2.30

1.1K 44 6
                                    

‌Carrie

- Co się wydarzyło, że jesteś aż tak bardzo wkurwiona?

Nie odpowiadam, uparcie wpatrując się przed siebie.

- Mam przyprowadzić którąś z twoich koleżanek, albo chłopaków?

Na to też nie odpowiadam.

- Carrie porozmawiaj ze mną. Milcząc nie poczujesz się lepiej.

Przed oczami pojawiają mi się obrazy z przed kilkunastu minut.

Odepchnęłam go od siebie.

- Czemu to zrobiłeś? - zapytałam cofając się o kilka kroków.

- Carrie ja... - zrobił krok w moją stronę.

Instynktownie cofnęłam się jeszcze bardziej.

- Chcę pobyć sama - powiedziałam prawie szeptem, następnie pociągając nosem.

Odwróciłam się i zaczęłam odchodzić.

- Carrie, słyszysz mnie?

Znowu nie odpowiadam. Nie mam ochoty na rozmowę, a Noah tylko gada i gada.

- Carrie?

Podnoszę głowę do góry. Przede mną stoją Tom i Louis. Jezu.

- Wszystko w porządku? - Collins klęka przede mną i kładzie dłonie na moich.

Po raz kolejny milczę.

- Co się stało? - teraz to Louis się odzywa.

- Wyszedłem chwilę po tym jak wybiegła z sali i znalazłem ją tutaj, w takim stanie - tłumaczy Noah.

- Co się stało? - pyta szeptem Tom.

Łzy z powrotem napływają mi do oczu.

- Carrie. Proszę cię powiedz mi - próbuje znowu po chwili - Ktoś cię skrzy...

- Czy możecie do jasnej cholery zostawić mnie w świętym spokoju!? - zrywam się na równe nogi przez co Thomas ląduje na tyłku, ale szybko się podnosi.

- Czemu się tak zachowujesz? - cała trójka marszczy brwi.

- Po prostu chcę być sama. Dodatkowo nie muszę się wam z wszystkiego spowi... - przerywam - Wracam do domu - dodaję.

- I zamierzasz przejść siedem kilometrów?

- Nie przyjechałam samochodem, więc tak.

- Odwiozę cię.

- Nie - odpowiadam szybko i stanowczo.

Zaczynam iść tyłem, ale o coś się potykam i upadam. Chłopaki od razu do mnie podbiegają.

- Jesteś cała? - pyta Noah pomagając mi się podnieść.

- Tak.

- Ja cię odwiozę - teraz to Tom wychodzi z inicjatywą.

- Wracaj do Rebeki, a ty do Harry'ego. Z kolei ty na pewno kogoś sobie znajdziesz - mówię do Scotta - Jakaś blondyna cały czas na ciebie patrzyła.

- Nie denerwuj mnie nawet - po jego minie wnioskuje, że nie jest mu do śmiechu - Jeżeli chcesz wracać do domu to cię odwożę.

- Dobra zostanę jeszcze chwilę - przecieram twarz dłonią.

Gdy wracamy do środka, od razu ruszam do naszego stolika. Kiedy Helen mnie zauważa, wstaje i zaczyna iść w moją stronę.

Nie zwracając na nią najmniejszej uwagi przechodzę obok i siadam na swoim miejscu. Odwraca się w moją stronę ze zmarszczonymi brwiami.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz