2.22

1.4K 36 4
                                    

Carrie

Budzi mnie dzwonek telefonu. Podnoszę się do pozycji siedzącej.

- Tom - zadzwonię do ciebie później.

- Ale to było zajebiście miłe. Ja myślałem, że powitasz mnie słowami typu 'Tom mój najdroższy przyjacielu. Tak bardzo za tobą tęsknię' - próbuje udawać mój głos.

Zaczynam się cicho śmiać.

- Teraz jeszcze mnie wyśmiewasz. Dziękuję ci bardzo.

- Thomasie ty mój najukochańszy, najdroższy przyjacielu, bardzo za tobą tęsknię, a teraz przepraszam, ale muszę kończyć.

- Unikasz mnie! - udaje przerażonego.

- O nie przejrzałeś mnie! - mówię cicho - Zadzwonię później - dodaję.

- Trzymam cię za słowo - mówi po czym się rozłącza.

Wstaję powoli z łóżka i wychodzę z pokoju.

Louis i Harry siedzą przy ladzie i piją kawę.

- Cześć - staję przed nimi.

- Prosiłbym pół tonu ciszej.

- Co? Chyba nie usłyszałam - specjalnie mówię to jeszcze głośniej.

Razem z Harry'm zaczynamy się śmiać.

- Ha ha ha. W chuj zabawne.

- Cześć - podnoszę wzrok nad siebie.

Jake! Nie teraz!

Nie dane jest mi powiedzieć cokolwiek, bo Louis wypluwa gorącą kawę wprost na mnie.

- Louis kurwa! - krzyczę.

To Harry reaguje jako pierwszy. Podchodzi do mnie szybko.

- Włóż rękę pod zimną wodę.

Robię to co mi każe, ból trochę maleje.

- Jezu przepraszam! - wstaje ze swojego miejsca i robi kolka kroków w moją stronę.

Przewracam oczami.

- Co tu się dzieje? - patrzy raz na mnie raz na Coltona.

- Zabalował tak samo jak ty, więc go tutaj przywiozłam - mówię cicho.

Ja pierdole ale piecze!

- Chodź ze mną. W łazience powinienem mieć maść na poparzenia - rusza w stronę toalety - Jake ty też. Pomożesz mi - dodaje.

Jestem pewna, że powiedział to tylko dlatego, że nie chce, aby ta dwójka została sama. Dobrze, bo to mogłoby skończyć się źle.

Gdy wchodzę do pomieszczenia, on wyciąga już tubkę z maścią i bandaż.

- Po co ci on? - pytam.

- Żeby zabezpieczyć ci rękę. Podejdź tu.

Robię kilka kroków do przodu i staję przed nim.

Wyciągam do niego rękę. Skóra jest już mocno czerwona.

- To raczej nic poważnego - wsmarowuje mi zimną maść.

- Dziękuję - mówię mu opuszczając rękę.

- Jeszcze nie skończyłem - podnosi na mnie wzrok.

- Naprawdę nie potrzeba mi tego bandaża.

- Gdyby Jane się o tym dowiedziała, dostałbym za to zjebe życia, dlatego poproszę o rękę - wyciąga swoją w moją stronę.

- Okej - wzdycham.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz