1.11

4K 118 3
                                    

Carrie


Luke od rana się do mnie nie odzywa. Może przesadziłam? Ale wiedział, że Harry mi się podoba, a pokazywał mu te zdjęcia.

- No Luke! Proszę cię, no - łażę za nim tak na każdej przerwie a ten,nic. Nawet się na mnie nie patrzy - Przepraszam.

Wchodzę za nimi do klasy, kiedy akurat dzwoni dzwonek.

- Carrie - Louis wzdycha - Spóźnisz się na lekcje.

- Louis w dupie mam lekcje! - mówię z podniesionym głosem.

- Dobra, ok - podnosi ręce do góry.

- Luke! Kurwa mówię do ciebie! - nadal nic nie mówi i patrzy przed siebie .

- Carrie co ty tu robisz?

- Przepraszam już idę. A ty wiesz co? - odwracam się w jego stronę - Też będę miała cię w dupie. Nie to nie, bez łaski.

Odwracam się.

- Do widzenia - mówię do pani i wychodzę.

Nikogo nie ma już na korytarzu. Wszyscy są już w klasach. Jestem tylko ja. Płacząca.

Siadam na podłodze pod ścianą i przysuwam kolana do ciała.

- Wszystko w porządku? - nie no jeszcze jego tu brakowało.

- Idź sobie! - podnoszę głowę i ocieram szybko łzy.

- Carrie? - pyta zdziwiony - Co się stało - robi krok do przodu.

- Powiedziałam ci, żebyś sobie poszedł! - wstaję z podłogi.

- A ja cię o coś spytałem - odpowiada.

- Pokłóciłam się z Luke'm zadowolony? - kolejna łza spływa po moim policzku. Spuszczam głowę w dół.

- Tak - podnoszę zpowrotem głowę do góry - To znaczy nie - zaraz się poprawia - Jestem zadowolony, że mi o tym powiedziałaś. Wiem jak to jest pokłócić się z kimś ważnym.

- Niall? - bardziej mówię niż pytam.

- Pokłóciliśmy się o naprawdę małą bzdetę i prawie zniszczyliśmy naszą długą i mocną przyjaźń - podchodzi aby po chwili zetrzeć kolejną łzę spływającą po moim policzku - Przykro mi z tego powodu - dodaje po chwili szeptem.

I uwaga, w tym momencie robię coś czego na pewno się nie spodziewał. Wysyłam się w niego i znowu zaczynam szlochać. Tak wiem, mam coś z głową, ale tego w tym momencie najbardziej potrzebuję. Przytulić się do kogoś.

- Odprowadzisz mnie do domu? - pytam w jego klatkę piersiową mając nadzieję, że mnie usłyszał.

- Jasne - schyla się i podnosi mój plecak - Napisz do Jane, żeby się nie martwiła - mówi łapiąc mnie za ramiona.


- Przeze mnie znowu nie jesteś na lekcji - kładę plecak obok biurka i siadam na łóżku.

- Nie martw się - siada obok - I tak miałem zamiar jechać do domu.

- Od kiedy ty masz w ogóle prawo jazdy?

- Od niedawna, ale nie raz musiałem jechać do barów i klubów po pijanego Liama, więc szybko nauczyłem się jeździć, ale prawko mam od kilku dni. A ty kiedy robisz?

- Nie wiem czy pamiętasz, ale urodziny mam za tydzień, więc dopiero za jakiś czas będę o tym myślała.

- No jasne, że pamiętam, pierwszy listopada co roku do ciebie przychodziliśmy. Tego nie da się zapomnieć.

- W tym roku pewnie przyjdziesz dwa razy.

- Czy ty...... Czy ty właśnie zaprosiłaś mnie na swoją imprezę urodzinową? Pierwszy raz od czterech lat? - wyciera niewidzialną łzę - Czuję się...... Czuję się wyróżniony - mówi z uśmiechem, który mimo woli odwzajemniam.

- Nie zapędzaj się bo jak przyjdziesz, to wywalę cię tak jak cztery lata temu.

- Widzę, że humor powrócił bo jak zawsze miła.

- Jake nie denerwuj mnie. To ty to wszystko zacząłeś - wstaje.

- Przecież wiesz, że tego żałuję i próbowałem naprawić to na każdy sposób, ale oni tak jak i ty są uparci.

- Dziwisz się? Ty się założyłeś o jego dziewczynę! Wiesz jak on się czuł? Przez miesiąc był załamany!

Może przy innych zachowywał się w miarę normalnie, ale kiedy przychodził do domu to albo upijał się w salonie albo zamykał się w pokoju i nie chciał z niego wyjść.
Ja i Lou mieliśmy już tego dość, więc kiedy Hemmings wziął się za kolejnego Danielsa, Tomlinson nie wytrzymał. Tak się na niego wydarł, że Luke w końcu oprzytomniał. Z jednej strony to było okropne z jego strony a z drugiej nawet nie chcę wiedzieć jak się czuł, kiedy wszedł do tego cholernego pokoju i ich zobaczył.

Może nie powinnam tego mówić, ale taka prawda.

- Nie, nie dziwię się, ale ja to już odpokutował email a w nadal mnie nie nawidzicie.

- Nie nienawidzę cię. Po prostu twierdzę, że jesteś idiotą i nie mogę znieść twojej obecności.

- Tak? W takim razie cześć - mówi i wychodzi.

Po kilku sekundach słyszę trzask drzwi.

Opadam na łóżko. Mam ochotę krzyczeć i płakać. Nie chce go do siebie dopuszczać, dziś to chwila słabości. Jeżeli będzie za blisko mnie, może stać się coś czego strasznie się obawiam. Może powrócić moje uczucie do niego.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz