Carrie
Maraton 2/2- Carrie - tylko nie Colton, tylko nie Colton - I Jake.
- To jakiś żart? - to musi być żart, albo to jest ustawione czy coś. To nie możliwe. A może to tylko sen? Proszę niech to tylko jakiś głupi sen.
- Czy każdemu odpowiada para? - pyta nauczycielka po skończeniu losowania.
Każdy mówi tak, a najgłośniej kto? Chyba łatwo się domyślić.
- A więc teraz przesiądzie się tak, aby siedzieć z partnerem. Temat jest dowolny. Pod koniec sprawdzę jak wam idzie - siada za biurkiem i zaczyna pisać coś w dzienniku.
- Witaj partnerko - mówi uradowanym głosem.
- Daruj sobie - mówię patrząc w swoje paznokcie.
- Czemu od rana jesteś taka niemiła? Czyżby te dni?
- Jak ci kurwa Colton dam dni to zobaczysz!
- Carrie nie przeklinaj! - upomina nauczycielka surowym głosem.
Jake nie odpowiada. Za to otwiera zeszyt.
Oczywiście to ja przez całą lekcję się produkuje bo ten tylko siedzi i coś rysuje w zeszycie, a kiedy chce zobaczyć co to zasłania. Pod koniec nauczycielka sprawdza ile zrobiliśmy, a raczej ile JA zrobiłam i wychodzimy z klasy.
Przez następne lekcję Jake truje mi życie swoją obecnością na każdej lekcji co ja takiego zrobiłam, że się tak do mnie dopierdolił.
Na stołówce opowiadam Jane Luke'owi i Louisowi co się działo na lekcjach. Chłopaki pytają się czy mają coś z tym zrobić. Stwierdzam, że jeżeli jutro będzie tak jak dziś to tak mają coś zrobić.
Wychodzę ze szkoły z uśmiechem na twarzy. Nie mam ostatniej lekcji.
- Carrie!
Nie! Kurwa mać! Nie, czemu?!
Może jak się nie odwrócę to sobie pójdzie?- Carrie!
- Czego?! - mam już dość.
- Masz dziś czas? Musimy zrobić ten projekt - dobiega do mnie lekko zdyszany.
- Nie możemy jutro? - pytam zmęczona jego osobą.
- Nie.. jutro jest impreza u Jeremy'ego. Powinnaś to raczej wiedzieć... - moja ręka spotyka się z moim czołem. No jasne, że powinnam.
- Kurwa zapomniałam. Dobra chodź - mówię nie patrząc czy za mną idzie.
- U ciebie czy u mnie?
- U mnie - wzdycham.
Wchodzę do domu. O nie, mama. Zapomniałam. Miałam z nią jechać na zakupy.- Jestem, a raczej jesteśmy - krzyczę ścigając kurtkę i buty.
- Cześć skarbie - wychodzi z kuchni ze ścierką w rękach.
- Cześć ciociu.
- Cześć Jake.
- Do kiedy masz wolne? - przerywam im.
- Do poniedziałku a co?
- Możemy jechać jutro na te zakupy? - pytam.
- Tak jasne - mówi ze smutnym uśmiechem, którego chyba nie miałam zauważyć, ale widzę.
- Mamy do zrobienia referat i jakimś dziwnym trafem jesteśmy razem - wypowiadając drugą część zdania odwracam głowę w stronę Coltona.
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_