2.34

1.3K 38 1
                                    

Carrie

Zamykam za sobą drzwi i siadam na łóżku.

Jake wchodzi do środka zaraz za mną.

- Skończyłaś? - pyta.

Zamiast mu odpowiedzieć, sięgam po laptopa leżącego na mojej szafce nocnej i włączam go.

- Wiesz czemu to właśnie mnie wybrała na swojego prawnika?

- Przecież to poufne - mówiąc to naśladuję jego głos.

- Zgodziła się żebym ci powiedział.

- Jakie miłe z jej strony, że zgodziła się powiedzieć co robi z moim chłopakiem - włączam Netflixa, a następnie sięgam po kanapkę.

- Helen została zgwałcona tydzień temu.

Moja ręka zatrzymuje się w połowie drogi do ust.

- Jake to nie jest śmieszne - podnoszę na niego wzrok, starając się znaleźć na jego twarzy chociaż jedną oznakę, że żartuje, ale on stoi przez cały czas z poważnym wyrazem twarzy.

- Tylko ja, twój tata i teraz ty o tym wiemy. Sprawa jest naprawdę delikatna i Helen nie chce, żeby jakoś bardzo się to rozniosło.

- Jake to nie chce, żeby się rozniosło? Jake do jasnej cholery, ona została zgwałcona! Co z tym mężczyzną? Zamknęli go?

- Uciekł po całym zajściu, ale szukają go. Szczęście w nieszczęściu, Helen zapamiętała wygląd tego mężczyzny, na tyle, że udało się zrobić portret pamięciowy.

- Miejmy nadzieję, że szybko znajdą tego zwyrola, ale to nie zmienia sytuacji w jakiej się znalazłeś. Nadal jestem na ciebie wkurwiona i nie mam ochoty z tobą rozmawiać.

- Na początku nie miałaś w ogóle o tym wiedzieć

- Zajebiście - mówię zła - A teraz proszę cię idź do siebie.

- Carrie - robi krok w moją stronę.

- Nie zapomnij wziąć leków.

- Nie muszę ich już brać. Czuję się dużo lepiej.

Odkładam laptopa na bok.

- Nawet sobie ze mnie nie żartuj. Tu nie chodzi o to czy czujesz się lepiej czy gorzej. Harrison przepisał ci je, więc musisz je zażywać - mówię poważnie.

- Powiedział, że już nie muszę ich brać.

- Nie uwierzę puki nie usłyszę tego z jego ust - biorę telefon w ręce, ale ktoś zaczyna dzwonić dzwonkiem do drzwi.

Nikt nie miał do mnie przyjść, a listonosz czy kurier raczej nie doręczają paczek o tego godzinie.

Wychodzę z pokoju i przechodzę do przedpokoju. Otwieram drzwi, a moje dłonie same zaciskają się w pięści.

- Carrie może... - robię coś równie niespodziewanego jak pojawienie się Mayer pod moim mieszkaniem - zamykam jej drzwi przed nosem.

To było silniejsze ode mnie. Drugą sprawą jest pytanie, które samo nasuwa mi się na język.

- Skąd ona do chuja pana wie, gdzie mieszkam?

Jake jakby nie słysząc tego co przed chwilą powiedziałam, przechodzi obok mnie.

- Carrie co ty odpierdalasz? - pyta zły, a następnie wyciąga rękę w stronę klamki.

- Nawet nie waż mi się wpuszczać jej do mojego mieszkania - mówię ostro.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz