

-Łapa chciał iść na spacer z mną.

-I...

-I mnie opsikał. - zaczął się śmiać. - No bardzo śmieszne.

-Wiesz jak bardzo. - walnąłem go w plecy i wszedłem do środka.

-Idziesz? - podbiegł do mnie i usiedliśmy przy stoliku.

-Co tak długo?

-Maciek mnie opsikał. - zaczęliśmy się śmiać

-Ha ha to co robimy?

-Zamawiamy bo umieram z głodu. Kto chciał się spotkać?

-No ja a co nie wolno? - Mela się wpieniła.

-A czemu? - Kam i ty tego nie wiesz. Jaka z was para?

-No bo nie widujemy się ostatnio, a Kamil mi się znudził. - nigdy nie mówi się to kobi... chwila nigdy nie mówi się to Kamilowi.

-Co? - Mela zaczęła skakać na krześle.

-Ja poproszę duża pizze,bo zaraz umrę.

-Tak zamawiamy,bo nic nie jadłem z rana. - ty też Remek.

-Adam, a jak tam twoje sprawy?

-Spoko nie mam zagrożenia z jakiś przedmiotów. A co?

-Nie o to pytałem? Czy nie spotykasz się z dziewczyną? - taki patyk nigdy.

-Maciek nie wtykaj nos w nie swoje sprawy. - no ja dopiero co spotykam się z Kirą.

-Cicho! Postanowiłem że umowie cię z znajomą.

-Maciek nie musisz. Tak kończymy temat o mnie. Remek jak tam z Alfredem?

-A zjadł paczkę papierosów. - Remuś ty palisz. - Co wam chodzi po głowie.

-Ty palisz? - szczerość Kama boli.

-Nie ja tylko no...

-Czemu nie chcesz mieć dziewczyny? Każdy chce jakąś mieć.

-Stary zrozum że wolę się zakochać naprawdę niż z przymusu zrozum. - Maciek chciał coś dodać-Nie rozumiesz amebo umysłowo? - nagle Kamil uderzył w stolik.

-Koniec bo zaraz ja wam wbije do głowy, że nie powinniście wtykać się w nie swoje sprawy zrozumiano. - nasz Bóg Kamil. - Zamawiamy w końcu?

-Hrabia? - to do nas było?

-Tak to nasz hrabia. - Kam stał jak kamień.

-Co nic nie powiesz? - ustali koło naszego stoliku.

-W czym możemy służyć? - nasza dama dworu w fioletowych włosach. Śmiechu warte.

-Nie wtrącaj się panienko.

-Nie zwracaj się tak do mnie. - złapał ja za rękę.

-Zostaw ją. - Kamil wstał z kanapy. - Zrobicie coś jej a z mną będziecie mieć do czynienia.

-Masz gadane hrabio. - a nie miał wcześniej?

-A ty w ogóle się nie zmieniłeś. Anime nie pomogło co?-popatrzał na nas.-Wychodzimy.

-Rozstawiasz swoich nowych kumpli?

-Typie przeginasz. - zaczyna mnie denerwować.

-Hrabio chcemy rewanżu.

-No to dawaj. - Kamil zaczął mówić jak człowiek bezduszny.-I tak się was nie boję.

-W ogóle?

-Że jest was pięciu to mam to gdzieś. - nas też tyle jest ale okej. Kam zaczął wychodzić, ale jeden z typów złapał go za koszulkę.

-Łał uspokój swoje pieski. - wszyscy byliśmy na pół siedząco.

-Spoko jest. Luz. - poleciał jego udawany uśmiech.

-Weź zostaw mojego delikwenta. - podszedłem do czarnowłosego typa i złapałem go za ramię.

-Albo co mi zrobisz. - no wiesz mogę zadzwonić na policję. A dodam cały bar to nas świadek.

-Zobaczysz. - zacząłem składać ręce w pięści, ale przede mną stanął Remuś.

-Proszę chodźmy już.-wszyscy popatrzeli na mnie.

-Mhm... Zmywamy się. - nadal nic nie jadłem.

-Okej. W końcu coś zjem. - Adam jak ty coś palniesz.

-Zobaczysz Hrabio. Widzimy się jutro ty i twoje psy.

-Narazie źli ludzie. - Adam jesteś jebnięty bo machasz do nich.

Wyszliśmy z restauracji która zna nas na pamięć. Poszliśmy razem do parku aby obgadać nasza strategie. Gdy nagle podszedł...

Best FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz