⭐1.30

3.1K 84 8
                                    

Carrie

Cała niedziela minęła mi na myśleniu o tym cholernym chłopaku, który tak bardzo mnie rozczarował. Nie próbował się ze mną kontaktować,za co jestem mu wdzięczna. Dał mi czas, którego tak mocno potrzebowałam.

Teraz mam ochotę pójść do niego i wyciągnąć z niego - nawet siłą jeżeli zajdzie taka potrzeba - odpowiedź na pytanie dlaczego do jasnej cholery zrobił...

- Carrie rusz dupę, bo się spóźnimy - chłopak wyrywa mnie z zamyślenia.

- Utkaj się Louis - mówię odcinając się od myśli o Jake'u.

- Ktoś tu wstał lewą nogą?- pyta z udawana troska w głosie.

- Spierdalaj - nie wiem czemu, ale irytuje mnie jego zachowanie, a nawet obecność.

Wstaję od stołu i wkładam miskę i łyżkę do zmywarki.

- Okej co się stało? - uśmiech całkowicie znika z jego twarzy, zastępuje go jednak powaga.

- Nic - mrczę pod nosem.

- Yhm właśnie widzę - wstaje ze stołka barowego i podchodzi do mnie - Naprawdę to widać. Mów mi w tym momencie co się stało.

Powiedzieć mu? Biorę głęboki wdech.

- W sobotę rano kiedy poszłam oddać Zayn'owi kurtkę Liam i Jake palili marihuanę, a w niedzielę nad ranem musiałam jechać po niego do baru - wyrzucam z siebie.

- Że co kurwa? On i trawka? - po chwili otwiera szeroko oczy - Nie proponował ci niczego, bo jeżeli t....

- Nie nic mi nie proponował - przerywam mu przerażona jego podejrzeniami.

- Ma szczęście - robi przerwę - Wiedziałem, że coś jest z nim nie tak, ale nie spodziewałem się, że ćpa. Co jeszcze bierze kokę? Amfe?

- Nie wiem - mówię przygnębiona.

Udaję się do swojej łazienki i myję zęby.

Schodzę z powrotem na dół i zastaje nie tylko Tomlinsona, ale i Luke'a i Jane.

- Nie wierzę. Mówiłem, że coś odjebie - mówi zły Hemm.

- Cześć - wchodzę do pokoju.

- Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - pyta z wyrzutem.

- Co? - pytam chodź bardzo dobrze wiem o co mu chodzi.

- Czemu nie powiedziałaś mi o tym, że palił trawe? Mieliśmy nie mieć już żadnych sekretów!

Zbywamy go machnięciem ręki.

- Idziemy do tej szkoły czy nie? - zmieniam temat.

Wychodzę do przedpokoju i zakładam buty, i puchową kurtkę.

- Idziecie czy mam iść sama?! - wołam za nimi.

- Czemu nie odpowiedziałaś na moje pytanie - teraz jest i zły, i zirytowany.

- Bo nie chce rozmawiać na ten temat - zakładam torbę na ramię i wychodzę z domu - Ruchy, ruchy bo muszę zamknąć drzwi - pospieszam ich.

Wychodzą po chwili, więc zakluczam drzwi.

Luke nie odzywa się do mnie przez całą drogę do szkoły. Jest zły, a nawet wściekły. Jane nie wie co powiedzieć, więc tak samo milczy, a Lou cały czas próbuje podjąć jakikolwiek temat do rozmowy, ale nikt nie ma na to ochoty.

- Jest na ciebie zły - mówi Jane, kiedy rozdzielamy się, aby iść do swoich klas.

- Wiem - mówię ostro - Przepraszam - mówię po chwili - Nie masz z tym nic wspólnego, a ja się na tobie wyżywam, bo jestem zła.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz