Jake
Kurwa prawie mi się udało. Czemu się odsunęła i uciekła? Żadna nigdy tak nie zrobiła, ale z drugiej strony to moja wina, zrobiłem to za szybko. Teraz będę musiał wymyślać kolejny plan, aby znowu ją do siebie przekonać. Gra się dopiero zaczyna.
Carrie
Siedzę w łazience od dziesięciu minut i ani widzi mi się stąd ruszać. Może wyjdę przez okno? Odpada za wysoko. Na to wychodzi, że jedynym wyjściem są te cholerne drzwi przez, które tu weszłam, ale ja nie chcę!
- Carrie żyjesz? - Luke?
Podchodzę do drzwi i otwieram je wolno.
- Żyję, a czemu nie miałabym? - Colton powiedział, że źle się czujesz.
Co?
- A tak... ale już mi lepiej - mówię z lekkim uśmiechem, stopniowo odwracając głowę w stronę Jake'a
Kiedy nasz wzrok się spotyka, Colton wypowiada bezgłośnie przepraszam i uśmiecha się smutno.
- Na pewno? Jesteś trochę blada - pyta troskliwie.
- Jest już dobrze. Wszyscy już są? - kiedy potakuje kiwnięciem głowy, dodaję - W takim razie chodźmy na dół.
Przy stole jest niezręcznie, tym bardziej, że siedzę miedzy Coltonem, a podejrzewającym coś Luke'm. Lepiej być nie mogło, prawda? Czuje się niczym między młotem, a kowadłem. Kiedy w końcu zjadamy kolacje - której jak dla mnie mogłoby nie być - odchodzimy od stołu i zahaczając o kuchnie z pozostałościami wczorajszych procentów, udajemy się do mojego pokoju, zresztą jak zwykle.
- Co robimy? - pyta Jane.
- Może gdzieś chodźmy - proponuje Louis, który swoją drogą jest już lekko wstawiony.
- Co ty, przecież nas nie puszczą - prycha Luke
.- Ale oni nie muszą o niczym wiedzieć.
- Lou, co ty chcesz przez okno wyjść? - pyta z sarkazmem.
- A co ja nie dam rady? - mówi z tym charakterystycznym uśmiechem, który pojawia się na jego twarzy, gdy chce zrobić coś głupiego, wstając przy tym.
- Hola, hola. Nikt nie będzie mi wyłaził z domu przez okno. Po prostu wyjdziemy jak cywilizowani ludzie, ale po cichu i bez żadnych przepychanek - ostatnie słowa kieruje do tych dwóch Januszy, których nazywam braćmi.
Schodzimy cicho po schodach i tak samo wychodzimy z domu.
- To co? Idziemy się nachlać?
- Louis jutro jest szkoła.
- Carrie co się z tobą dzieje? normalnie mówisz jak moja matka.
- Albo nie chce iść jutro do szkoły na kacu - informuję go.
- Powinnaś chyba wiedzieć, ile razy byłem w takim stanie w szkole.
- Dobra Louis, rób co chcesz - mówię to i zwalniam tempo.
Po jakiejś minucie Jake zatrzymuje się i rusza dopiero wtedy, gdy do niego dochodzę
.- Co się dzieje? - pyta.
- Nic, a co ma się dziać? Jest zajebiście jak zwykle - uśmiecham się do niego sztucznie i zaraz z powrotem odwracam głowę, patrząc przed siebie.
- Czy to...Czy to przez to co chciałem zrobić? - pyta cicho.
Tak.
- Nie - odpowiadam jeszcze ciszej niż on.
- Proszę cię, przestań kłamać.
- A ty przestań zadawać głupie pytania.
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_