15

547 50 8
                                    

Pov Louis
Widok Alice wcale mnie nie zadowilił, a można by nawet powiedzieć, że mocno zdenerwował. No, bo kto chciałby oglądać siostrę mojej byłej dziewczyny. Miałem nadzieję, że po zabójstwie Kim raz na zawsze odciąłem się od tamtej rodziny. Dodatkowo powiedziałem im jeszcze, że moja córka umarła. A ciało Kimberly nie wyglądało jakby umarła podczas porodu. Myślałem, że po tym wszystkim na zawsze się ode mnie odczepią.

- Czego ode mnie chcesz? - warknąłem do niej. Niech wie, że jej obecność nie jest tu porządna.

- Przyszłam zobaczyć moją siostrzenice - zakomunikowała i wepchnęła się do środka.

Musiałem jak najszybciej się jej pozbyć, bo Chloe była w domu i w każdej chwili mogła zejść na dół.

- No to musisz iść na cmentarz, ale, że to twoja siostra zabiła mi dziecko to nie powiem ci gdzie ją pochowałem!

- Przestań kłamać, wiem, że twoja córka żyje i nazywa się Chloe - oznajmiła pewnie. Musiała być o tym stuprocentowo przekonana. - Jestem także jej rodziną u mam prawo ją widywać! - tym razem to ona podnosi na mnie głos. Stąpa po naprawdę kruchym lodzie. Może się to dla niej bardzo źle skończyć.

- Nie masz do niczego prawa! Przez tą idiotkę twoją siostrę moje dziecko jest poważnie chore. Zejdź mi z oczu, bo za siebie nie ręcze!

- To dlatego ją zabiłem? Jej sina szyja mówiła sama za siebie. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że nie poniosłeś za to odpowiedzialności! Jesteś zwykłym mordercą!

Mając już dość tych jej krzyków i bojąc się, że moja córka to usłyszy chwytam ją za ramię i wyprowadzam z domu.

- Jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz to skończysz tak jak swoja siostrzyczka, a nawet gorzej!

Wracam do domu głośno trzaskając drzwiami. Jestem mocno zdenerwowany. Nie mogę pod żadnym pozorem pozwolić by moja córka spotkała się z Alice. Ta druga namieszałaby tylko Chloe w głowie. Możliwe, że znowu byśmy się od siebie odsuneli.

Nagle Chloe pojawia się na schodach.

- Czemu krzyczałeś? - zapytała. Dobrze, że tylko rozpoznała mój głos. Alice na szczęście miała trochę cichszy.

- Moi pracownicy coś pomieszali, więc opierdzieliłem ich przez telefon. Nic godnego twojego zainteresowania kochanie - uśmiechnąłem się do niej.

Powoli zeszła na dół.

- Chciałabym gdzieś wyjść - poinformowała mnie i się do mnie przytuliła.

- Dobrze słoneczko, zaraz pojedziemy tam gdzie będziesz chciała - dałem jej szybkiego buziaka w czoło.

- Ale ja bym chciała iść sama - dziwnie na nią spoglądam. Musiałbym być okropnym ojcem żeby pozwolić jej po tym wszystkim tak szybko samej opuścić dom.

- Nie ma takiej możliwości, muszę z tobą pójść albo ja lub Harry.

- Mam go dość. Powiedz mu, że nie chcesz by się koło mnie kręcił - czyli plan Harry'ego by uwieść moją córkę się nie zisci.

Bardzo dobrze. Nie podobał mi się ten pomysł, ale przez to, że on odnalazł moja córeczkę musiałem obiecać, że nie będę się sprzeciwiał. Teraz jednak nie mam już związanych rąk i mogę zacząć działać.

- Oczywiście kochanie, będzie tak jak sobie życzysz.

Nie chce teraz widzieć nikogo u boku mojej córki. Zbyt dużo ona wycierpiała przez Horana.

7 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i macie następny.

Kochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz