Carrie
Sen nadchodzi bardzo szybko.
Budzi mnie ciepły oddech przy mojej szyi.
Jakiś wampir czy co?
Otwieram szybko oczy. Napotykam wzrok uśmiechniętego chłopaka.
- Co ty robisz? - ziewam.
- Nic - przybliża usta do szyi i ją całuje.
- Jake... - próbuje go lekko odepchnąć, ale to nic nie daje.
Dalej muska ustami moją żuchwę i policzek.
- Co? - mruczy w moją twarz.
Po całym ciele przebiega dreszcz, spowodowany jego dotykiem i ciepłym oddechem.
- Co robisz?
Odsuwa się, żeby spojrzeć mi w oczy. Marszczy brwi.
- Nie podoba ci się? - pyta zdziwiony.
- Podoba ale....
Nie daje mi dokończyć, bo przywiera do mnie wargami. Po chwili rozmyśleń, że może nie powinniśmy poddaje się.
Pocałunek jest powolny. Otwieram lekko buzię dając mu tym samym, pozwolenie na trochę więcej.
- Carrie?! - tata!?
Drzwi do pokoju otwierają się z cichym skrzypnięciem.
- O kurwa.
Spycham z siebie Jake'a. Dlatego, że sama leżę na kraju, spada z cichym okrzykiem z łóżka na podłogę.
- Co tu się dzieje?
- Ja...y....Wyjdź stąd! - zeskakuje szybko z łóżka.
Wypycham go z pokoju i zamykam mu drzwi przed nosem.
Wiem bardzo dojrzale, ale kurwa przestraszył mnie.
W dodatku wszedł do MOJEGO pokoju bez żadnego ostrzeżenia. Co to ma znaczyć? Tak nie można robić, a co jakbyśmy robili coś innego...Nawet nie chce o tym myśleć.
Muszę pamiętać, aby zamykać drzwi na klucz.
Odwracam się plecami do drzwi i opieram się o nie. Jestem lekko przerażona tym, co się przed chwilą stało, a Jake zaczyna się śmiać.
Marszczę brwi.
- Gdybyś widziała swoją minę też byś się śmiała.
- To nie jest śmieszne - mówię zła - To mógł być Luke albo Louis.
Patrzę jak wstaje ze zbolałą miną.
- Kurwa moją dupa! - pociera ja sobie - Musiałaś zrzucić mnie z łóżka?
- O nie. Nie zwalaj winy na mnie. To ty zacząłeś. Nie ja, więc mnie nie denerwuj - pokazuje na niego palcem.
- Ale jakoś nie narzekałaś.
- Co nie zmienia postaci rzeczy siadam na łóżku.
- Carrie? - tata tym razem puka - Mogę wejść?
- Tak - mówię spoglądając na chłopaka obok.
Gdy tata wchodzi do środka, szybko robi kilka kroków w tył.
- Ja nie będę wnikał w to co się tutaj stało - mówi spokojnie pokazując na nas - Ale chcieliśmy porozmawiać z tobą razem z mamą.
- Zaraz zejdę - mówię.
Chcę mi się śmiać, z tego jaki jest niepewny.
Wychodzi bez słowa zamykając za sobą drzwi.
Z mojej buzi wydobywa się cichy chichot, ale od razu zagłuszam go ręką.
- Z czego się tak chichrasz?
- Z ciebie - wstaję i zakładam ręce na piersiach.
- Nie umiesz kłamać - podchodzi do mnie i kładzie mi ręce na biodrach.
- Drzwi - przypominam mu.
- Nikt tu nie wejdzie. Nie po tym co stało się kilka minut temu - jego słowa nie bardzo mnie uspokajają.
Sunie rękami powoli w dół zatrzymując je na pośladkach.
- Nie zapominasz się czasami?
- Nie - uśmiecha się.
- Um....W takim razie - rozplatam ręce i kładę je na jego tyłku tak jak on na moim.
- Będziesz robiła to samo co ja? - prycha.
- Jak zajdzie taka potrzeba - przygryzam dolną wargę - A teraz idź już - mówię pewnie.
- Wyrzucasz mnie?
- Chcą ze mną rozmawiać jak sam słyszałeś.
- I widziałem, chciałaś dodać.
- Tak słyszałeś i widziałeś.
Przysuwa się jeszcze bliżej i całuje.
- Do jutra - całuje mnie poraz ostatni po czym wychodzi z domu.
Odwracam się z zaplecionymi rękoma. Głowa taty momentalnie chowa się za ścianą w salonie. Wzdycham i ruszam w jego stronę.
- To co wydarzyło się na g....
- Czy możemy o tym po prostu nie rozmawiać?
- Ja popro....
- Tato proszę cię. Jestem już dorosła. Wiem, że mieszkam pod twoim dachem, więc raczej nie chcesz, żeby coś takiego wydarzyło się ponownie. Wiem też jak się zabezpieczać - mama głośno wciąga powietrze - Ale nie wracajmy do tego co się stało, i proszę nie mów - spoglądam na mamę - Nie mówicie o tym nikomu, a już w szczególności chłopakom.
- Okej - mówią jednocześnie zaskakując mnie.
Nic? Żadnego proszenia, żeby to się nie powtórzyło, żadnych krzyków, ostrzeżeń. Nic?
Okej tego się nie spodziewałam.
- Ym... To chcieliście rozmawiać o czymś innym czy tylko o tym?
- Szkoła - mówią razem.
- Chodzi o to, że wyszłam z lekcji? To się nie powtórzy - chyba.
- O to też, ale możesz mieć większe problemy przez to w jaki sposób to zrobiłaś, a nie dlatego, że to się w ogóle stało - mówi mama.
- Co? A w niby jaki sposób ja wyszłam. Przecież powiedziałam przepraszam.
Widzę, że jutro będę musiała się do niej przejść.
- Rozmawiała z dyrektorem. Chce, żebyś została zawieszona - mówi, a mnie aż szczęka opada.
- Że co kurwa?! - aż wstaje z wrażenia.
- Carrie - upomina mnie tata.
- Chyba ją popierdoliło! - podnoszę głos.
- Carrie! - mówią jednocześnie.
- Co?!
- Nie zgodził się to po pierwsze, a pod drugie skończ tak przeklinać - mówi spokojnie mama.
Kiedy mam zacząć narzekać jaka z niej suka, ktoś dzwoni do drzwi więc zamiast tego idę otworzyć.
- Co ty tu robisz?
- Miałem przyjść, więc jestem - wchodzi do środka i ściągam kurtkę.
- Czemu nie wszedłeś nie sam?
- Cześć Luke - w przedpokoju pojawiają się rodzice.
- Cześć.
- Idź na górę zaraz przyjdę - gdy robi to o co go proszę, odwracam się w stronę stojącej obok dwójki - Pamiętajcie co mówiłam. Chłopaki nie mogą dowiedzieć się, że mnie i Jake'a liczy cokolwiek więcej niż koledzy - szepcze.
Kiwają głowami. Jak widać nie muszę się o to martwić. Przynajmniej na razie.

CZYTASZ
Zakład/✔️
RomansNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_