Carrie
- Dzięki za podwiezienie - mówię, kiedy parkuje na podjeździe.
W całym domu jest ciemno. Przynajmniej nie będą mi zadawali tych jebanych pytań.
- Spoko - odpowiada z delikatnym uśmiechem.
Pochylam się i całuję go w policzek.
- Do zobaczenia - widząc jego zdziwioną minę, zaczynam się cicho śmiać.
- Do zobaczenia.
Wysiadam z samochodu i ruszam w kierunku drzwi. Otwieram je szybkim ruchem i wchodzę do środka. Wciągam buty i wywalam je pod ścianę.
Idę na ślepo w stronę schodów nie chcąc obudzić rodziców, ale jak na złość, odzywałam palcem o ścianę.
- Kurwa! - mówię głośno.
Za głośno.
Wyrzucam z siebie jeszcze kilka przekleństw w momencie kiedy zapala się światło rażąc mnie po oczach.
Na samym szczycie schodów stoją rodzice.
- Zajebiście - mruczę pod nosem.
- Czy wiesz która jest godzina? - pyta mama.
Walnęła bym czymś nie miłym, ale powstrzymuje się i po prostu nie odpowiadam.
- Słyszałaś matkę? Odpowiedz na pytanie! - informuje ostrym tonem ojciec.
Na to też nie odpowiadam. Dowlekam się nas szczyt i omijam ich idąc prosto do swojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi, ale w ciągu kilku sekund zostają otworzone.
- Jezu, ale wy jesteście upierdliwi - mruczę pod nosem zakładając kapcie.
- Coś ty powiedziała? - ojciec robi krok w moją stronę.
- Możecie wyjść? Chce iść spać.
- Nie - odpowiada krótko mama.
- Okej. W takim razie dobranoc - kładę się do łóżka w sukience i kapciach, nie wiem czemu, not mind.
- Jesteś niemożliwa - kołdra zostaje zdarta że mnie po tych słowach.
- Ej! - podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Czemu zachowujesz się w taki sposób?
- W jaki?
- Carrie - tata wzdycha - Próbowałem z tobą rozmawiać, a skończyło się na tym, że wybiegłaś na pole.
Znów wracamy do tematu.
- Ty się dziwisz? - pytam niedowierzając.
- Próbo.....
- Zawsze na próbowaniu się kończy - przerywam mu - Nigdy nie ma niczego więcej poza gówno dającymi próbami rozmowy. Zaczyna się robisz lepiej, a później wszystko znowu wraca do normy. Czyli macie mnie daleko w dupie.
- To nie prawda - w oczach mamy zbierają się łzy.
- Mam ci zadać te same pytania co tacie? Też chcesz na nie źle odpowiedzieć?
- Myślałam, że pomiędzy nami wszystko jest w porządku.
- Nic nie jest w porządku. Nic o mnie nie wiecie. Daje sobie rękę uciąć, że rodzice chłopaków wiedzą o mnie więcej niż wy.
- Przepraszam - mówi mama że szlochem.
Próbuje mnie przytulić, ale szybko się odsuwam.
Kiedy mam mówić, żeby już sobie poszli, po całym domu zaczyna roznosić się dzwonek do drzwi.
- Kogo zanosi tu o tej godzinie? - pyta tata wzdychając.
Schodzi powoli po schodach i otwiera drzwi.
- Jest Carrie?
Boże jeszcze jego mi tu brakowało.
- W pokoju - nawet tutaj słyszę jak wzdycha.
Po paru sekundach do mojego pokoju wbiega nie kto inny jak Colton.
- Cześć ciociu - zwraca się do niej.
- Witaj Jake - po płaczu nie ma już ani śladu. Tak jakby to się wcale nie wydarzyło.
- Musimy porozmawiać - te słowa kieruje już do mnie.
- Wcale nie musimy - odpowiadam.
- Owszem musimy - nakłada nacisk na drugie słowo.
- Zostawię was samych, a do naszej rozmowy wrócimy jutro, kiedy będziesz trzeźwa - mówi do mnie i wychodzi zamykając za sobą drzwi.
A kto powiedział, że będę?
- Gdzieś ty do jasnej kurwy zniknęła? - pyta.
- Przyjechałam do domu.
- Jak to przyjechałaś? - marszczy brwi.
- Zayn mnie przywiózł.
- Że co kurwa?! - podnosi głos.
- Że to kurwa co słyszałeś i nie krzycz.
- Czemu nie poprosiłaś mnie żebym się odprowadził, tylko zrobił to on? - podchodzi do mnie.
- Hmmm.... No wiesz co? Bardzo możliwe, że wpadłam na taki pomysł, ale o ile mi wiadomo to byłeś zajęty pieprzeniem się z jednym z plastików z kółka, ale wiesz co? Po co my w ogóle o tym rozmawiamy. Najlepiej idź już sobie.
- Co? Kto nagadał ci tych bzdur? Owszem wyszliśmy razem, ale tylko po to, żeby zapalić, a nie uprawiać seks. Co prawda później zaczęła się do mnie dobierać, ale..
- Wyjdź - mówię odsuwając się od niego i pokazując na drzwi.
- Daj mi dokończyć. Dobierała się do mnie, ale ja spławiłem.
- I ja mam ci niby uwierzyć w tą bajeczkę? - pytam ze śmiechem - Niepotrzebnie zgodziłam się na tą randkę. Mówisz, że ci się podobam, a teraz takie coś. Idź sobie.
- Wiesz czemu poszedłem zapalić mimo, że trujesz mi życie żebym tego nie robił? Bo pocałowałaś Zayn'a. Kiedy widziałem, jak się całujecie miałem mu ochotę zajebać. Dlatego wyszedłem, żeby nie zrobić czegoś czego bym później żałował.
- Ale przecież to tylko głupia zabawa.
- Może i głupia zabawa, ale to ja powinienem być na jego miejscu. To ze mną powinnaś się całować - patrzy mi prosto w oczy.
Dopiero po kilku sekundach dociera do mnie to co powiedział.
- Oł... - tylko tyle jestem w stanie z siebie wydobyć.
- No właśnie. Teraz już sobie pójdę.
Wychodzi z pokoju. Schodzi po schodach i zamyka za sobą drzwi z cichym trzaśnięciem.
Co ja mam teraz zrobić?
Kurwa!
Wybiegam z pokoju, nie wiele myśląc. Zbieram po schodach i poraz kolejny tego dnia wybiegam z domu. Śnieg pada mocno wielkimi płatkami
- Jake! - wołam go.
Jest już przed swoimi drzwiami.
Zatrzymuje się i odwraca w moją stronę.
Przebiegam przez ulicę, uprzednio rozglądając się czy nie zabije mnie samochód. Podbiegłam do niego i przyciskam swoje usta do jego.
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_