Pov Chloe
- Wiesz, że to się nam nie uda? - spytałam po raz kolejny Nialla. On musiał wreszcie wziąć do siebie tą informację i zostawić mnie w spokoju.- Udać się - a ten znowu swoje. Podstawowe rzeczy do niego nie docierają.
- Mój tata prędzej czy później nas odnajdzie to tylko kwestia czasu. I wtedy naprawdę cię zabije, nawet ja nie będę w stanie cię uratować.
- Louis mi cię nie zabierze - zakomunikował pewnie i skończył jedzenie swojego obiadu. Ja nie zamierzała tak łatwo opuszczać. Przecież jeśli wcześniej mówił prawdę i coś do mnie czuł to musiał się chociaż odrobinę liczyć z moim zdaniem.
- Nie bądź tego taki pewny - zbliżył się do mnie. Po jego wyrazie twarzy wywnioskowałam, że nie ma powodu się bać.
Usiadł na brzegu łóżka tak samo jak ja i ujął moją dłoń. Dość delikatnie ją uścisnął.
- Ty mnie nie zrozumiałaś. Już nic nas nie rozdzeli i w tym twój ojciec. A jeśli nawet jakimś cudem trafi na nasz trop to najpierw zabiję ciebie, a późnej siebie. Już na zawsze będziesz moją - przeraziły mnie jego słowa. A najgorsze było to, że czułam iż on mówi szczerze. On był zdolny do tego.
- Co ja ci takiego zrobiłam? - spytałam wprost. I tak już gorzej nie mogło być dla mnie.
- Nic. Po prostu się w tobie zakochałem.
***
Dom do którego zawiózł mnie Niall znajdował się na uboczu miasta. I nawet za bardzo nie wiedziałam jakiego miasta. Jedyne czego byłam stuprocentowo pewna to, to, że znajdujemy się setki kilometrów od Manchesteru. I było bardzo możliwe, że już nigdy nie powrócę do mojego domu. A nawet do mojego miasta.- Miałam umówioną wizytę u kardiologa, która ma się odbyć za tydzień, przez ciebie mi przepadnie - skłamłam. Niech się trochę pomartwi.
- Jeśli będzie potrzeba to tu zabiorę cię do lekarza - oznajmił i otworzył drzwi do domu. Weszłam za nim do środka. Dom był urządzony w dość ciemnych kolorach. Można by było powiedzieć, że było w nim dość ponuro. Choć mogło to być także moje subiektywne uczucie.
- Podoba ci się tu? - spytał z entuzjazmem. Najwyraźniej ta sytuacja napełniała go dobrym humorem.
- Może być - ja nie posiadałam tej jego euforii. I sądzę, że ta jego także nie była uzasadniona.
- Będziesz mogła to wszystko po swojemu urządzić, chcę byś tu jak najlepiej się czuła.
- I tak to pozostanie dla mnie więzieniem.
Podeszła do salonu i usiadłam tam na czarnej skórzanej kanapie. Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam w nim jeszcze dwa fotele i wielką pewnie sześćdziesięcio calową plazme wiszącą na ścianie.
- Jutro lub pojutrze zabiorę cię na zakupy. Muszę kupić ci sporo ciuchów. Dostaniesz wszystko co tylko będziesz chciała.
- Telefon także? - nie mogłam się powstrzymać od tego pytania. Chociaż po tym co wczoraj usłyszałam to muszę przyznać, że odrobinę straciłam ochotę na informowanie taty gdzie jestem.
Włączył mi się instynkt samozachowawczy.
- Na razie go nie dostaniesz i to będzie dla twojego dobra.
- Czyli kiedyś go dostanę? - dalej drążyłam temat.
- Możliwe, ale najpierw będziesz musiała mi udowodnić swoją lojalność.
Tylko jak tego dokonać.
Jeśli chcecie dziś jeszcze jeden to musicie się wykazać w komentarzach.