1.14

3.6K 95 9
                                    

Carrie

Znowu.
Znowu muszę oglądać jego klatę. Czy on nie może kupić sobie tych cholernych rolet, albo głupiej firanki?

Jak tu robić zadania?

Nie patrząc się nawet w moją stronę, sięga po telefon i po chwili przykłada go do ucha.

- Cholera - odwracam się szybko  i odbieram - Cześć.... jak tam? - pytam drapiąc się po głowie.

- Dobrze poza tym, że znowu mnie podglądasz - wstaję i podchodzę do okna.

- Powiem ci tak, kup sobie wreszcie zasłony to nie będę miała jak.

- Albo ty zdejmij swoją i wszyscy będą zadowoleni -  mówi uśmiechając się przy tym.

- Może zostańmy jednak przy pierwszej opcji i proszę cię, załóż coś na siebie - zasłaniam oczy.

Zaczyna się śmiać.

- Jakoś przed chwilą nie przeszkadzało ci to że jestem bez koszulki. Brakuje ci jeszcze tylko lornetki.

- Haha jakie śmieszne -  mówię z sarkazmem - Może idź już lepiej spać bo chyba cię głowa boli - mówię odchodząc od okna.

- Dobranoc - znowu się śmieje.

- Dobranoc - mówię i się rozłączam.



- Louis ale o co poszło - pytam wzdychając.

- Zaczęła mu mówić, że do siebie nie pasują i że nie chce już z nim być znowu się załamał.

- Przyjdę do was. Gdzie jesteście? - pytam zgarniając plecak.

- Nie musisz, dam sobie radę. Idź lepiej do szkoły - mówi.

- Mam, że jest inna. Zawiodłam się na niej i to bardzo.

- Nie ma co się wściekać - wzdycha - Jak coś będzie się działo to napiszę albo zadzwonię.

- Okej to do później -  rozłączam się.

Chowam telefon do kieszeni i  zakładam kurtkę. Otwieram drzwi i autentycznie, mało co nie dostaje zawału.

- Colton co ty tu robisz?

- Przyszedłem zabrać cię do szkoły -  mówi z uśmiechem.

- Mam jedno pytanie. Długo tu stałeś?

- Dopiero przyszedłem - mówi zmieszany.

Ta na pewno.

- Wmawiaj to sobie - mówię z uśmiechem, zamykam drzwi i je zakluczam.

- To co idziemy?

-Chyba chciałaś powiedzieć jedziemy - pokazuje na swój samochód, zaparkowany po drugiej stronie ulicy, na ich podjeździe.

- To. Właśnie to chciałam powiedzieć.

- Dzięki za podwózkę - wysiadam z jego wozu.

Wszyscy się na nas patrzą. Świetnie. Nie odzywając się więcej ani słowem, idę do szkoły. Kieruję się szybko w stronę klasy. Nie zwracając większej uwagi na nikogo, ani na nic, wchodzę, siadam w ławce, wyciągam telefon,  piszę wiadomość do Louisa z zapytaniem jak Luke i wysyłam.

Komuś przychodzi wiadomość. Lou ma taki dzwonek. Podnoszę głowę.

- Sto lat, sto lat (...) niech żyje nam, a kto?

- Carrie! - wykrzykują wszyscy.

Moja cała stara, jaki nowa klasa, na czele z Tomlinson'em, Jane, Hemmingsem, Jake'm i Liam'em. Zaraz co? Luke? Przecież on...

- Louis nie mogłeś wymyślić lepszej wymówki - pytam na wstępie.

- Zgodzili się na to - mówiąc pokazuje na przytulającą się parę.

- Zdmuchnij świeczki i pomyśl życzenie - przerywa powstałą ciszę.

Podchodzę do nich i zdmuchuje świeczki. Życzenie zostawię dla siebie, jeśli mogę. Odsuwam się z uśmiechem.

- Dziękuję wszystkim, oczywiście wszyscy jesteście zaproszeni na jutrzejszą imprezę na dwudziestą - ogłaszam chłopaki i Jane podchodzą do mnie i przytulają zapomniałaś, że masz dziś urodziny? - pyta Lou że śmiechem.

- Przypomnieliście mi o tym, więc idziecie dzisiaj ze mną na zakupy, wiecie, sukienka żarcie i te sprawy.

- Ja dzisiaj odpadam -  odzywa się jak do tej pory cichy Liam - Muszę po szkole niańczyć dzieciaka kuzynki, która idzie z moją mamą na szpony. Uwierz, że naprawdę wolałbym iść z wami, ale jak coś to pomagam jutro.

- Się i powodzenia życzę- mówię.

- Ja z Jane kupujemy żarcie - mówi szybko Luke.

-Ja kupuję alkohol - informuje Tomlinson.

- Po szkole idziemy od razu do mnie, daję wam hajs i każdy idzie w swoją stronę - mówię patrząc na każdego po kolei.

- Czyli co, ja idę z tobą po sukienkę? - pyta Colton.

- Jeżeli chcesz - wzruszam ramionami - Ale wiedz, że nie będziemy tam siedzieć krótko.

- Jestem na to przygotowany.

Dostaje wiadomość, więc wyciągam telefon.

Od Harry:
Wszystkiego najlepszego 🎂

Do Harry:
Dziękuję bardzo. Mam nadzieję że przyjdziesz na imprezę sobotnią jaki i niedzielną

Od Harry:
Z miłą chęcią

Nic już nie odpisuje. Chowam telefon. Podnosząc głowę napotykam pytające spojrzenie.

- Kto to jest Harry?

- Brat Jane. Poznałeś go na urodzinach mojej mamy.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz