Carrie
- Jak mogliście nie zamknąć drzwi - mówi z obrzydzeniem na twarzy.
- Payne zamknij się do chuja pana - mówi Jake.
- Bo ja naprawdę sobie myś....
- Liam zarazzaklejęe ci twarz taśmą klejącą, albo nakopię.
- Pff ty? Na pewno.
- Chcesz się przekonać?
- Przekonać o czym? - nie wiadomo skąd przede mną pojawia się Louis, a obok niego Luke.
- Nie wierzy mi, że mogę mu nakopać.
- Oj to uwierz, jeżeli z nią zadrzesz, to marny twój los.
- Okej, ale to ona zaczęła - wzrusza ramionami.
Odwracam głowę w jego stronę. Gdy zauważa mój wyraz twarzy, od razu zamyka twarz. Jednymi słowy, gdyby choć pisnął słowo o tym co wczoraj zobaczył to nie miał, by już życia.
- A tak w ogóle. Zayn znowu przyjeżdża, co znaczy, że robię imprezę i mam nadzieję, że wszyscy będziecie.
Jake odwraca się w moją stronę. Kiwam głową na zgodę.
- Będziemy - mówi.
- A wy chłopaki?
- Impreza równa się alkohol. Alkohol to życie, co oznacza, że będę - mówi szczerząc się.
Wzdycham, kiwam głową i kładę rękę na czole.
Boże. Z kim ja muszę żyć.
- Luke?
- Spasuję - mówi oschle.
Liam wraca wzrokiem do mnie.
- Będziemy już iść. Luke chciał iść jeszcze na szluga.
- Co? - otwieram szeroko oczy.
Od kiedy.
- Zresztą ja też - wzrusza ramionami.
- Co? - ponawiam pytanie - Mieliście przestać palić.
- Nie jesteś moją matką, żeby mówić mi co mam robić - coś we mnie pęka.
- Co ja ci takiego zrobiłam? - pytam cicho, ale pewnie.
Nie odpowiada, bo po co.
- Masz ból dupy nie wiadomo o co. Przez co? Bo spotykam się Jake'm? To ci się nie podoba? - cały czas patrzy przed siebie. Ani drgnie - Luke do kurwy nędzy! - mówię głośniej niż zamierzałam, ale przynajmniej teraz jego wzrok ląduje na mnie. Zachowujesz się jak jakaś jebana księżniczka, a ja mam tego dość. Próbowałam, starałam się, polepszyć to co się zepsuło, ale ty najwyraźniej masz mnie głęboko w dupie. Szkoda, że nasza przyjaźń kończy się w taki, a nie inny sposób - zgarniam plecak z ziemi i wychodzę ze stołówki.
Drzwi od mojego pokoju otwierają się. Do środka wchodzi Jake.
- Co ty tu robisz?
- Przeszedłem do swojej dziewczyny jak, na dobrego chłopaka przystało - podchodzi do mnie i kładzie się obok.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Czego chcesz? - pytam z uśmiechem.
- Zabrać cię gdzieś.
- Za trzy godziny impreza - mówię sprawdzając godzinę na telefonie.
- I co?
Faceci.
- Za niedługo będę musiała zacząć się szykować - mówię podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Kobiety - wzdycha - Wiedz, że będziesz wyglądała pięknie nawet w worku po ziemniakach.
- Masz godzinę.
Uśmiecha się najwyraźniej zadowolony, że dostał to co chce.
Imprezy Payne'a zawsze były głośne, ale to co dzieje się dzisiaj, po prostu przechodzi ludzkie pojęcie.
Grupki nie znajomych mi osób stoją na podjeździe.
Z Jake'm mam spotkać się w środku. Idąc przez podjazd czuję na sobie wzrok innych facetów, co Coltonowi na pewno nie spodobało.
Gdy wchodzę do środka od razu udaje się w miejsce, gdzie Jake i Liam zawsze przebywają. Kanapa w salonie. Intuicja i tym razem mnie nie zawodzi. Siedzą na swoich miejscach, a obok nich Zayn.
Podchodzę do całej trójki.
- Cześć Zayn - mówię z lekkim uśmiechem.
Jake'owi najwyraźniej się to nie podoba, no ciągnie mnie na swoje kolana.
- Cześć Carrie - odwzajemnia uśmiech mimo to.
Opieram się o klatkę piersiową Coltona. On oplata mnie rękami w pasie.
- Odwróć głowę - szepcze mi do ucha.
Robię to co mi każe. Spotyka mnie niespodzianka. Miła niespodzianka. Pocałunek. Długi i powolny.
- Dobra już wystarczy, bo zaraz się tu zrzygam - kątem oka dostrzegam jak Payne się krzywi.
- Spadaj - mówi mu Colton.
- Skoro mnie tu nie chcesz - Liam wstaje.
- Gdzie idziesz? - nie muszę widzieć jego twarzy, żeby wiedzieć, że marszczy brwi.
- Zaraz wracam, mamo - podkreśla ostatnie słowo śmiejąc się.
- Tyle razy mówiłem mu, żeby mnie tak nie nazywał - odwracam się tak, żeby siedzieć bokiem do niego, a przodem do Zayn'a.
- Liam to Liam, jego nie zrozumiesz - Zayn wzrusza ramionami.
- Jake powiedział, że zajmujesz się robieniem tatuaży - zmieniam temat.
- Właśnie stary, za niedługo znowu do ciebie wpadnę - chłopak pokazuje na niego palcem - A teraz przepraszam, ale muszę iść się odlać.
Wstaję z jego kolan i siadam zaraz obok.
- Zaraz wracam - całuje mnie krótko i znika w tłumie.
- Czyli co? - powracam wzrokiem do Zayn'a - Jesteście razem, tak?
- Na to wygląda - mówię z małym uśmiechem.
- Zapytałaś o tatuaże. Planujesz może jakiś? - tym razem to on zmienia temat za co jestem mu wdzięczna.
- Wiesz, jeszcze o tym nie myślałam, ale jeżeli się zdecyduję to na pewno zwrócę się do ciebie. Widziałam co stworzyłeś na ciele Jake'a. Nie które z nich są naprawdę niesamowite - zaczynam rozglądać się, czy wspomniany przed chwilą chłopak nie wraca.
Nigdzie go nie ma.
- Dzięki. Zawsze służę pomocą mówi z cichym śmiechem.
Gdy po kolejnych pięciu minutach Jake'a nadal nie ma zaczynam, się niepokoić, dlatego idę go poszukać.
Przemierzam cały parking, ale go na nim nie znajduję.
Wchodząc na górę, muzyka stopniowo cichnie.
- Słyszę go, ale nie jest sam.
Dlaczego i o czym on z nią rozmawia?
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomansaNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_