2.17

1.8K 43 4
                                    

Carrie

Spałam dwie godziny, co oznacza, że nawet kawa nie pomoże. Specjalnie zrobiłam sobie mocniejszą niż zwykle, ale czarno to widzę.

Po kilku, może kilkunastu minutach rozlega się pukanie do drzwi.

- Wejdź! - krzyczę spoglądając na zegarek.

- Cześć - wchodzi do pokoju.

- Cześć - odpowiadam po czym zeskakuję z lady.

Dzisiaj jestem ubrana podobnie jak wczoraj. Nie mam ochoty siedzieć cały dzień w koszuli i spódnicy.

- Przyszedłem powiedzieć, że jestem gotowy.

Coś się zmieniło. Przyglądam mu się dokładniej.

- Zgoliłeś brodę - przechylam głowę w bok.

- Em... tak - odpowiada zdezorientowany moją nagłą zmianą tematu.

- To dobrze. Lepiej ci bez niej - mówię przechodząc obok niego.

Ubieram się i chwytam torebkę.

Colton uparł się, że będzie siedział z tyłu miło, że tacie wisi to, gdzie ma siedzieć.

- Co tam Tom? - pytam, odbierając telefon.

Tata jak zwykle się spóźnia.

- Przyjdziesz po mnie?

- Jasne, a co się stało?

- Jebany akumulator, rozładował się - mówi zły.

- Gdzie masz zapasowy? - marszczę brwi patrząc przed siebie.

- Nie mam kurwa pojęcia - słyszę, że wciąga głośno powietrze.

- Czy ty palisz? - pytam, gdy zaciąga się po raz kolejny - Jeżeli go nie wyrzucisz w tym momencie to będziesz szedł do roboty z buta - mówię ostro.

- W piątek wieczorem chciałbym, abyś przyjechała do naszego mieszkania.

- Nie mogę. Nie będzie mnie w Manchesterze - informuję go nie spuszczając wzroku z drogi.

- Gdzie pojedziesz? - pyta.

- Jane urodziła wczoraj wieczorem. Jadę odwiedzić ją i chłopaków - odpowiadam cicho, ale twardo.

- To świetnie - mówi patrząc przed siebie.

- To prawda.

- A ty Jake? Masz jakieś plany na weekend? - pyta go.

- Mam zamiar pojechać do rodziny - odzywa się po raz pierwszy od kilku minut.

Ciekawe.

- Cześć Tom - witamy go jednocześnie.

- Cześć Jake. Dzień dobry, cześć Paszteciku.

Zaglądam w lusterku. Uśmiecha się jak jakiś pojebany.

- Widzę, że chcesz zrobić sobie spacerek - mówię, patrząc na niego przez cały czas.

- Oj nie przeszkadzamy - zbywa mnie machnięciem ręki.

Pokazuję mu środkowego palca, za co zostaję skarcona przez ojca.

- Co takiego się stało, że chcesz się tam w końcu pojechać? - pyta Tom ściągając kurtkę i wkładając ją do szafy.

- Jane urodziła. Chcę ją odwiedzić.

- Gdzie się zatrzymasz? - pyta, zaplatając ręce na klacie.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz