2.21

1.3K 39 6
                                    

Carrie

Jest już koło drugiej, a Louis i Luke bawią się w najlepsze - czytaj piją.

Z każdą minutą od przyjścia pary tylko utwierdzam się w tym, że nie mają oni pojęcia o związku Tomlinsona i Stylesa.

Rozumiem ich, bo mimo wszystko nawet ja obawiam się reakcji Hemmingsa. Jeżeli będzie miał z tym problem to ja sobie z nim porozmawiam. To nasi przyjaciele i musi to zaakceptować.

Ja, Jane i Harry siedzimy i pilnujemy, żeby czegoś nie odjebali.

- Robi mi się nie dobrze, gdy się na nich patrzę.

- Oj mi też - odpowiadam.

Kilka minut później mój telefon podświetla się.

NIALL: Carrie?

Niall? - patrzę zdziwiona w ekran.

CARRIE: Tak

Odpowiadam krótko.

NIALL: Jezu jak dobrze że nie zmieniłaś numeru

CARRIE: ?

NIALL: Mogę do ciebie zadzwonić? To ważne

CARRIE: Tak

- Zaraz wracam - mówię do Jane.

Wstaję i wychodzę, po drodze mijam Harry'ego. Uśmiechamy się do siebie nawzajem.

Wchodzę do swojego tymczasowego pokoju i zamykam za sobą drzwi.

Urządzenie w moich rękach zaczyna wibrować w momencie, kiedy siadam na łóżku.

- Cześć, mam nadzieję, że cię nie obudziłem - słyszę, gdy odbieram.

- Cześć. Jeszcze nie spałam.

- Wiem, że to może być dla ciebie za dużo, ale czy mogłabyś pojechać po tego idiotę.

- Co? - nie rozumiem o co mu chodzi.

- Wiem, że razem z Jake'm jesteście w Londynie...

- Co? - przerywam mu - Skąd? - dopytuję.

Wstaję i podchodzę do okna.

- Jesteśmy kuzynami i nadal utrzymujemy kontakt.

To pierwsze jest sprawą oczywistą, drugiego tylko mogłam się domyślać.

- Teraz druga sprawa, gdzie i po co mam jechać?

- Nie wiem co się z nim dzieje, ale zaczął wysyłać mi jakieś zdjęcia i filmiki z imprezy, pojechałbym po niego sam, ale jestem w Dublinie. Dlatego moje pytanie, czy mogłabyś odwieźć go do domu.

- Przecież jest dorosły. Raczej wie co robi.

- Ostatnia impreza na jakiej był jakieś trzy, cztery miesiące temu, skończyła się dla niego szpitalem.

- Pojechał tam samochodem?

- Tak.

- Gdzie mam jechać? - dopytuję opierając głowę o szybę.

- Jest w klubie Fabric.

- Okej.

- Dziękuję i przepraszam, że dzwonię do ciebie o tej godzinie, ale naprawdę cholernie się o niego martwię.

Już wychodząc z pokoju słychać głos Jane.

- Luke idziemy - mówi spokojnie, ale stanowczo.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz