Carrie
- Co się wydarzyło, że jesteś aż tak bardzo wkurwiona?
Nie odpowiadam, uparcie wpatrując się przed siebie.
- Mam przyprowadzić którąś z twoich koleżanek, albo chłopaków?
Na to też nie odpowiadam.
- Carrie porozmawiaj ze mną. Milcząc nie poczujesz się lepiej.
Przed oczami pojawiają mi się obrazy z przed kilkunastu minut.
Odepchnęłam go od siebie.
- Czemu to zrobiłeś? - zapytałam cofając się o kilka kroków.
- Carrie ja... - zrobił krok w moją stronę.
Instynktownie cofnęłam się jeszcze bardziej.
- Chcę pobyć sama - powiedziałam prawie szeptem, następnie pociągając nosem.
Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.
- Carrie, słyszysz mnie?
Znowu nie odpowiadam. Nie mam ochoty na rozmowę, a Noah tylko gada i gada.
- Carrie?
Podnoszę głowę do góry. Przede mną stoją Tom i Louis. Jezu.
- Wszystko w porządku? - Collins klęka przede mną i kładzie dłonie na moich.
Po raz kolejny milczę.
- Co się stało? - teraz to Louis się odzywa.
- Wyszedłem chwilę po tym jak wybiegła z sali i znalazłem ją tutaj, w takim stanie - tłumaczy Noah.
- Co się stało? - pyta szeptem Tom.
Łzy z powrotem napływają mi do oczu.
- Carrie. Proszę cię powiedz mi - próbuje znowu po chwili - Ktoś cię skrzy...
- Czy możecie do jasnej cholery zostawić mnie w świętym spokoju!? - zrywam się na równe nogi przez co Thomas ląduje na tyłku, ale szybko się podnosi.
- Czemu się tak zachowujesz? - cała trójka marszczy brwi.
- Po prostu chcę być sama. Dodatkowo nie muszę się wam z wszystkiego spowi... - przerywam - Wracam do domu - dodaję.
- I zamierzasz przejść siedem kilometrów?
- Nie przyjechałam samochodem, więc tak.
- Odwiozę cię.
- Nie - odpowiadam szybko i stanowczo.
Zaczynam iść tyłem, ale o coś się potykam i upadam. Chłopaki od razu do mnie podbiegają.
- Jesteś cała? - pyta Noah pomagając mi się podnieść.
- Tak.
- Ja cię odwiozę - teraz to Tom wychodzi z inicjatywą.
- Wracaj do Rebeki, a ty do Harry'ego. Z kolei ty na pewno kogoś sobie znajdziesz - mówię do Scotta - Jakaś blondyna cały czas na ciebie patrzyła.
- Nie denerwuj mnie nawet - po jego minie wnioskuje, że nie jest mu do śmiechu - Jeżeli chcesz wracać do domu to cię odwożę.
- Dobra zostanę jeszcze chwilę - przecieram twarz dłonią.
Gdy wracamy do środka, od razu ruszam do naszego stolika. Kiedy Helen mnie zauważa, wstaje i zaczyna iść w moją stronę.
Nie zwracając na nią najmniejszej uwagi przechodzę obok i siadam na swoim miejscu. Odwraca się w moją stronę ze zmarszczonymi brwiami.
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_