2.14

1.8K 49 5
                                    

Carrie


Jest już siedemnasta. Tom pojechał do siebie jakąś godzinę temu.

W czasie rozmowy z chłopakami napisał do mnie Duke, że będzie gotowy właśnie na tą godzinę.

Ubieram się w wcześniej przygotowane czarne jeansy z przetarciami na kolanach i białą koszulkę, na którą zakładam czarną bluzę.

Słyszę dzwonek do drzwi w momencie, kiedy wychodzę z pokoju.

Podchodzę do pokoju i otwieram je.

- Cześć - mówię.

- Cześć - odpowiada.

- Jestem gotowa. Tylko muszę założyć kurtkę i możemy iść.

- Jasne.

- Jak ci minął dzień? - pytam otwierając szafę.

- Dobrze, nie licząc, oczywiście momentów, kiedy mama wypytywała, gdzie wychodzę.

Odwracam się w jego stronę.

- To nie wziąłeś jej? - pytam udając poważną.

Mimo starań na mojej buzi pojawia się mały uśmiech, zdradzający że żartuję.

- O Cholera! - łapie się za głowę - Na śmierć o tym zapomniałem! - kończy ze śmiechem.

- W takim razie leć po nią - informuję ze śmiechem.

- Apropo mojej mamy. Muszę być z powrotem w mieszkaniu najpóźniej o dwudziestej - przeczuwając, że chcę coś powiedzieć, szybko dodaje - Nie, to nie mama kazała wrócić mi o tej godzinie. Po prostu przekonała mnie, żebym wrócił z nią do Polski na kilka dni.

- Okej. W takim razie nie traćmy więcej czasu - uśmiecham się do niego.

Po kilku minutach jesteśmy już pod jego samochodem. 

- A tobie jak minął dzień? - pyta, gdy wsiadamy do środka.

Wnętrze pachnie jego perfumami, co swoją drogą bardzo mi się podoba.

- W miarę dobrze. Rozmawiałam z przyjaciółmi, kiedy do mnie napisałeś - odwracam głowę w jego stronę.

- Ja wtedy gotowałem - odpowiada.

- Gotowałeś? - pytam - Co?

- Znaczy wiesz, pomagałem mamie. Ale zrobiliśmy pierogi - odpowiada.

- Słyszałam o nich, ale nigdy nie jadłam.

- Jak to? - pyta zdziwiony.

Mimo, że jest skupiony na jeździe odwraca na chwilkę głowę w moją stronę.

- Do tej pory nie nadarzyła się taka okazja.

- To musi zmienić się jak najszybciej. Spróbujesz ich jak tylko wrócimy.

- Okej, a co jeżeli mi nie posmakują?

- Nie ma takiej mowy. Harry zjadł dzisiaj cały talerz - mówi z cichym śmiechem.



- Ten film był...

- Gówniany - kończy za mnie.

- Tak - zgadzam się z nim.

- I pomyśleć, że została jeszcze godzina - odwracam się w stronę sali.

- Strata czasu. Idziemy coś zjeść? - pyta.

Kiwam głową i uśmiecham się.


Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz