1.16

3.4K 92 6
                                    

Carrie

W przygotowaniach pomagał każdy. Nawet mama i tata, chociaż na samej imprezie ich nie było, bo musieli gdzieś jechać. Niby fajnie. Wolna chata i luz, ale nawet nie zapytali, czy któreś z nich ma zostać. Oni jak to zwykle oni pojechali nie pytając się o nic.

Luke tańczy z Jane. Tomlinson zagaduje jakąś laskę, Liam liże się w kącie, a Jake poszedł do kibelka dobre dziesięć minut temu i nadal nie wrócił, za to ja siedzę sobie sama i myślę o tym, że chce mi się pić. Wstaje powoli i zaczynam iść w stronę kuchni.

Wchodzę i aż się zatrzymuję.
Co. Ona. Tu. Robi?

- Co tu robisz? - pytam chłodno.

- Nie widzisz? Przyszłam na twoje urodziny. Wszystkiego najlepszego - mówi przesłodzonym głosem.

- A czy ktoś cię zapraszał?

- Przyszłam z chłopakiem, którego zaprosiłaś osobiście.

- Kto by cię chciał.... - mówię z drwiną w głosie.

- Cześć Carrie. Wszystkiego najlepszego!

Odwracam się i otwieram buzię.

- Harry co ty tu - czekaj, czekaj zaprosiłam go - Nie. Ty z nią. Powiedz mi, że to jakiś żart.

To się nie dzieje naprawdę. To mi się śni. Chłopak, który mi się podoba chodzi z tym ceglakiem? Ale jak? Nie to ładne, nie to mądre.

- Pomyślałem, że przyjdę z dziewczyną. To jakiś problem?

- Nie żaden, ale teraz muszę iść. Do zobaczenia - wychodzę z pomieszczenia najszybciej jak tylko mogę.

Muszę zapalić. Dawno tego nie robiłam, ale muszę.

Przeciskam się przez ludzi, którzy wszyscy jakimś cudem, przeszli do przedpokoju.
Po cholerę?
Wchodzę po schodach, a zaraz później do mojego pokoju.

Pierwszym odczuciem jest fuu, ale to ustępuje i momentalnie w to miejsce przychodzi ból.
Ała to boli.

Colin całuje się z jakąś niską blondynką. Słysząc, że otwierają się drzwi odsuwa się od niej z szybkością światła.
Widząc, że to ja, jakby bieleje razem z przerażeniem w oczach.

- Carrie - robi krok do przodu.

- Jake - robię krok w tył.

- To nie tak jak myślisz - tłumaczy się.

- Czemu mi się tłumaczysz. Przecież nic nas nie łączy - robię przerwę, a po chwili
odchrząkuję - Czy moglibyście wyjść z mojego pokoju?

Oboje wychodzą bez słowa chociaż widzę, że Colton się przez chwilę waha.

Podchodzę do komody i odsuwam szufladę. Wyciągam ukrytą w niej paczkę i wyciągam z niej jednego papierosa. Zgarniam zapalniczkę z  biurka i wychodzę na balkon.

Wiecie co sobie uśmiadomiłam? Zabolało mnie, gdy zobaczyłam go całującego się z inną dziewczyną. Myślałam, że moje uczucie do niego wygasło, ale chyba się przeliczyłam. Otóż moi mili chyba nadal jestem zakochana w Jake'u Davidzie Coltonie. Cholera i co ja mam teraz zrobić? Jedno wiem na pewno. Nikt, a przede wszystkim on, nie może się o tym dowiedzieć.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz