Pov Niall
Nigdy nie znosiłem przyżądzania jedzenie, ale jeszcze jakoś mi to wychodziło. Chloe za to nie potrafiła nawet zrobić jajecznice. Nie przeszkadzało mi to, ale przysparzało więcej roboty. Gdybyśmy nie mieszkali tak daleko od miasta to pewnie skorzystałbym z kateringu. Choć nadal nie wykluczam tej opcji.
- Średnie te spaghetti, ale ujdą - nie wiem czy to była pochwała, lecz na pewno nie obelga. Byliśmy na dobrej drodze by dojść do całkowitego porozumienia.
- Dziękuję kochanie - powiedziałem i upiłem trochę wina. Jej także chciałem nalać, ale odmówiła. Dopiero po tym uświadomiłem sobie, że to nie byłoby wskazane na jej chore serce. A teraz gdy była z dala od lekarzy nie było sensu ryzykować.
- Masz szczęście, że nie jestem wybredna, jestem w stanie zadowolić się też kanapkami - uśmiechnąłem się do niej, a ona to odwzajemniła. Było coraz lepiej.
- Jeśli już to dla ciebie zrobię najlepsze.
***
- Mogę chociaż pochodzić po okolicy? - spytałam mnie Chloe. Praktycznie niemożliwe było to, że dałaby radę uciec. Od razu bym ją znalazł. Jednak nie chciałem jej puszczać, może to źle zabrzmi, ale ja potwornie się o nią martwiłem. Po tych ostatnich stresach jakie jej zafundowałem, w każdej chwili jej serce mogło by zacząć gorzej pracować. A sama by sobie nie dała rady pomóc.- Później z tobą wyjdę słoneczko - zapewniłam ją. Podobno wieczorne spacery są romantyczne, a mi bardzo zależało na poprawie naszych stosunków.
- Może być - mrukneła i poszła na górę pewnie do naszej sypialni. Wolała spędzać czas sama niż ze mną, było to trochę przygnebiające.
Posiedziałem chwilę w salonie aż przez okno dostrzegłem zbliżający się samochód w stronę domu. Było to dość odludne miejsce i nie było możliwości żeby był to ktoś nieznajomy. Dodatkowo znałem ten samochód. I to dość dobrze.
Szybkim krokiem skierowałem się na górę. Tomlinson najwyraźniej nie wziął moich słów na poważnie. Niestety będę musiał mu to boleśnie uświadomić. Sam też płacąc za to najwyzszą cenę.
Bardzo szybko wparowałem do pomieszczenia. Chloe siedziała na łóżku i oglądała telewizję. Moje wejście przyciągnęło jej uwagę.
- Coś się stało? - spytała. Najwyraźniej zauważyła, że jestem mocno zdenerwowany, lub raczej zrozpaczony. To słowo było bardziej adekwatne do tego co obecnie czułem.
- To wszystko wina twojego ojca - zakomunikowałem jej i szybkim krokiem do niej podszedłem. Popchnąłem ją by opadła na materac i zacisnąłem jej dłonie na szyi. Musiałem to zrobić.
Pov Chloe
Z chwilą gdy dłonie Nialla pozbawiły mnie oddechu cała moja pewność siebie wypracowała. Ja nie chciałam tak umierać. A on nie ściskał tak by mnie wystaraszyć tylko zabić.
- Błagam nie rób tego - ledwo wypowiedziałam, tak bardzo brakowało mi powietrza. Nijak nie mogłam wziąść oddechu.
Byłam zbyt młoda na śmierć!
- Muszę kochanie, Louis zastanie tu zaraz dwa trupy, pożałuje, że nie posłuchał - mogłam się spodziewać, że tata nie odpuści jednak nie spodziewałam się, że na tym odludziu mnie znajdzie. I to tak szybko.
Moje ciało zaczęło opadać z sił, Niall był zbyt silny i nie dawałam rady odciągnąć jego rąk.
Musiałam, więc użyć ostatniego sposób by się ratować.
- Błagam nie zabijaj naszego dziecka - wychrypiałam ostatkiem sił.
Ostatni na dziś, im większa wasza aktywność i liczba komentarzy tym szybciej kolejny rozdział