1.15

3.4K 91 9
                                    

Jake

- A ta? Ładna? -  pyta wychodząc już  chyba dziesiąty raz z przymierzalni.

- Tak jak każda inna którą przymierzyłaś - przewracam oczami.

- Mówiłam ci, że długo zejdzie. Jeżeli chcesz to idź do domu - odwraca się do mnie tyłem i przegląda w lustrze.

Ale, żeby aż tyle czasu tu siedzieć?

- Nie o to mi chodzi - wstaję - Po prostu każda sukienka jest ładna, a ty w każdej wyglądasz zjawiskowo.

- W takim razie wezmę.... - zastanawia się chwilę - Tą i tą - pokazuje na dwie sukienki, które wiszą na pierwszych wieszakach od lewej.

- Świetnie -  mówię.

-Idę się przebrać - wchodzi z powrotem do przebieralni i zasuwa zasłony.

Opadam z powrotem na nie wygodnym fotelu i wyciągam telefon.

Colton: w końcu coś wybrała...

Payne:  stary sam chciałeś...

Payne:  mi nie zostało to dane

Payne: Ten diabeł zbił ulubioną wazę matki i zwalił winę na mnie. Tyle dobrego, że Rita widziała całą sytuację. Gówniarz dostał jeszcze cukierki, a mnie to by z domu wyjebała

Colton: To jak ty go pilnujesz?

Payne: nie pilnuje

Colton: spoko a co do planu jestem coraz bliżej celu

Payne: wiesz co na ten temat myślę. Na początku był to zajebisty pomysł ale teraz to myślę ze może lepiej to zakończyć

Colton: stary jeżeli zakładam się z kimś o coś lub o kogoś to ten zakład wygrywam 

Payne: moje zdanie na ten temat znasz

Payne: żebyś tego później nie żałował

Payne: stary ja spadam bo to małe gówno zaraz znowu coś strąci

Payne: do jutra

Colton: do jutra mordo

Wysyłam i czekam na wciąż przebierającą się Carrie.

- Jestem - zasłona rozsuwa się i staje w niej drobna brunetka obładowana drogimi materiałami.

Wstaję i ruszam jej na pomoc niczym książę na białym koniu.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz