1.37

2.6K 68 8
                                    

Carrie

Droga do domu zajęła mi o wiele więcej czasu niż zwykle. Może dlatego, że szłam przez park robiąc przy tym wielkie koło zamiast iść prostą drogą tak jak to robię zawsze.

Chciałam przemyśleć sobie to wszystko, ale nie mogłam nadal nie mogę, a może nie chcę? Kto wie. Obaj zachowali się chujowo, ale obu kocham.

Czekaj co?

Kocham. Ich obu?

To nie miłość. To jedno z tych szczeniackich zauroczeń, ale na pewno nie to pierwsze.

- Carrie? - do pokoju wchodzi mama wyrywając mnie przy tym z zamyślenia.

Kiedy oni nauczą się w końcu pukać?

A może inaczej. Kiedy zacznę zamykać za sobą drzwi.

- Hmm? - przykrywam się jeszcze bardziej kocem.

- Jake przyszedł - mówi ostrożnie.

- Nie mam ochoty na żadne spotkania powiedz, że śpię czy coś - mruczę cicho.

- Za późno - to on.

- Jake naprawdę nie mam ochoty na żadne spotkania a tym bardziej rozmowy. Chcę być sama.

Słyszę dźwięk zamykanych drzwi i jego kroki. Po chwilę czuję uginający się pod jego ciężarem materac.

- Idź sobie - mówię szeptem.

- Odwróć się do mnie - dotyka mojego ramienia.

- Jake proszę cię.

- Ja ciebie też.

Przewracam się w jego stronę.

Podnoszę wzrok na jego twarz. Ma rozciętą wargę. I zaczerwieniony policzek.

- Jake - jęczę - Idź sobie.

Bili się.

- Czemu?

- Prosiłam cię, żebyś odpuścił, ale nie po co mnie słuchać przecież lepiej się bić.

- Sam się prosił.

- I co z tego, i tak doszło do rękoczynów.

- Przesadzasz - prycha.

Podnoszę się do pozycji siedzącej.

- Nie oto mi do jasnej cholery chodziło. Mówiłam, żebyś tego nie robił.

- Nadal uważam, że przesadzasz - kładzie rękę tuż obok niej nogi.

- Wszystko z nim w porządku?

- Ty się o niego martwisz?

- Jake...

- Z tego co wiem to ma złamany nos i bardzo możliwe, że wybiłem mu zęba.

- Jake!

- I chyba złamałem mu rękę.

- Co?! - podrywam się na równe nogi.

- Żartuję mała - wstaje i podchodzi do mnie.

- To nie jest śmieszne - spuszczam głowę w dół.

- Przepraszam - kładzie dłonie na mojej brodzie i unosi ją, tak abym na niego spojrzała.

- Okej, ale po prostu nie żartuj tak.

- Okej.

Przytula mnie do siebie na co mu pozwalam.

Po jakiejś minucie ciszy odsuwa mnie od siebie.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz