1.33

2.7K 77 2
                                    

Carrie

Podnoszę się z łóżka w momencie, kiedy przychodzi mi wiadomość.

Hemm: bedziemy u ciebie za minute

- Coś się stało?

Podnoszę głowę przerażona.

-Idą tu - szepczę.

Czemu? Nie wiem kurwa.

- Noi co z tego? - pyta.

- Jesteś tu. W moim pokoju. Sami.

- To coś złego?

- Zobaczą ciebie i mnie, nas.

To się nie skończy dobrze.

- Uspokój się - podchodzi do mnie i łapie za ramiona - Przecież możemy przebywać razem w jednym pomieszczeniu - przybliża swoją twarz do mojej i krótko całuje.

Odsuwa się ode mnie i siada przy toaletce w momencie, kiedy do pokoju wchodzi cała trójka z Tomlinsonem na czele.

- Sie... Co ty tu kurwa robisz? - pytanie kieruje do Jake'a. 

- Siedzę, a co mam robić? - wzrusza ramionami.

- Nie wiem, dlatego pytam.

- Ymm...okej - mówi nerwowo.

Stara się ukryć, że jest zdenerwowany, ale ja to widzę.

- Jak było w szkole? - zmienam szybko temat.

- Ta suka od angielskiego....

- Luke... - upomina go Jane.

- No co taka prawda - wtrąca Louis - To wredna i nadęta suka, któ...

- Louis przestań, należy się jej szacunek - mówię.

- Oj przestań - zbywa mnie machnięciem ręki.

W odpowiedzi kiwam tylko głową z dezaprobatą.

- A ty to niby tak nie myślisz?

- Może i myślę, ale się tym tak nie chwalę.

- Yhm...

- Skończ! - prawie krzyczę.

- Co ty okres masz? - pyta ze śmiechem.

- Nie, tylko mnie kurwa denerwujesz - wstaję i podchodzę do okna.

- Wszystko wporządku? - odwracam głowę.

Luke patrzy na mnie  ze zmarszczonymi brwiami.

- Tak.

- Na pewno?

- Tak.

- Niby tak, ale niewygląda jakby było to prawdą.

- To ci się wydaje - naskakuję na niego.

- Okej.... dobra. Spokojnie nie było tematu - podnosi ręce w geście poddania.

- Czy... czy moglibyście już iść? Jestem zmęczona.

Hemm podchodzi do mnie.

- Na pewno jest okej? - pyta cicho.

- Tak - na potwierdzenie kiwam głową.

- Później zadzwonię - szepcze do mnie i się odsuwa.

Kiwam głową i spuszczam ją w dół.

- W takim razie skoro nas nie chcesz to sobie idziemy - mówi żartem Tomo.

- No jasne, że was tutaj nie chcę - prycham prawie się śmiejąc - Co wy tutaj jeszcze robicie?

- Idę - mówi Lou poważnym tonem.

Podchodzi do mnie i przytula.

- Mam nadzieję, że twój dobry humor wróci.

- Ej! To było niemiłe - uderzam go lekko w ramie.

- A gdzież tam. Do jutra - całuje mnie w czoło i wychodzi z pokoju.

Luke wykonuje ten sam gest co nasz przyjaciel, a Jane tylko mnie przytula.

- Nara frajerze! - woła Luke z korytarza.

- Nara ułomie! - wołam za nim.

- Jake idziesz?! - wchyla głowę do środka.

- Za chwile.

- Czekamy na dole - patrzy na mnie.

Podejrzewa coś. Patrzy na mnie przez chwilę przeszywającym wzrokiem, po czym wychodzi z pokoju.

Po kilku sekundach słyszę kroki oznaczające, że schodzi na dół po schodach.

Jake podchodzi do mnie i caluje.

- Nie możemy - robię krok w tył.

Patrzy na mnie niezrozumiałym wzrokiem.

- Są na dole. W każdym momencie ktoś może tu wejść. To zbyt niebezpieczne - szepczę - A teraz idź, bo będą coś podejrzewać.

- Okej.

- Przyjdź wieczorem jeżeli chcesz - przysuwan się do niego i krótko całuję.

- Okej - odsuwa się z usmiechem i wychodzi z pokoju.

Schodzi na dół, a zaraz później wychodzi z domu.

Podchodzę do okna i patrzę jak razem z nimi wchodzą do jego domu.

Po minucie już siedzą w jego pokoju. Macham mu gdy mnie zauważa i odchodzę. Kładę się na łóżku, z nadzieją, że nadejdzie sen.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz