Pov Chloe
- Jestem strasznie zmęczony - zakominikował mi Niall jak tylko wróciliśmy z zakupów. Musiałam sobie kupić ciuchy do szkoły. No i oczywiście książki.
- Nie przesadzaj już, trzy godziny to nie jest długo. Poza tym musimy to zawieść do mnie - powiedziałam mu jak rozsiadł się na kanapie. I nie wyglądał jakby miał zamiar wstawać.
- Później, jestem teraz głodny. Trzeba coś zamówić. Co chcesz?
- Nic. I nie zamawiaj niczego, bo uczę się gotować i zamierzam to właśnie wypróbować. Powinieneś być zadowolony - dziwnie się na mnie spojrzał.
- Nie to żebym narzekał, ale nie musisz się dla mnie poświęcać. Ja nie jestem wymagający, sam nam coś zrobię - oznajmił i szybko się podniósł, następnie szybkim krokiem skierował się do kuchni.
Czyżby aż tak bardzo źle gotowała.
Podążyłam za nim.
- A w klasie masz sporo chłopaków? - spytał Niall, usiadłam na krześle.
- Sporu, ale nie musisz się martwić. Będę miała ogromny brzuch i nikt na mnie nie spojrzy.
- Może coś jednak zjeść?
- Naprawdę nie jestem głodna - odpowiedziałam mu.
- A może byś tak się do mnie przeprowadziła. Mógłbym cię codziennie wozić do szkoły i odbierać. U mnie byłoby ci wygodniej - spodziewałam się od Nialla takiej propozycji, ale nie tak wcześnie. Myślałam, że wspomni mi o tym dopiero jak urodze.
- Nie - odpowiedzialam krótko. Już raz zgodziłam się na takie coś i mocno tego pożałowałam.
Po jego minie od razu wywnioskowałam, że nie spodziewałam się takich słów.
- Opiekowałbym się tobą. Już kiedyś ze sobą mieszkaliśmy i nie było tak źle. Potrafię się tobą opiekować, starałbym się jeszcze bardziej. Daj mi szansę - przestał robić sobie te kanapki i do mnie podszedł.
- Ilekroć razem mieszkamy to się źle kończy. Ostatnim razem prawie mnie zabiłeś, odoczekajmy z tym jeszcze trochę.
Pov Niall
No po moich ostatnich relacjach z Chloe spodziewałem się więcej. Tym bardziej teraz jednak znowu się pomyliłem. No cóż nie można mieć wszystkiego.
- A ile dokładnie? - wiem, że nie powinienem tak na nią naciskać, ale pragnąłem znać jak najwięcej szczegółów.
- Nie chcę kolejny raz już się rozczarować. A i muszę uważać na dziecko, ono jest najważniejsze - dlaczego ona tak się zawzieła na tego dzieciaka, powinna sama chcieć się go pozbyć.
Cholera. Jeśli chciałem się pozbyć dziecka zaraz po porodzie to ona musiała u mnie zamieszkać, w innym wypadku naraziłbym się na nie potrzebne podejrzenie.
- Zadbam o ciebie i dziecko. Nie musisz się o to martwić - zapewniłem ją.
- To jest zły pomysł. Zacznijmy od małych kroczków - oznajmiła mi.
Może i byłem przewrażliwiony, ale coś czułem, że kolejny raz ktoś próbuje ją nastawić przeciwko mnie.
A obecnie nikt oprócz Louisa nie miał na nią wpływu. Czyli to on znowu kopie pode mną dołki.
W następnym trochę się dzieje, a jak będzie sporo komentarzy to go dziś dostaniecie