1.1

13.7K 203 45
                                    

Carrie

Dziś pierwszy dzień szkoły. Druga liceum. Boże przecież tak niedawno byłam jeszcze w podstawówce. Dobra mniejsza oto.

Po przebudzeniu, od razu wstaję i podchodzę do szafy. Wyciągam czarną sukienkę i kieruję się do łazienki. Biorę prysznic i nakładam lekki makijaż. Zakładam sukienkę i schodzę na dół. Mamy i taty oczywiście nie ma w domu, no ale cóż taki urok pracy. Mogę powiedzieć, że pieniędzy nam nie brakuje. Ale co z tego, że dużo zarabiają? Ja potrzebuję rodziców. Czasami trafia się tak, że widzę ich raz na tydzień. W sobotę niby nie pracują, ale zawsze gdzieś jeżdżą, a ja zostaję w domu jak zwykle sama.

Na śniadanie robię sobie kanapkę z szynką i serem. Po zjedzeniu wkładam talerz do zmywarki i wracam się na górę w celu umycia zębów. Kiedy akuratnie wychodzę słyszę, że ktoś wchodzi do domu. Schodzę szybko po schodach i od razu rzucam się biegiem w stronę drzwi.

- Louis!!! - krzyczę i rzucam się na chłopaka.

Juz mówię kto to. Louis to jeden z moich przyjaciół, z którymi znam się od pieluch.

Chłopak podnosi mnie do góry i kręci wokół własnej osi. Kiedy odkłada mnie na ziemię, w dwójkę się śmiejemy.

- Tak bardzo się za tobą tęskniłam. Te dwa miesiące tak bardzo mi się dłużyły - mówię ze łzami w oczach.

- Ja za tobą też krasnalu - mówi ze śmiechem.

- Ile razy ci mówiłam, żebyś tak do mnie nie mówił?

- Dużoooo - mówi i znowu się śmiejemy.

Jak bardzo mi tego brakowało.

- A tak w ogóle to po ciebie przyszedłem więc chodźmy bo się spóźnimy. Luke pisał, że będzie czekał przed wejściem.

Zakładam baleriny i biorę torebkę, do której wkładam telefon, chusteczki i portfel.

Pięć minut później jesteśmy pod szkoła.

- Luke!!! - krzyczę tak jak rano i podbiegam do mojego drugiego przyjaciela.

Kiedy się od siebie odrywamy przyglądam mu się uważnie. Coś mi tu nie...

- Luke coś ty zrobił? - pytam.

- Carrie zlizuj majty to przecież tylko kolczyk - wzrusza ramionami z uśmiechem na twarzy.

- No ale, żeby w wardze... Louis? -odwracam się do chłopaka - Mam pytanie. Czy ty o tym wiedziałeś?

- Tak poszedłem z nim o studia przed naszymi wyjazdami - mówi jakby z dumą?

- Czemu ja o tym nie wiedziałam?

Chłopaki wzruszają tylko ramionami. Zaraz po tym stwierdzamy, że pora wchodzić już do środka, więc całą trójką pakujemy się do szkoły.

Przychodzi mi powiadomienie więc zaczynam wyciągać telefon z torebki, ale nie jest mi dane go wyciągnąć bo uderzam w coś bardzo twardego. Gdyby nie chłopcy którzy szli za mną i mnie złapali leżała bym teraz na posadzce. Niestety mój telefon i tu podkreśle mój NOWY telefon wyleciał mi z ręki.

Podnoszę głowę do góry i kogo widzę? Jake'a pieprzonego Coltona j jego kolegę Liama Payne'a obok.

- Patrz gdzie łazisz idioto - mówię podnosząc telefon - Zajebiście nowy i już rozbita szybka, dzięki - mówię i patrzę wzrokiem zabójcy na Coltona.

- Po pierwsze to nie idioto bo pożałujesz, a po drugie zdaje mi się, że chyba są szybki, aby uniknąć takiej sytuacji. Ale zresztą to nie moja wina przecież to ty we mnie wlazłaś - mówi ze złośliwym uśmieszkiem.

- Zaraz to ty pożałujesz jeżeli nie zejdziesz mi z drogi - mówię i pokazuję na moich przyjaciół.

Jake i Liam nie mieli by szans z Louis'em i Lukiem. Moi bracia, bo są dla mnie jak bracia są napakowani, ale nie tak jak co niektórzy. Myślą, że jak nafaszerują się jakimś gównem i chwile poćwiczą to bedzie git. I jak myślałam usunęli się a ja razem z moją świtą ruszyłam na salę gimnastyczną gdzie od dobrych dziesięciu minut jest jakaś akademia. Szybko zajmujemy miejsca na samym końcu i przynajmniej staramy się stworzyć pozory, że słuchamy.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz